O tych niekorzystnych tendencjach mówił podczas piątkowej konferencji prasowej w Zabrzu, przed przypadającym w sobotę Ogólnopolskim Dniem Transplantacji, kierownik Katedry i Kliniki Chirurgii Ogólnej Naczyniowej i Transplantacyjnej Szpitala im. Mielęckiego w Katowicach prof. Lech Cierpka. W 2012 r. w Polsce przeszczepiono 1094 nerki. W katowickim szpitalu przeszczepiono 70 od zmarłych dawców oraz zaledwie 3, kiedy dawcą był ktoś z rodziny. Według prof. Cierpki, podobną tendencję można zaobserwować w innych polskich ośrodkach. Przeszczepy rodzinne należą do rzadkości. "Takie zdawałoby się powściągliwe narody, jak Szwedzi i Norwedzy, w większości protestanci, mają 40-50 proc. dawstwa rodzinnego. Polacy uchodzą za naród katolicki, rodzinny - okazuje się jednak, że jak trzeba się wykazać rodzinną postawą, różnie bywa. Spotkaliśmy się z sytuacją, kiedy syn powiedział, że mamie nerki na razie nie odda, że jeszcze się zastanowi, poczekajmy, są dializy, a potem może mama dostanie od dawcy zmarłego" - powiedział prof. Cierpka. Tymczasem - jak mówił - przeszczep rodzinny to o wiele lepsze dla chorego rozwiązanie, dzięki któremu przeżywa po przeszczepie nawet 20 i więcej lat. Dializy powodują bowiem zniszczenie i zwapnienie układu naczyniowego, z czasem tak znaczne, że po kilku latach przeszczep może być w ogóle niemożliwy z powodu stanu naczyń. "To procedura pomostowa na jakiś czas, najlepiej w ogóle w nią nie wchodzić, albo jak najszybciej z niej uciekać" - podkreślił prof. Cierpka. "Mało się mówi o tym, że nerka od dawcy rodzinnego jest najlepsza - ona jest pobierana na sali tuż przed wszczepieniem, nie jest przechowywana w lodzie ileś godzin, a wyniki odległe są również najlepsze. Wszyscy na świecie raczej dążą do zwiększenia tego rodzaju transplantacji" - dodał. Dlatego - zdaniem profesora - jeżeli ktoś cierpi na niewydolność nerek, najlepiej zawczasu rozmawiać z rodziną, pytać, kto ewentualnie byłby takim dawcą. Prof. Cierpka przypomniał, że nerka to narząd podwójny i praktycznie nie ma żadnych następstw dla dawcy po pobraniu jednej nerki. Wszyscy dawcy są jednak rejestrowani w centralnym rejestrze dawców rodzinnych i przechodzą systematyczne kontrole. Powinni bardziej na siebie uważać, bo na ich stan negatywny wpływ może mieć grypa czy inna infekcja. "Nie obserwujemy jednak właściwie żadnych komplikacji, negatywnych następstw, a wręcz powiedziałbym, że ci chorzy nawet dłużej żyją od obserwowanej populacji, bo są systematycznie kontrolowani" - podsumował naukowiec.