W imieniu wnioskodawców projekt przedstawiał prezes ZNP Sławomir Broniarz. - Naszą inicjatywę nazwaliśmy "godne płace i wysoki prestiż nauczycieli", choć w rzeczywistości powinna ona brzmieć: ustawa ratunkowa dla polskiej edukacji, oświaty, albowiem ona w pierwszej kolejności zapewni nie tyle podwyżkę płac dla nauczycieli, ale jest przede wszystkim szansą na uratowanie tego, co stopniowo rozsypuje się w każdej z ok. 30 tys. placówek oświatowych w Polsce - jakości kształcenia i dobrych warunków nauki dla naszych dzieci i wnuków - podkreślił. Dodał, że projekt ma uratować polską szkołę przed odejściem najlepszych specjalistów do innych branż Broniarz zaznaczył, że jednym z największych problemów w oświacie są obecnie niedobory kadrowe. Mówił, że nauczycieli brakuje, a powodem jest poziom wynagrodzeń w oświacie. Przytoczył dane najnowszej edycji raportu "Education at a Glance" OECD. - Polskie państwo płaci nauczycielom, proszę wybaczyć ostre słowa, skandalicznie mało! Specjaliści z OECD porównali zarobki nauczycieli szkół podstawowych m.in. po przepracowaniu 10 lat. W tym zestawieniu polscy nauczyciele znaleźli się na czwartym miejscu od końca wśród krajów OECD. Gorzej zarabiają jedynie nauczyciele na Węgrzech, Słowacji i w Grecji - podkreślił. Wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski podkreślił, że w projekcie ustawy pojawia się "propozycja, aby podnieść wynagrodzenia nauczycieli, których skutki finansowe sięgałyby ok. 20 mld złotych". - Ze względu na koszty oraz brak liczenia się z realiami finansowymi budżetu państwa, rząd negatywnie opiniuje ten projekt ustawy - powiedział Piontkowski. Lidia Burzyńska w imieniu klubu PiS oceniła, że przedstawiony projekt "jest bez wątpienia i według mnie sytuacją kuriozalną, ponieważ związek zgodnie z ustawą o związkach zawodowych jest organizacją ludzi pracy powołaną do reprezentowania i obrony ich praw, interesów zawodowych i socjalnych." - Czyli ma za zadanie chronić, wspierać, pomagać nauczycielom zawsze, a nie tylko interesować się tak nadmiernie ich sprawami w czasach, kiedy rządzi PiS - powiedziała. W jej ocenie wcześniejsze rządy są odpowiedzialne za niektóre zaniedbania w oświacie. - Jeżeli wysoki Sejm zdecyduje o dalszym procedowaniu tego projektu, to posłowie PiS z należytą starannością pochylą się nad nim - zapewniła. "Młodzi, wykształceni ludzie szukają miejsca zatrudnienia poza szkołą" Posłanka Elżbieta Gapińska w imieniu KO powiedziała, że jeżeli nie uda się powiązać zarobków nauczycieli z wynagradzaniem w gospodarce i ich ostatecznie uregulować, to jest niebezpieczeństwo, że odejdą z zawodu. - Już obecnie młodzi, wykształceni ludzie szukają miejsca zatrudnienia poza szkołą - dodała. W jej ocenie jednym z głównych powodów małego zainteresowania pracą w szkole jest - oprócz niskich płac - również obniżenie prestiżu tego zawodu i niegodne potraktowanie nauczycieli w czasie strajku w 2019 r. Gapińska powiedziała, że popiera projekt. - Podwyżki powinny być finansowane z budżetu, nie zaś przerzucane na samorządy - zastrzegła. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica) w imieniu swojego ugrupowania stwierdziła, że projekt trafia w samo sedno problemów trawiących polski system edukacji. - Trafia w samo sedno, bo dotyczy ludzi, bez których tego systemu po prostu by nie było - dodała. Stwierdziła, że lepiej nagradzani nauczyciele, są lepiej zmotywowani, na czym skorzysta młodzież. - Poparcie tego projektu opłaca się po prostu wszystkim - oceniła. Artur Dziambor (Konfederacja) zapowiedział, że jego klub nie poprze projektu. Jak mówił, nauczyciele "powinni zarabiać wielokrotnie więcej, niż zarabiają dziś, tylko absolutnie nie metodami, które proponuje ZNP i absolutnie nie metodami, które są zapisane w Karcie Nauczyciela". Zdaniem Dziambora należy wprowadzić zasady rynkowe, bon oświatowy i urynkowienie szkół. - Należy doprowadzić do sytuacji, w których szkoły są prywatnymi firmami - dodał. Dariusz Klimczak (KP) wyraził poparcie dla projektu uzasadniając, że "znaczny wzrost wynagrodzeń nauczycieli jest bardzo potrzebny". Michał Gramatyka (Polska 2050) także zapowiedział poparcie dla projektu, zwracając uwagę, że mimo niskich wynagrodzeń nauczyciele stracili też na Polskim Ładzie. - Sytuacja płacowa nauczycieli w Polsce jest dramatyczna - oceniła Joanna Seneszyn (PPS) i wyraziła poparcie dla projektu. "Posłów PiS na sali brak" Przemawiający w środę zwracali uwagę na nieobecność posłów i posłanek PiS. "Trwa debata o warunkach pracy w edukacji. Posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk pyta o Lex Czarnek i wynagrodzenia dla nauczycieli i nauczycielek. Na sali