Projekt nowelizacji niektórych ustaw w zakresie wynagradzania osób sprawujących funkcje publiczne oraz o zmianie ustawy o partiach politycznych przygotowała i jednogłośnie przyjęła w ubiegłym tygodniu sejmowa komisja regulaminowa, spraw poselskich i immunitetowych. W piątek (14 sierpnia) w Sejmie odbyły się wszystkie trzy czytania projektu i został on przyjęty. W poniedziałek (17 sierpnia), po fali oburzenia w kraju, Senat w głosowaniu zdecydował jednak o odrzuceniu projektu (więcej TUTAJ), a wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki stwierdził, że po tym, co miało miejsce w Senacie, zdaje się, że "projekt kończy swoją historię". Twarda postawa senatorów Z ustaleń Onetu wynika, że część senatorów opozycji nie zgadzała się na głosowanie "za" podwyżkami. Mieli zagrozić buntem, a nawet opuszczeniem KO, co oznaczałoby dla ugrupowania utratę większości w Senacie. - Po dwóch nerwowych dniach Budka wycofał się z tego pomysłu. Zarekomendował senatorom głosowanie za odrzuceniem projektu ustawy w całości. Refleksja przyszła wtedy, gdy grunt zaczął palić się pod nogami. Opinia publiczna była bowiem zbulwersowana nieodpowiedzialnym zachowaniem wszystkich polityków, ale głównie PO, która to partia od piątkowego głosowania zbiera regularne cięgi - pisał nasz dziennikarz Łukasz Szpyrka. Poufne negocjacje w wąskim gronie Zdaniem Onetu głównym motorem wprowadzenia podwyżek był wspomniany już Ryszard Terlecki. Negocjował on z występującym w imieniu KO Borysem Budką, Włodzimierzem Czarzastym z Lewicy i Piotrem Zgorzelskim z ramienia PSL. O wszystkim miał wiedzieć prezydent Andrzej Duda, który projekt miał później "na pewno podpisać". Sam projekt ustawy o podwyżkach został napisany w Kancelarii Premiera pod okiem ministra Łukasza Schreibera - donosi portal. Rozmówca Onetu wskazuje, że mimo iż o projekcie wiedzieli partyjni liderzy, informacji nie przekazano posłom. - Dowiedzieliśmy się w czwartek wieczorem (13 sierpnia) podczas posiedzenia klubu parlamentarnego. Budka powiedział, że jest taki projekt i że decyzja polityczna po uzgodnieniu z innymi klubami jest taka, że poprzemy podwyżki, ale nie będziemy uczestniczyć w sejmowej dyskusji na ten temat - wskazał. A co miało miejsce przed sejmowym głosowaniem? Jasne instrukcje posłowie KO mieli otrzymać od rzecznika PO Jana Grabca. W swojej wiadomości skierowanej do parlamentarzystów, jak czytamy, przekonywał, że "kluczowe w projekcie jest to, że podwyżki dostaną samorządowcy". - Patrzyliśmy tylko, czy Lewica i PSL też głosują w większości "za". Chodziło o sprawdzenie, czy lojalnie przestrzegają umowy. Nie chcieliśmy zostać na lodzie - wyznał Onetowi jeden z posłów KO. Więcej w Onecie. Kto i ile miałby zarabiać po podwyżkach? Sprawdź!