Część właścicieli firm mówi, że faktury wystawiła już w grudniu i do tej pory nie zobaczyła ani grosza. Tymczasem do drzwi firm pukają komornicy, którzy domagają się zapłacenia podatku od wystawionych faktur. "Gdyby ktokolwiek z nas wiedział, że zostaniemy wykiwani, to byśmy się w to nie pakowali" - mówią podwykonawcy. "Co my teraz mamy zrobić z pracownikami, z ich rodzinami. To są tragedie ludzi, niewypłacone pensje, zaległości płatnicze u partnerów handlowych. Jesteśmy zdesperowani. Daliśmy z siebie wszystko, żeby projekt był gotowy, a na koniec czujemy się oszukani" - mówią rozżaleni budowlańcy. Podwykonawcy deklarują, że blokada stadionu to ostateczność, ale jeśli będą do niej zmuszeni, to się nie zawahają. "Dzisiaj wywieramy presję, żeby ktoś zapłacił nam pieniądze. Co my mamy powiedzieć teraz swoim rodzinom i pracownikom? Że władza, która to kontraktowała, teraz nie chce się rozliczyć?" - pytają. Budowlańcy skarżą się, że jeszcze nie widzieli pieniędzy, które ma wypłacić im generalny wykonawca, a już muszą zapłacić podatek od wystawionych faktur. Mniejsze firmy doprowadza to na skraj bankructwa. "Idę do urzędu skarbowego, żeby odroczył płatność, a urzędnik mi mówi: co mnie to obchodzi, i wysyła komornika" - dodaje jeden z podwykonawców. Podwykonawcy próbowali się rano spotkać z szefem Narodowego Centrum Sportu, ale odbili się od ściany. Udało im się złożyć pismo, w którym proszą o ustalenie terminu spotkania na dziś po południu bądź jutro.