Zgodnie z rządowym programem prywatyzacji sektora paliwowego, o akcje Rafinerii nie może się ubiegać Polski Koncern Naftowy ORLEN. Program ten zakłada, że powstaną dwa konkurujące ze sobą ośrodki skupione wokół Płocka i Gdańska. Rząd nie chce bowiem dopuścić do monopolu na polskim rynku paliwowym, który groziłby w przypadku połączenia się lub bliskiej współpracy PKN z Rafinerią Gdańską. W branży paliwowej pojawiają się jednak pogłoski, że prywatyzacja Rafinerii Gdańskiej może jednak skończyć się zależnością tej firmy od ORLEN. Sam mechanizm można sobie wyobrazić bardzo łatwo: ORLEN sam nie bierze co prawda udziału w prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej, ale pośrednio jest na przykład udziałowcem jakiejś firmy, która wchodzi w skład konsorcjum ubiegającego się o zakup od 10-75% akcji Rafinerii. Janusz Kwiatkowski, rzecznik Nafty Polskiej, która zajmuje się tą prywatyzacją, nie dopuszcza jednak takiej możliwości. Można wyobrazić sobie inny prawdopodobny scenariusz: akcje Rafinerii Gdańskiej kupi jeden z potentatów na rynku paliwowym w Europie Środkowej - węgierski MOL, a następnie wejdzie w sojusz z ORLEN-em. Nie jest bowiem tajemnicą, że władze Polskiego Koncernu Naftowego gościły już w Budapeszcie i rozmawiały o takiej współpracy. Czy pogłoski były uzasadnione - pokaże najbliższa przyszłość.