Wcześniej w Bazylice Archikatedralnej św. Jana Chrzciciela została odprawiona msza św., a w Domu Pogrzebowym na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach krótka uroczystość pożegnalna dla rodziny i najbliższych, bez udziału mediów. Uroczystościom na cmentarzu przewodniczył kard. Kazimierz Nycz. Modlitwę odmówił też naczelny rabin Polski Michael Schudrich. - Życie Władysława Bartoszewskiego najlepiej objaśniają słowa Chrystusa: "Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój" - zaznaczył w homilii biskup Ryś. - To człowiek dwóch dialogów - polsko-niemieckiego i polsko-chrześcijańsko-żydowskiego; angażowały go one przez 70 lat do ostatniego momentu życia - dodał. Bp Ryś zwrócił uwagę, że ostatni napisany przez Bartoszewskiego tekst, którego nie zdążył już wygłosić, dotyczył pojednania polsko-niemieckiego. - Ostatnia publiczna funkcja, z której pełnienia zrezygnował kilkanaście tygodni temu, z racji stanu zdrowia, to było przewodniczenie Międzynarodowej Radzie Oświęcimskiej - przypomniał. Duchowny podkreślił, że angażowanie się w dialog polsko-niemiecki to nie było "uprawianie polityki, choć miało w sobie wymiar polityczny". - To przede wszystkim jego rozumienie i doświadczenie chrześcijaństwa, zrozumienie potrzeby pojednania z Niemcami zrodziło się w nim w trzecim roku wojny w doświadczeniu spowiedzi w konfesjonale księdza Jana Ziei; po wojnie zaś znalazło najmocniejsze oparcie nie w świecie polityki, lecz wiary zaangażowanej społecznie, w środowisku Tygodnika (Powszechnego), wśród takich ludzi jak Jerzy Turowicz, Mieczysław Pszon czy ks. Andrzej Bardecki - mówił bp Ryś. Z kolei - dodał - zaangażowanie w dialog z Żydami zrodziło się w Bartoszewskim ze spotkania z Zofią Kossak i z Janem Karskim. - Nie było posiedzenia Rady Oświęcimskiej, na którym by profesor nie odwołał się z całą prostotą i oczywistością do swojej wiary jako najważniejszej inspiracji działania, bo w taki sposób doświadczał chrześcijaństwa - jako siły, nie tylko mądrości, siły, która otwiera na innych - zaznaczył bp Ryś. "Ludzie bez pamięci są ludźmi bez przyszłości" Hierarcha zaznaczył, że Władysław Bartoszewski pisał, że pracuje dla pamięci. - Pamiętać mają kolejne pokolenia, gdyż ludzie bez pamięci są ludźmi bez przyszłości. Nie pamiętając, nie tworzymy przyszłości, ale otwieramy ją na najgorsze scenariusze - powiedział biskup Ryś. Dodał, że pamięć polega na tym, aby wybrać tę część historii, którą chcemy kontynuować nie zapominając o tym, za co powinniśmy wyrazić skruchę. - Panie profesorze, błogosławimy Boga za wszystko, co uczyniłeś dla naszej pamięci, także w tym wymiarze, który święty Jan Paweł II nazywał oczyszczaniem pamięci - powiedział biskup Grzegorz Ryś. "Był wzorem patriotyzmu i postaw obywatelskich" Głos zabrał też prezydent Bronisław Komorowski. - Żegnamy wspaniałego człowieka, który dla całych pokoleń Polaków był, jest i będzie przykładem, prawdziwym wzorcem postaw obywatelskich i patriotycznych - mówił podczas poniedziałkowych uroczystości pogrzebowych. - Żegnamy dzisiaj Władysława Bartoszewskiego, człowieka, któremu historia postawiła niezwykle trudne, wręcz karkołomne zadania, a on je wszystkie podjął, i to podjął zwycięsko. Żegnamy wspaniałego człowieka, który dla całych pokoleń Polaków był, jest i będzie przykładem, a nawet więcej, bo wzorem, prawdziwym wzorcem postaw obywatelskich i patriotycznych - powiedział prezydent. Jak podkreślił, Władysław Bartoszewski całym życiem świadczył o prawdziwości własnych słów, że patriotyzm polski nie polega na mówieniu, tylko