Marszałkowie Sejmu i Senatu uczestniczyli w środę w spotkaniu przedstawicieli parlamentów państw Europy, które odbyło się w Senacie. Borusewicz podkreślał, że w czasie wyborów 4 czerwca 1989 r. "siłą kartki wyborczej Polacy doprowadzili do klęski starego reżimu". - To był przełom - zaznaczył marszałek Senatu. Zdaniem Borusewicza nic jednak nie przyszło Polsce za darmo, a walka kraju o wolność trwała dziewięć lat. Marszałek podkreślił, że Europa nie zostawiła nas samych w tej walce, co spowodowało, że "fala wolności przeszła przez wszystkie kraje Europy Środkowo-Wschodniej. - Zmiany, które nastąpiły, okazały się korzystne dla całej Europy - ocenił. - Tak jak kiedyś poparto nas, tak teraz my jesteśmy zobowiązani do wspierania innych - przekonywał Borusewicz. Wskazując na sytuację na Ukrainie, zaznaczył, że "ci, których wspieramy, muszą być silni naszą siłą". Z kolei marszałek Sejmu Ewa Kopacz apelowała do zgromadzonych, by uczyli młodych wartości obywatelskich i mądrego korzystanie z demokracji. Podkreśliła, że każdego 1 czerwca z uwagą przysłuchuje się obradom Sejmu dzieci i młodzieży, ponieważ jest to "głos ludzi, którzy za chwilę nas zmienią i będą budować poczucie obywatelskości w następnych pokoleniach". Przekonywała, że niezwykle istotne też zachęcanie młodych do udziału w wyborach. - To oni będą budować tę piękną demokrację, w której będziemy żyć - przekonywała. Jak podkreśliła, polskie wybory sprzed 25 lat "to był szczególny, specyficzny plebiscyt, w czasie którego po raz pierwszy po okresie sprzed wojny spytano Polaków, czy zgadzają się z władzą i czy chcą zmiany". Jak wskazała, te zmiany okazały się możliwe dzięki temu, że poszli oni licznie do wyborów, a frekwencja wyniosła ponad 60 proc. Dzięki temu - mówiła Kopacz - rządzony przez monopartyjną grupę kraj zmienił się w demokratyczną Polskę, w której parlament jest wybierany w sposób jawny, czytelny i demokratyczny. Według marszałek Sejmu w czasie wyborów z 1989 roku ludzie pokazali, że mają "dość traktowania siebie jak poddanych przez tych, którzy od lat rządzili i nadużywali władzy" oraz poczucia upodlenia. Dlatego - wskazała - rozpoczęli "długą drogę od pustych sklepowych półek z octem do gospodarki rynkowej, od paszportu-prezentu od władz do strefy Schengen", która pozwala na swobodne poruszanie się po Europie. - To wszystko wywalczyliśmy rękoma i mądrością Polaków, którzy poszli wtedy do wyborów - zaznaczyła Kopacz. Kopacz podkreśliła, że o wywalczoną wolność trzeba dbać oraz ją poprawiać, bo nie jest ona dana raz na zawsze, a także łączyć ją z odpowiedzialnym rządzeniem. Według marszałek Sejmu polega ono m.in. na tym, by informować obywateli o tym, że "dzień jutrzejszy będzie lepszy tylko wtedy, gdy dziś zrobimy to, co mamy do zrobienia". Marszałek Sejmu wyraziła też uznanie tym, "którzy nie bacząc na to, jaką cenę płacą, wychodzili z domów, drukowali nieprofesjonalne plakaty, chodzili od drzwi do drzwi i przekonywali do idei solidarności". Wskazała, że to wartość równie ważna jak wolność, bo "bez solidarności i współpracy nie ma tych, co dają radę". Dlatego - zaznaczyła Kopacz - tak cenna jest "nasza europejska rodzina" i solidarność w jej ramach. "Ona zdaje egzamin w trudnych sytuacjach, gdy przyjaciel powinien pomagać" - dodała. Kopacz nawiązała też w tym kontekście do środowych wystąpień prezydentów Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy oraz Polski Bronisława Komorowskiego. - Oni obaj powiedzieli, że przyjaciół poznaje się w biedzie. Dzisiaj jesteśmy gotowi stanąć murem za Ukrainą i walczyć o to, by posmakowała tego jak my żyjemy: tej wolności, demokracji i solidarności - tej wewnątrznarodowej, i nie tylko wewnątrznarodowej, ale i tej europejskiej - zapewniła Kopacz.