Michał Pajdak jest autorem wielu badań dotyczących zdrowia psychicznego Polaków. Nieco ponad tydzień temu wpadł na pomysł, aby sprawdzić, co powoduje w nich lęk. Czego najbardziej się obawiają. - Do wyboru były między innymi: utrata wolności, samotność, śmierć, wypadek, wojna, utrata oszczędności, anomalie pogodowe, wzrost cen, spadek siły nabywczej pieniądza, spłata rat kredytowych, wybuch bomby atomowej, wzrost cen energii, spadek cen nieruchomości, destabilizacja państwa, protesty, napływ emigrantów. Pełnych wyników nie mogę jeszcze zdradzić, ale mogę powiedzieć, że największy lęk budzi inflacja. Najczęściej wybierane odpowiedzi to te, które są z nią związane - mówi Interii Michał Pajdak. Wzrost inflacji, spadek samopoczucia To nie pierwszy raz, kiedy wykazano, że to właśnie inflacja wpływa na pogorszenie zdrowia psychicznego Polaków. W sierpniu, w badaniu UCE RESEARCH dla platformy ePsycholodzy.pl, 44 proc. osób przyznało, że wraz ze wzrostem inflacji, podwyżkami cen w sklepach oraz rat kredytów i spadkiem wartości dochodów, ich samopoczucie spada. 44 proc. było przeciwnego zdania, a 12 proc. nie potrafiło tego określić. Badanie przeprowadzono metodą CAWI wśród 1034 Polaków w wieku 18-80 lat. Próba była reprezentatywna pod względem płci, wieku, wielkości miejscowości, zarobków, wykształcenia oraz regionu. Już wtedy Michał Pajdak zaznaczał, że stan psychiczny naszego społeczeństwa pogarsza się. - Teraz postanowiliśmy badanie powtórzyć. Zadaliśmy to samo pytanie: Czy doświadczasz obecnie pogorszenia własnego zdrowia psychicznego, kondycji psychicznej, samopoczucia bądź pogorszenia funkcjonowania psychicznego w związku ze wzrostem inflacji, w tym cen w sklepach, rat kredytów, walut, spadku wartości dochodów? Więcej niż połowa badanych odpowiedziała "tak". To pokazuje, że coraz więcej osób doświadcza pogorszenia swojej kondycji psychicznej - przekazał nasz rozmówca. Badani mogli też wskazać objawy, które wiążą ze wzrostem inflacji. - W sierpniu najczęściej zaznaczano stres, uczucie niepokoju, obniżenie nastroju. W najnowszym badaniu: uczucie niepokoju, obniżenie nastroju i stres. Czyli zmieniła się kolejność. A to uczucie niepokoju ma 60 proc. z grupy, która zauważyła u siebie pogorszenie zdrowia psychicznego przez inflację - informuje. Specjalistyczna pomoc - W gabinetach psychologów jest obecnie wzmożony ruch. Coraz więcej Polaków szuka pomocy u specjalisty, stacjonarnie i przez internet - wskazuje Michał Pajdak. I dodaje, że część z nich udaje się do psychologa właśnie dlatego, że inflacja ich stan pogorszyła. - Najpierw pandemia, później wojna, teraz inflacja, pogłębiają problemy osób, które już były blisko pójścia do psychologa. - Raczej osoba całkowicie zdrowa, wcześniej bez żadnych objawów pogarszającego zdrowia psychicznego, takiej pomocy nie będzie potrzebować - stwierdza. I zaznacza: - Ludzie często trzymają problemy w sobie. A niezwykle ważne jest to, żeby wyłapać już te pierwsze sygnały. Początkiem ich mogą być na przykład zaburzenia snu. Kiedy nie możemy zasnąć przez gonitwę myśli, budzimy się wielokrotnie w nocy, miewamy koszmary senne. Z jednego z naszych badań wynika, że niemal 40 proc. Polaków nie śpi wystarczająco długo i dobrze. A 10 proc. osób cierpi na bezsenność. - Do tego dochodzą na przykład objawy psychosomatyczne - bóle głowy, zmęczenie i obniżenie nastroju. Jeśli któraś z tych rzeczy nasz dotyka, powinniśmy zastanowić się, czy nie udać się do psychologa - wskazuje nasz rozmówca. Psycholog nie dla każdego - To, jak kto sobie z tymi trudnymi wydarzeniami radzi, zależy też od tego, jakie ma zasoby. Weźmy na przykład tę inflację. Jeśli ktoś ma wykształcenie i doświadczenie, które pozwala mu na pracę za granicą, to machnie ręką, jakoś sobie poradzi. Ale osoba z małej miejscowości, w której jest jeden zakład pracy, ogłaszający właśnie redukcje, widzi wszystko w czarnych barwach. Boi się o siebie i swoją rodzinę, jej przyszłość. I tak, jak mówiłem - jeśli taka osoba już wcześniej miała objawy pogarszającego się zdrowia psychicznego, z lękiem wywołanym chociażby wojną, pandemią, albo jeszcze czymś zupełnie innym, to może potrzebować pomocy specjalisty - zaznacza Michał Pajdak. Czy pójdzie do psychologa? - Niestety nie. Nie ma na to pieniędzy. Oczywiście można próbować korzystać z pomocy w publicznej ochronie zdrowia, ale najprawdopodobniej będzie to utrudnione. Być może trzeba byłoby gdzieś dojechać, a to jest problem. Ale większym jest brak świadomości, że tej pomocy faktycznie potrzebuje. Warto też dodać, że z dostępem do takiego specjalisty mogą mieć problemy również osoby w dużych miastach. - Liczba psychologów nie zwiększa się, a osób, które chcą się do nich udać, jest coraz więcej - stwierdza nasz rozmówca. "Zdrowie psychiczne jest kapitałem" - Wciąż mamy również problem ze stygmatyzacją osób chodzących do psychologa. Nikt się raczej nie chwali, że korzysta z takich usług. Niestety to nie jest wartość, którą można się pochwalić. Szkoda, to duży błąd - ocenia ekspert. Na koniec zauważa: - Te bodźce zewnętrzne - pandemia, wojna, inflacja - doświadczamy rzeczy, z którymi większość społeczeństwa nie miała do tej pory do czynienia. To ma prawo na nas wpływać, pogarszać nasz stan, ale nie powinniśmy tak tego zostawiać. Zdrowie jest kapitałem, nie mamy niestety takiej świadomości. My tego zdrowia, również psychicznego, nie szanujemy. - Nie czekajmy, jeśli czujemy, że potrzebujemy pomocy - podsumowuje Michał Pajdak z ePsycholodzy.pl.