na służbie. "Władysław Bartoszewski dobrze zasłużył się ojczyźnie" - Żegnamy dzisiaj Władysława Bartoszewskiego, naszego wielkiego przyjaciela i naszego ważnego, wybitnego nauczyciela, także mojego przyjaciela i mojego nauczyciela - mówił Komorowski. Prezydent podkreślił, że czuł się wyróżniony przyjaźnią Władysława Bartoszewskiego - "przyjaźnią od dawna, od czasów internowania w obozie w Jaworznie". - Zawsze czułem, a chyba też zawsze czuliśmy obaj, że źródłem tej przyjaźni są nie tylko wspólne poglądy na Polskę, ale również szczególne relacje dwóch polskich pokoleń. Pokolenia żołnierzy Armii Krajowej i pokolenia ich synów, pokolenia polskiej Solidarności - zaznaczył prezydent. - Kto mógł wówczas przypuszczać, że historia zaniesie nas obu na swoich skrzydłach tak daleko, tak wysoko, kto mógł przypuszczać, że żegnając Ciebie będę żegnał ambasadora wolnej Polski, ministra spraw zagranicznych wolnej ojczyzny, senatora, kawalera orderu Orła Białego - dodał. Prezydent mówił: "Władku, miałeś odwagę i rację głosząc, że warto być przyzwoitym i poświadczyłeś to w pełni własnym życiem". - Dziękujemy i z całego serca poświadczamy: Władysław Bartoszewski dobrze zasłużył się ojczyźnie - dodał. "Bartoszewski uczył prawdy o zbrodniach totalitaryzmów" - To właśnie Władysław Bartoszewski uczył młodych ludzi prawdy o zbrodniach totalitaryzmu hitlerowskiego i stalinowskiego - podkreślił prezydent. - Pewnie Władysław Bartoszewski w duszy ma satysfakcję, że żegna go prezydent zjednoczonych Niemiec i prezydent wolnej Polski razem - dodał. Jak przypomniał, Bartoszewski był więźniem Auschwitz, żołnierzem Armii Krajowej, pracownikiem podziemnej Delegatury Rządu RP na kraj, Komendy Głównej AK, członkiem Rady Pomocy Żydom Żegota. Komorowski zwrócił uwagę, że Bartoszewski był również dziennikarzem konspiracyjnej "Prawdy Młodych" - organu katolickiego Frontu Odrodzenia Polski. - W tym piśmie 21-letni konspirator i publicysta sformułował program dla siebie i dla Polaków: "zwalczaj atomizację naszego społeczeństwa; zrozum sam i wpajaj w innych przekonanie, że Polska to nie kilkadziesiąt milionów sobiepanów, ale wielki naród, mający wspólne cele i wspólne obowiązki wobec historii; broń w życiu społecznym praw rozumu; bądź czynnikiem zgody, czynnikiem dobrze pojętego kompromisu; całkowitej nieustępliwości nie uważaj za cnotę stałości; nie rzucaj oskarżeń na wiatr, bo postąpisz niegodziwie; będziesz śmieszny i mały". - Ten młodzieńczy program Władysław Bartoszewski starał się wcielać w całym swoim długim, niezwykle intensywnym i pełnym ofiary życiu - ocenił prezydent. - Po latach podsumował swoją wiedzę o życiu w ten sposób: "Ludzie zachowują się albo przyzwoicie albo nieprzyzwoicie, i to jest podział elementarny" - wspominał Komorowski. "Z uporem i odwagą pracował, by ocalić pamięć" Prezydent przywołał także inne słowa Bartoszewskiego: "Nauczyło mnie życie, że ludzi nie wolno oceniać wedle ich sympatii czy poglądów politycznych, ale według kryterium prawości". Komorowski przypomniał także działalność b. ministra spraw zagranicznych po II wojnie światowej: działacz Polskiego Stronnictwa Ludowego, dziennikarz "Gazety Ludowej". - Aresztowany i skazany jako więzień polityczny, odzyskał wolność w sumie po ośmiu latach spędzonych w stalinowskich więzieniach. Po przełomie 1956 roku znowu ruszył do pracy dla Polski. Z uporem i odwagą pracował, by ocalić pamięć o niezwykłych osiągnięciach polskiego państwa podziemnego, by ukazać prawdę o dokonaniach AK, prawdę o działaniach Rady Pomocy Żydom - zaznaczył. - W