Wiceminister rodziny pracy i polityki społecznej Bartosz Marczuk powiedział, że zamiana świadczenia jest stosowana wyjątkowo i i dotyczy niewielkiego procenta ogółu beneficjentów. Z ponad 2,5 miliona rodzin tylko 439 otrzymuje świadczenie w formie bonów na żywność i inne podstawowe potrzeby lub ma opłacane konkretne usługi edukacyjne: zajęcia dodatkowe, czesne za przedszkole czy opłaty za wycieczki. Zamiana świadczenia na formę rzeczową Bartosz Marczuk podkreślił, że możliwość zamiany świadczenia na formę rzeczową jest zapisana ustawowo i może skłaniać niektórych beneficjentów do bardziej racjonalnego gospodarowania tymi środkami. Co do zasady gminy nie ingerują w sposób wydawania środków. Ale w uzasadnionych przypadkach podejmują decyzję administracyjną o zmianie formy świadczenia. Od tej decyzji przysługuje odwołanie. Przyjmuje się, że docelowo nastąpi powrót do formy pieniężnej, jeżeli znikną przyczyny wstrzymania wypłat. Jak podkreśla wiceminister Marczuk, założeniem ustawy jest wsparcie rodziny w wychowaniu dzieci i świadomie nie wymieniono celów na które mogą być wydane środki: "Byłby to skrajny paternalizm, gdybyśmy określali, czy można te pieniądze wydać na wakacje, ocieplenie domu czy wymianę okien, czy na jedzenie lub buty dla dziecka" - powiedział Bartosz Marczuk. Zaznaczył natomiast, że należy patrzeć na wydatki zdroworozsądkowo i kierować się dobrem oraz potrzebami dziecka. Na co są wydawane pieniądze? Wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej powiedział, że we wrześniu ma rozpocząć się badanie, na co konkretnie były przeznaczane środki ze świadczenia "500+". Według badań przeprowadzonych na podstawie deklaracji rodzin, pieniądze miały być wydawane w pierwszej kolejności na odzież i jedzenie, następnie - na opłaty za przedszkola, zajęcia dodatkowe i inne cele edukacyjne. Przez cztery miesiące działania programu wypłacono ponad 7 miliardów złotych, dla 3 milionów 600 tysięcy dzieci.