Aktywiści Pokolenia 2050 - młodzieżówki partii Polska 2050 - poszli w niedzielne popołudnie na warszawski Dworzec Centralny, aby w jego hali głównej urządzić happening związany z podwyżką cen biletów PKP Intercity. Nowa taryfa w dalekobieżnych pociągach weszła w życie 11 stycznia. - Chcieliśmy porozmawiać z Polakami o tym, jak droższe podróże wpływają na ich oraz nasze życie, a także przedstawić im realne rozwiązania sytuacji - mówi Interii Mateusz Majkut, społecznik i działacz na rzecz osób z niepełnosprawnościami. Pomysłem działaczy jest chociażby jednolity bilet na transport zbiorowy w całym kraju, kosztujący 150 zł miesięcznie. Wprowadzenie takiej oferty sugeruje lider Polski 2050 Szymon Hołownia. - Inny postulat to obniżenie obecnych cen na kolei, bo zależy nam, by Polska była nowoczesnym państwem, za jakie chce uchodzić - dodaje nasz rozmówca. Mateusz Majkut: Podróżni chcą jednolitego biletu za 150 zł Mateusz Majkut zapewnia, że na transparentach, które zabrali na Dworzec Centralny, nie było symboli mających zachęcać do popierania jego środowiska politycznego. - Nie chcieliśmy promować Polski 2050 za wszelką cenę, lecz zwrócić uwagę na coraz wyższe koszty zakupu biletów - wyjaśnia. Wylicza, że zaprezentowali pasażerom m.in. "Bilet do biedy PiS", w którym wspomnieli o "2,7 mld zł dla TVP, 1,3 mld zł na Ostrołękę i 70 mln zł na wybory kopertowe". "Zniżki: nie ma i nie będzie, wagon: bez trzymanki, miejsce: w tyle za Europą" - napisali także na fikcyjnym bilecie. Na innych tabliczkach znalazły się hasła jak "18 proc. drożej za przedział z ośmioma miejscami" oraz "Za co mam dojechać na studia?". Na najważniejszej stołecznej stacji kolejowej członkowie młodzieżówki podzielili się na mniejsze grupy i zachęcali podróżnych do rozmowy. - Generalnie są oni niezadowoleni z powodu podwyżek, a postulat o jednolitym bilecie uważają za bardzo dobry. Pasażerowie albo nawiązywali dialog, albo mówili, że nie chcą rozmawiać, nawet jeśli rozumieją nasze argumenty - wspomina. "Mówili, że wyłudzamy pieniądze" Po godzinie aktywistom - jak opisują - "pokazano jednak, że happening nie wszystkim się podoba". - Podeszli do nas ochroniarze i mówili, że zbieramy albo wyłudzamy pieniądze, że robimy reklamę albo jesteśmy dziennikarzami bez kamer i mikrofonów i przeprowadzamy ankiety statystyczne, na co trzeba mieć zgodę administracji dworca - twierdzi Mateusz Majkut. Jego zdaniem "zabronienie przeprowadzenia happeningu, bo komuś się to nie podoba, jest skandalem". Przyznaje jednak, iż nie wystąpili do zarządców Warszawy Centralnej o pozwolenie na akcję "biletową". - Prawo do wyrażania opinii to prawo obywatela, a jego ograniczanie - poza racjonalnymi przypadkami - jest zupełnie niedopuszczalne. Nikomu nie szkodziliśmy, nie nagabywaliśmy ludzi, a jeśli ktoś wolał zająć się swoimi sprawami, szliśmy dalej. Aby nie zaogniać konfliktu opuściliśmy dworzec, bo nas z niego wyproszono - wyjaśnia. Polityczny motyw działania ochrony? Tak sugeruje Mateusz Majkut W ocenie działaczy administracja dworca "nie chciała pozwolić na happening dotyczący polityki obecnie rządzących". - Nie odnotowałem, aby któryś pasażer zgłaszał ochronie coś na nasz temat. W chwili, gdy rozmawiamy nie mam wiedzy, by ktokolwiek z uczestników akcji prowadził ją na peronach, byliśmy tylko w hali głównej - zastrzega Mateusz Majkut. Aktywiści nie wykluczają, że podejmą kolejne, podobne działania nawiązujące do droższych podróży w PKP Intercity. - Widać pozytywny odzew. Chcemy też zebrać podpisy pod petycją do rządu, by rozważył nasze propozycje związane z cenami biletów. Skończmy z mitem, że bogaty kraj to taki, w którym każdy ma swój samochód. Nie, w bogatym kraju obywatel nie zastanawia się, czy kupić leki, czy ogrzać mieszkanie - podsumowuje. Dworcem Warszawa Centralna zarządza PKP S.A. Agnieszka Jurewicz z Biura Komercjalizacji, Komunikacji i Promocji tej państwowej spółki wyjaśnia, że przyczyną interwencji wobec działaczy Pokolenia 2050 był "brak zgody na zorganizowanie wydarzenia". - Miało ono charakter spontaniczny, co było niezgodne z zasadami organizacji jakichkolwiek eventów na obszarach kolejowych. Interwencja została podjęta przez pracowników ochrony dworca i była jak najbardziej słuszna, ponieważ kierowali się oni obowiązującymi przepisami. Mają one zapewnić ład, porządek i bezpieczeństwo - argumentuje. PKP S.A.: Reakcja ochrony nie miała politycznego tła Agnieszka Jurewicz zapytana, jak PKP S.A. odnosi się do argumentu o możliwej politycznej przyczynie interwencji, odparła, że reakcja pracowników ochrony "nie miała w żaden sposób" takiego tła. - Chodziło o zachowanie wytycznych regulaminu korzystania ze stacji oraz zasad bezpieczeństwa. Dotyczą one wszystkich, bez względu na przynależność polityczną oraz głoszone hasła. Wydarzenia na dworcach mogą być organizowane wyłącznie przez osoby i podmioty posiadające zgodę wydaną przez PKP S.A., co może być w każdej chwili weryfikowane przez pracowników ochrony - dodaje. Jak podkreśla, na stacjach pasażerskich nie można - bez zgody operatora - zwoływać zgromadzeń, a także prowadzić agitacji wyborczej z uwagi na "komfort osób korzystających z usług transportu kolejowego". Podwyżka cen w pociągach PKP Intercity wyniosła średnio: w przypadku Express Intercity Premium (EIP; składy Pendolino) 17,8 proc., w Express Intercity (EIC) - 17,4 proc., a kupując bilety na połączenia "ekonomiczne" - Intercity oraz Twoje Linie Kolejowe (IC, TLK) płacimy przeciętnie więcej o 11,8 proc. Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: wiktor.kazanecki@firma.interia.pl