nie ma ani ministra Przemysława Czarnka, ani jednego przedstawiciela Ministerstwa Edukacji i Nauki i ani jednego posła z PiS. Ale czy kogoś to jeszcze dziwi?" - napisał na Twitterze poseł Franciszek Sterczewski. "Trwa debata nad obywatelskim projektem złożonym przez ZNP, który proponuje powiązanie pensji nauczycielek i nauczycieli z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce. Posłów PiS na sali brak" - napisała z kolei posłanka Lewicy Katarzyna Kotula. Wynagrodzenie zasadnicze wg projektu ZNP Zgodnie z obywatelskim projektem nowelizacji Karty Nauczyciela wysokości kwot średniego i zasadniczego wynagrodzenia nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego mają stanowić określony procent kwoty przeciętnego wynagrodzenia obowiązującej w III kwartale poprzedzającego roku budżetowego. Chodzi o kwotę przeciętnego wynagrodzenia ustalaną na podstawie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Według projektu ZNP wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela dyplomowanego wynosić miałoby co najmniej 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej w III kwartale poprzedzającego roku budżetowego, a nauczyciela stażysty - co najmniej 73 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Na pozostałych stopniach awansu minister edukacji ma ustalić wysokość wynagrodzenia zasadniczego proporcjonalnie. Jednocześnie ma być zachowana formuła średniego wynagrodzenia nauczyciela na poszczególnych stopniach awansu zawodowego. Średnie wynagrodzenie nauczyciela stażysty ma wynieść 90 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej w III kwartale poprzedzającego roku budżetowego, nauczyciela kontraktowego - 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia, nauczyciela mianowanego - 125 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej w III kwartale poprzedzającego roku budżetowego, a nauczyciela dyplomowanego - 155 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Związek Nauczycielstwa Polskiego pod procedowanym projektem zebrał ponad 250 tys. podpisów obywateli. Przemysław Czarnek: Propozycja ZNP absolutnie nie do przyjęcia - Propozycja ścisłego, jednoznacznego połączenia ze średnią krajową wynagrodzeń nauczycieli, jest absolutnie nie do przyjęcia z punktu widzenia bezpieczeństwa budżetowego - powiedział w środę minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, odnosząc się do propozycji ZNP. Minister przypomniał, że propozycję takiego powiązania pierwsza złożyła Solidarność w 2019 r. Podkreślił, że dyskusja nad tym trwała przez ostatnie pół roku. - Złożyliśmy nasze propozycje dotyczące połączenia wynagrodzeń ze średnią w gospodarce narodowej i gwarancji corocznej podwyżki dla nauczycieli, uzależnionej od wskaźnika średniego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Niestety te nasze propozycje systemowe zostały odrzucone przez wszystkie związki zawodowe - powiedział Czarnek. - Żałuję, ze związki zawodowe bardziej skupiały się na zabetonowaniu swoich pozycji i obronie grup interesów wewnątrz środowiska nauczycielskiego, a nie na perspektywach pracy nauczyciela, nad tym, kto będzie pracował w tym zawodzie za 5, 10 lat, kiedy nauczyciele dyplomowani odejdą na emeryturę - dodał minister. Zapowiedział, że w kolejnych dniach zostaną przedstawione propozycje w tym zakresie, już w formie projektu ustawy. Kolejne podejście ZNP To kolejne podejście ZNP do wprowadzenia zasady powiązania wynagrodzenia nauczycieli ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce. Inicjatywa zrodziła się w styczniu 2020 r., ale wybuchła pandemia COVID-19 i zbieranie podpisów pod projektem było utrudnione. Dlatego związek zawiesił wówczas zbiórkę. Obecnie wysokość wynagrodzenia nauczycieli jest pochodną kwoty bazowej dla nauczycieli określanej co roku w ustawie budżetowej. Służy ona do wyliczania tzw. średniego wynagrodzenia nauczycieli, na które składa się wynagrodzenie zasadnicze i kilkanaście dodatków. "Wprowadzenie zaproponowanego w niniejszej nowelizacji mechanizmu ustalania wynagrodzeń nauczycielskich wprowadzi obiektywny wskaźnik, uniezależniony od woli politycznej parlamentu i ministra właściwego do spraw oświaty i wychowania" - czytamy w uzasadnieniu projektu obywatelskiego. Wskazano w nim także, że "poprawa stanu gospodarki narodowej i związany z tym faktem wzrost wynagrodzeń w gospodarce narodowej będzie się przekładał bezpośrednio na wysokość wynagrodzeń nauczycielskich". Za powiązaniem wysokości wynagrodzenia nauczycieli z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce opowiada się także Forum Związków Zawodowych i Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność".