Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu - w poniedziałek i wtorek - prokuratorzy wojskowi przeprowadzili w Gdańsku i Warszawie ekshumacje dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej. Jedną z nich była - jak potwierdzili jej bliscy - Anna Walentynowicz; drugą - według informacji medialnych, gdyż bliscy i prokuratura nie ujawnili personaliów - Teresa Walewska-Przyjałkowska. Naczelna Prokuratura Wojskowa potwierdziła już oficjalnie, że z przeprowadzonych badań genetycznych wynika jednoznacznie, że ekshumowane ciała dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej "zostały ze sobą wzajemnie zamienione". - Czuję rozgoryczenie, żal i złość do służb państwowych, że doszło do takiej sytuacji - powiedział syn Anny Walentynowicz, Janusz, komentując informację Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Syn legendarnej działaczki Solidarności przyznał, że czuje także "specyficzną ulgę", iż ciało jego matki odnalazło się i będzie mogło w końcu spocząć "u boku kochanego mężczyzny". Pogrzeb planowany jest na piątek, 28 września. Janusz Walentynowicz dodał, że podczas identyfikacji w Moskwie rozpoznał swoją matkę ze stuprocentową pewnością. - Jej ciało zachowało się w niemal idealnym stanie, nie było w żaden sposób rozczłonkowane. Nie zauważyłem żadnych obrażeń, czy nawet siniaków - podkreślił.