Rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) Edyta Tomaszewska powiedziała, że zadymienie pojawiło się 350 m pod ziemią w zrobach, czyli miejscach po eksploatacji węgla w rejonie nieczynnej od kilku miesięcy ściany wydobywczej. W zagrożonym rejonie nie było ludzi, nie trzeba więc było nikogo wycofywać w kopalni. W akcji pożarowej biorą obecnie udział cztery zastępy ratownicze - dwa z kopalni "Janina" i dwa z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. Aby ugasić pożar ratownicy wlewają wodę w nawiercone otwory. Budują też tzw. linię chromatograficzną, służącą do precyzyjnego określenia poziomu gazów w wyrobisku. Taka linia będzie zbudowana na długości 1800 metrów. Zakład Górniczy "Janina" należy do Południowego Koncernu Węglowego. W kopalni działa obecne jedna ściana wydobywcza. Pożar nie zagroził jej funkcjonowaniu - informuje WUG. W połowie lutego doszło do podobnego pożaru w innej kopalni tego koncernu - zakładzie górniczym "Sobieski" w Jaworznie. Pożary endogeniczne to naturalne zjawisko w górnictwie. Przejawiają się zwykle nie ogniem, ale zmienionym składem atmosfery oraz możliwym zadymieniem. Najczęstszą przyczyną takich pożarów jest tzw. samozagrzanie lub samozapłon węgla. O pożarze endogenicznym informują najczęściej czujniki aparatury pomiarowej, wykrywające przekroczenie dopuszczalnych stężeń gazów. Często podnosi się temperatura, czasem pojawia się dym. Niewykrycie takiego pożaru na czas może być bardzo niebezpieczne dla załogi; atmosfera w wyrobisku mogłaby niepostrzeżenie uniemożliwić pracującym pod ziemią oddychanie. Samozapłon lub samozagrzanie węgla to poważne i stosunkowo częste zagrożenie w kopalniach, praktycznie niemożliwe do przewidzenia. To efekt pozostawienia resztek węgla w wyrobisku, ciśnienia górotworu i przepływającego przez wyrobiska powietrza. Najczęstszą metodą likwidacji podziemnych pożarów jest odcięcie dostępu powietrza w ich rejon poprzez postawienie specjalnych tam izolacyjnych i przeciwwybuchowych. Pożar wygasa wówczas w ciągu kilku tygodni. W ostatnich latach w polskich kopalniach węgla kamiennego doszło do kilku pożarów endogenicznych. W ubiegłym roku miały one miejsce w kopalniach "Budryk", "Knurów" i "Piekary". Wówczas także nikomu nic się nie stało.