monumentalnym dziele "Ten jest z ojczyzny mojej" umiał przedstawić światu złożoną prawdę o stosunkach polsko-żydowskich w czasach zagłady - powiedział Komorowski. Jak mówił, od 1963 roku Bartoszewski przekazywał Radiu Wolna Europa wiadomości o represjach, o prześladowaniach, o "szaleństwie wszechobecnej cenzury". Bartoszewski - podkreślił prezydent - zaangażował się także w trudny, ale zwycięski dialog z Niemcami. - To właśnie on uczył młodych ludzi prawdy jednocześnie o zbrodniach totalitaryzmu hitlerowskiego i stalinowskiego - zaznaczył. - W wolnej Polsce, pojednanie, które rozpoczynał także Władysław Bartoszewski, stało się faktem. Pewnie ma w duszy swojej jakąś formę satysfakcji, że żegna go prezydent RFN - zjednoczonych Niemiec i prezydent wolnej Polski razem - powiedział Komorowski. Gauck: Bartoszewski powołany przez Boga do wypełnienia misji Po prezydencie Komorowskim głos zabrał Joachim Gauck. - Jako Niemcy żegnamy dziś człowieka, który wyciągnął do nas dłoń w czasach, gdy gest ten spotkał się z nieprzychylnością obu stron, żegnamy przyjaciela - powiedział prezydent Niemiec. - Razem z Polakami żegnamy dzisiaj wielkiego obywatela i wielkiego męża stanu, który nawet w najtrudniejszych czasach trwał przy wizji wolnej, niezależnej, niepodległej i demokratycznej Polski. Jako Niemcy żegnamy dziś człowieka, który wyciągnął do nas dłoń w czasach, gdy gest ten spotkał się z nieprzychylnością obu stron. Żegnamy przyjaciela, którego bliskość była dla nas bezcennym darem i za co jesteśmy dozgonnie wdzięczni - mówił prezydent Niemiec. Gauck podkreślił również, że - jako Europejczycy - "żegnamy świadka ostatniego stulecia, który na naszym kontynencie przeżył dwie dyktatury, ale nie poddał się". - Władysław Bartoszewski czuł, że jest powołany przez Boga do wypełnienia misji - mówił prezydent Niemiec. - To dzięki temu Bartoszewski w Auschwitz nie czuł się bezradny - dodał. - Jako więzień obozu koncentracyjnego w Auschwitz nie czuł się bezradny. Co dawało mu siłę, by w sytuacjach pozornie bez wyjścia podążać drogą przez siebie wyznaczoną? Na to pytanie są dwie odpowiedzi - mówił Gauck. - Po pierwsze, Władysław Bartoszewski był wierzącym chrześcijaninem, wiedział, że jest niesiony miłością Pana, która jest większa od wszelkiej ludzkiej ułomności. A jednocześnie czuł, że jest powołany przez Boga do wypełnienia misji. Ta wiara była dla niego drogowskazem, który umacniał go w jego samodzielnym myśleniu i działaniu - podkreślił prezydent Niemiec. Po drugie, jak mówił Gauck, Bartoszewski był "niezależnym duchem zarówno w czasach opresji, jak i później, kiedy wraz z rządem RP kształtował politykę demokratycznej Polski". - Wszyscy będziemy o nim pamiętać, jako o człowieku, który z determinacją potrafił walczyć o to, co uważał, że jest słuszne - tłumaczył. - To, że miał bardzo często rację, wynikało bardzo często z jego życiowej mądrości. W swoim jakże długim życiu o wiele częściej niż wszyscy z nas doświadczył do jakich dobrych, ale też i złych czynów, zdolny jest człowiek - mówił Gauck. Kopacz: Panie profesorze, pokazywał pan, jak być orędownikiem ojczyzny - W każdym zdaniu, panie profesorze, przekazywał pan, jak nie dać się złamać i nie szukać zemsty, nie zamykać się na siebie, być orędownikiem ojczyzny - mówiła z kolei premier Ewa Kopacz. - Szanowny panie profesorze, nie jest trudno dziś wymienić pańskie zasługi. Od piątku 24 kwietnia przypominamy je sobie nieustannie. Trudniej jest pracować, a dla najbliższych - po prostu żyć bez pana. Trudno jest przyjąć, że wszystko, co było dobrodziejstwem dnia każdego, staje się testamentem mądrości - powiedziała szefowa rządu. Jak mówiła, wciąż uczyła się od Bartoszewskiego odważnie stawiać czoła przeciwnościom. - Mam nadzieję, że dobrze odczytałam te nauki, jak pomagać, rozstrzygać, rozmawiać, iść do celu świadomie, głosząc poglądy czasem niepopularne. W każdym zdaniu, panie profesorze, przekazywał pan, jak nie dać się złamać i nie szukać zemsty, nie zamykać się na siebie, być orędownikiem ojczyzny (...). O tym wszystkim zaświadczył pan własnym życiem - podkreśliła Kopacz. Nawiązując do jednej z książek Bartoszewskiego "Ten jest z ojczyzny mojej. Polacy z pomocą Żydom 1939-1945", premier powiedziała: "Proszę pozwolić, że lekko zmienię tytuł książki, której był pan współautorem i powiem: ten był z ojczyzny mojej. Pan był z ojczyzny mojej, kraju, jak sam pan o nim mówił, nie idealnego, ale naturalnego jak oddech świeży" - powiedziała. Jak dodała, to kraj, który potrafi wydać synów takich jak Władysław Bartoszewski - "ludzi odważnych w walce i pokoju, odpowiedzialnych za wypowiedziane słowo, świadomych decyzji i działań". - Tak, pan był z ojczyzny mojej, w której się rozmawia i dąży do pojednania - podkreśliła Kopacz. Tusk o prof. Bartoszewskim: Był w 100 proc. przyzwoity Podczas uroczystości głos zabrał też przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. - Żegnamy człowieka wielkiego, wartego spiżu i marmuru, ale człowieka z krwi i kości - mówił. - Nikt nie ma wątpliwości, że żegnamy dzisiaj człowieka wielkiego, człowieka wartego spiżu i marmuru, ale ci wszyscy, którzy go blisko znali, wiedzą, że był człowiekiem z krwi i kości, i że tak naprawdę ci wszyscy, którzy go znali, kochali go nie tylko ze względu na jego zasługi, ale dlatego, że wszędzie tam, gdzie był, dawał wszystkim bardzo dużo radości i światła - powiedział Tusk. Podkreślił, że miejsce, w którym Bartoszewski pracował, było "najradośniejszym miejscem w całej kancelarii (premiera)". - Przychodziliśmy do niego nie tylko po to, żeby rozmawiać o trudnych sprawach, które tak świetnie rozwiązywał, ale też żeby się cieszyć. Nikt tak jak on nie potrafił się cieszyć szczęściem publicznym, może dlatego, że miał też świadomość, że jest jego głównym współtwórcą - dodał. - Wszyscy też sądziliśmy, że jest niezniszczalny, nawet na ten temat - jak wiecie - potrafił żartować. Pół żartem, pół serio, potem już całkiem serio, zakładaliśmy, że profesor Bartoszewski będzie wygłaszał żałobne przemówienia na naszych pogrzebach - mówił szef Rady Europejskiej. - Był w 100 proc. przyzwoity, a równocześnie zawsze kierował się zdrowym rozsądkiem - zaznaczył Tusk. - Ta jego siła, jego moc brały się z idealnej kompozycji. Był w 100 proc. przyzwoity, a równocześnie zawsze kierował się zdrowym rozsądkiem. To wbrew pozorom niełatwe, szczególnie w polityce. Powtarzał nam wielokrotnie, on - rzecznik kompromisu, że wprost nie znosi, gdy ktoś mówi, że prawda leży pośrodku. "Prawda nie leży pośrodku. Prawda leży tam, gdzie leży" - powiadał. Wiedział dokładnie, że mądre i uczciwe kompromisy zawierać mogą tylko ci, którzy znają ich granice - mówił były premier. Tusk przypomniał, że w jego rządzie Bartoszewski odpowiadał za relację z Niemcami i Żydami. "Powtarzał często, że ma prawo mówić naszym partnerom wszystko, co uzna za ważne, bo życiorys więźnia Auschwitz i Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata daje mu unikatową moc. I mówił. Budził rzadki respekt" - wspominał. Tusk mówił też, że podczas przygotowania do trudnych konsultacji międzyrządowych, ktoś zwrócił uwagę, że polscy partnerzy mają bardzo mocne argumenty. - Wtedy ktoś powiedział: "My mamy Władysława Bartoszewskiego i nie zawahamy się go użyć". B. premier powiedział, że spodobało się to prof. Bartoszewskiemu. - Potrafił cieszyć się jak nikt. Cieszył się jak dziecko, gdy ojczyzna go używała - dodał. - Panie profesorze, był pan najlepszym towarzystwem, jakie mogliśmy sobie wyobrazić i lepszego już nie będzie - zakończył Tusk. Pogrzeb ma charakter państwowy Pogrzeb Władysława Bartoszewskiego ma charakter państwowy, bierze w nim udział m.in. prezydent Bronisław Komorowski, premier Ewa Kopacz, szef Rady Europejskiej Donald Tusk, prezydent Niemiec Joachim Gauck oraz b. minister spraw zagranicznych Izraela Mosze Arens. Profesor Bartoszewski spocznie na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Władysław Bartoszewski, pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego, więzień Auschwitz, żołnierz AK, historyk, w wolnej Polsce dwukrotnie minister spraw zagranicznych, zmarł 24 kwietnia w wieku 93 lat. W mszy w Bazylice Archikatedralnej św. Jana Chrzciciela uczestniczyli: najbliższa rodzina, przyjaciele, znajomi zmarłego. Obecni byli też m.in.: marszałek Sejmu Radosław Sikorski, b. prezydenci Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski, ministrowie. Po mszy w Domu Pogrzebowym na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach odbędzie się krótka uroczystość pożegnalna dla rodziny i najbliższych, bez udziału mediów. Po godz. 14 na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach odbędzie się uroczystość pogrzebowa. Władysław Bartoszewski urodził się w 1922 r. w Warszawie. We wrześniu 1940 r. został aresztowany przez Niemców i wywieziony do Auschwitz, gdzie był więziony do kwietnia 1941 r. W 1942 r. związał się z konspiracją; wstąpił do AK i rozpoczął współpracę z Radą Pomocy Żydom "Żegota". Uczestniczył w Powstaniu Warszawskim. W 1946 r. zatrudnił się w związanej z Polskim Stronnictwem Ludowym Stanisława Mikołajczyka "Gazecie Ludowej". W 1946 r. został aresztowany pod zarzutem szpiegostwa i skazany na karę więzienia, którą odbywał do 1948 r. Kolejny raz aresztowany w grudniu 1949 r. W maju 1952 r. skazany na 8 lat więzienia za szpiegostwo. W sierpniu 1954 r. dostał roczną przerwę w karze. Bartoszewski był laureatem wielu nagród W 1965 r. został uhonorowany przez Instytut Yad Vashem tytułem Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata. Był honorowym obywatelem państwa Izrael. W 1976 r. poparł list intelektualistów przeciwko zmianom w konstytucji PRL, tzw. List 64. Od 1978 r. współtworzył Towarzystwo Kursów Naukowych i wykładał na tajnym Uniwersytecie Latającym. W 1980 r. został członkiem NSZZ "Solidarność". Po wprowadzeniu stanu wojennego internowany; uwolniony w kwietniu 1982 r. Bartoszewski był laureatem wielu nagród, odznaczeń i wyróżnień, m.in. Orderu Orła Białego, Krzyża Wielkiego Orderu Zasługi RFN, papieskiego Orderu św. Grzegorza Wielkiego, Krzyża Wielkiego Zakonu Rycerskiego i Szpitalnego św. Łazarza z Jerozolimy. Doktor honoris causa m.in. Uniwersytetów: Warszawskiego i Hajfy oraz Hebrew College w Baltimore, honorowy obywatel m.in. Warszawy, Wrocławia i Gdańska. 25 lutego 2011 powołany został przez prezydenta Bronisława Komorowskiego w skład Kapituły Orderu Orła Białego, która wybrała go na funkcję Kanclerza. Był autorem ok. 1,5 tys. artykułów i ok. 40 książek, m.in. "Ten jest z ojczyzny mojej. Polacy z pomocą Żydom 1939-1945" (wspólnie z Zofią Lewinówną), "1859 dni Warszawy", "Jesień nadziei: warto być przyzwoitym".