Badania na razie nie potwierdzają wścieklizny w sposób jednoznaczny, ale łódzcy lekarze nie mają wątpliwości. Po prawdopodobnym ugryzieniu przez nietoperza, na palcu 7-letniej Julii została niewielka rana, którą opiekunowie najpierw zdezynfekowali, a potem o niej zapomnieli. Po 8 tygodniach u dziewczynki zaczęto obserwować zaburzenia równowagi, utraty świadomości - objawy takie jak w przypadku wścieklizny. Jak przyznaje doktor Wojciech Krajewski - szef oddziału intensywnej terapii w łódzkim Centrum Zdrowia Matki Polki - co innego mówią wyniki badań z państwowego zakładu higieny w Warszawie. Teraz pozostaje tylko czekać choć szanse na wyzdrowienie Julii są niewielkie. Siedmiolatka jest nieprzytomna, nie oddycha samodzielnie. Na ostateczne potwierdzenie diagnozy czekają też weterynarze, którzy sprawdzili Wroniawę - koło Sieradza - rodzinną wieś dziewczynki i nie znaleźli innych zarażonych zwierząt. Jeśli potwierdzą się przypuszczenia, że to wścieklizna, cały teren zostanie uznany za zapowietrzony.