Opozycja krytycznie oceniła projekt PiS podniesienia m.in. uposażenia prezydenta RP; złożono poprawki zakładające m.in. podwyżkę dla prezydenta i parlamentarzystów, ale od następnej kadencji. Projekt urealnia wynagrodzenia m.in. prezydenta w stosunku do zarobków w Polsce - podkreślał reprezentant PiS. Projekt PiS, który po wniesieniu w środę w drugim czytaniu poprawek został z powrotem skierowany do Komisji Finansów Publicznych, zakłada m.in. wzrost o 40 proc. wynagrodzenia prezydenta, wzrost wysokości diet dla radnych o 60 proc. i wzrost wynagrodzenia pracowników samorządowych. W zeszłym tygodniu prezydent Duda podpisał rozporządzenie, które wprowadza podwyżki m.in. dla premiera, marszałków Sejmu i Senatu i innych osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie, w tym podsekretarzy stanu (wiceministrów). Dzięki rozporządzeniu wzrosną także uposażenia parlamentarzystów, bo - zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora - ich uposażenie odpowiada 80 proc. wysokości wynagrodzenia podsekretarza stanu (z wyłączeniem dodatku z tytułu wysługi lat). "Godne zarobki" Podczas sejmowej debaty Andrzej Szlachta (PiS) przypomniał, że wynagrodzenia osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie oraz parlamentarzystów nie były podnoszone od lat, a projekt PiS ma je urealnić w stosunku do zarobków w Polsce. - Warto zauważyć, że w okresie ostatnich 6 lat rządów Prawa i Sprawiedliwości nastąpił wzrost płacy minimalnej o 60 proc., średniej płacy w sektorze przedsiębiorstw - o 46 proc., w handlu o prawie 49 proc. - wyliczał poseł PiS. Czytaj też: Sensacyjna zmiana w rządzie. Nieoficjalne informacje o następcy Gowina Przekonywał ponadto, że uposażenia najważniejszych osób w innych państwach są o wiele wyższe niż w naszym kraju. - W 2020 roku prezydent Szwajcarii zarabiała w przeliczeniu na polskie złote 168 tysięcy, kanclerz Niemiec - 127 tysięcy, kanclerz Austrii - 110 tysięcy, premier Danii - 78 tysięcy, prezydent Francji - 66 tysięcy, prezydent Czech - 51 tysięcy, a prezydent małej Litwy - 42 tys. złotych. Prezydent RP zarabiał w tym czasie ogółem brutto niewiele więcej niż 20 tys. złotych, a premier polskiego rządu - niecałe 17 tys. brutto - wskazał Szlachta. Stwierdził ponadto, że w II Rzeczpospolitej, w 1935 roku ówczesny prezydent Ignacy Mościcki zarabiał "godnie" - ponad 21 tys. złotych, podczas gdy litr benzyny kosztował 68 groszy, a miesięczne zarobki robotnika wynosiły ok. 102 złote. "Doicie ojczyznę bez umiaru" Argumentów tych nie podzielała opozycja. Marek Sowa (KO) przekonywał, że postawa PiS pokazuje, jak bardzo politycy tej formacji stracili społeczny słuch. Nawiązał do hasła byłej premier Beaty Szydło sprzed kilku lat: "praca, pokora, umiar". Stwierdził, że dzisiaj te słowa "brzmią jak szydera z Polek i Polaków". Według posła KO, postawę ekipy rządzącej obecnie Polską można opisać używając słów prezydenta Andrzeja Dudy "ojczyznę dojną racz wam zwrócić panie". - I doicie ją bez umiaru - powiedział Sowa, zwracając się do posłów PiS. Poseł KO mówił też o "swoistym dealu", w którym najpierw prezydent zdecydował o podwyżce m.in. dla parlamentarzystów, a teraz oni mają odwdzięczyć się prezydentowi tym samym. Apelował do posłów, by zastanowili się, czy prezydent Duda zasługuje na 10 tys. podwyżki za wykonaną dotąd pracę. Pytał, kto zna poważną polityczną inicjatywę prezydenta; dopytywał, jak oceniają stanowisko Dudy dotyczące szczepień, bo - jak ocenił - wystąpienia prezydenta brzmiały tak, "jakby był rzecznikiem antyszczepionkowców". - I za to podwyżka? - pytał. Odnosząc się do podwyżki dla samorządowców, Sowa podkreślał, że wcześniej te środki zostały przez rząd PiS obniżone. Sowa zapowiedział, że klub KO nie poprze proponowanych zmian i będzie głosował za zgłoszoną poprawką, która wykreśli z projektu przepis, przyznający prezydentowi RP 10 tys. zł podwyżki. - Bo te pieniądze mu się nie należą - ocenił Sowa. Propozycja Lewicy Andrzej Szejna (Lewica) przekonywał, że zamiast podwyżek dla polityków, "odmrożone" powinny zostać płace dla sfery budżetowej. - Dziesiątki tysięcy nauczycieli, pielęgniarek, urzędników, pracowników sądów przez zachłanność PiS nie może liczyć na żadne podwyżki, a to właśnie im te podwyżki się należą - podkreślał poseł Lewicy. Zapowiedział złożenie poprawek zakładających m.in. wykreślenia z projektu przepisu o podwyżce dla prezydenta RP. Jacek Protasiewicz (KP-PSL) powiedział, że projekt jest wart poparcia tylko w części dotyczącej podniesienia wynagrodzeń samorządowców, którzy - jak mówił - ciężko i rzetelnie pracują. Prezydentowi Dudzie wytknął natomiast szereg niespełnionych obietnic, dotyczących m.in. likwidacji NFZ, rozwiązania problemu "frankowiczów", emerytury bez podatku, wyrównania dopłat dla rolników w UE oraz wprowadzenia zerowej stawki VAT na ubranka dla dzieci. On również zapowiedział złożenie poprawek do projektu, które przewidują m.in. podwyższenie uposażenia prezydenta RP oraz wynagrodzeń parlamentarzystów ale od następnej kadencji. "To nie czas na podwyżki" Poprawki Konfederacji zmierzają z kolei do tego, by proponowane w projekcie rozwiązania w ogóle nie weszły w życie. - Czas kryzysu to nie jest czas, żeby politycy nabijali sobie kieszenie, dlatego składam projekt poprawek, wykreślających poszczególne artykuły tej ustawy i wysyłających tę ustawę do kosza - powiedział poseł Robert Winnicki. Polska 2050 proponuje z kolei wykreślenie przepisu o podwyżce dla prezydenta oraz zawieszenia do końca tej kadencji podwyżek dla posłów i senatorów. - Panie i panowie posłowie z PiS: praca, pokora, umiar, roztropność, ale przede wszystkim "vox populi, vox Dei", gdzie się podziały wasze wartości? - pytała Paulina Henning-Kloska. Podwyżki dla prezydenta broniła natomiast posłanka PiS Anna Milczanowska. Według niej Andrzej Duda na nią zasłużył i nie jest prawdą, że nic nie robił. Mówiła, że obecny prezydent "odbył ponad 130 wizyt międzynarodowych, spotkając się największymi głowami państw tego świata" i "jest twórcą kilkudziesięciu ustaw", m.in. ustawy ws emerytur. Wśród dokonań prezydenta wymieniała też jego aktywność w sprawie Inicjatywy Trójmorza, której, jak przypomniała, jest on pomysłodawcą. Chwaliła również aktywność obecnego prezydenta dotyczącą działań Grupy Wyszehradzkiej. Posłanka PiS podkreślała również, iż Andrzej Duda został wybrany w demokratycznych wyborach. - Uszanujmy więc głowę państwa i wyciszmy te emocje pełne takiej pogardy i nienawiści - apelowała. Projekt PiS dokonuje zmian w systemie wynagradzania prezydenta oraz byłych prezydentów, a także zasad ustalania maksymalnej wysokości diet lub wynagrodzeń w samorządzie terytorialnym wszystkich szczebli. Wynagrodzenie prezydenta ma się składać z wynagrodzenia zasadniczego odpowiadającego 9,8-krotności kwoty bazowej oraz dodatku funkcyjnego odpowiadającego 4,2-krotności kwoty bazowej, co oznacza wzrost o 40 proc. w stosunku do obecnej wartości.