Szefowa rządu podkreśliła, że działania ekipy PO-PSL wynikały z innych pobudek niż interes państwa. Motywy pozostawiamy ocenie wyborców, w niektórych przypadkach oddamy je do oceny tych instytucji, które powinny się tym zająć - zapowiedziała. "Polacy stracili 340 mld zł" Szacujemy, że Polacy przez rządy Platformy Obywatelskiej i PSL stracili ok. 340 mld zł - mówiła premier. "To mogło być osiem lat obowiązywania programu 500 plus, 5 tys. nowo wybudowanych przedszkoli, 250 nowych szpitali i 1500 km autostrad. Szans i możliwości, które odebraliście Polakom, policzyć się nie da. Jeszcze raz przypomnę - 340 mld zł. (...) Nie ma tego i nie było za waszych rządów, bo te pieniądze po prostu zostały zmarnowane" - powiedziała. Premier zaznaczyła, że opozycja oczekuje od rządu, by wywiązywał się ze zobowiązań wyborczych. "I słusznie, bo to jest nasz obowiązek i każdy ma prawo oczekiwać od nas, że będziemy dotrzymywać słowa i słowa dotrzymamy. Obowiązkiem każdej władzy jest rozliczanie się ze swoich zobowiązań i składanie obywatelom sprawozdania z tego, jak rządy przebiegały. Jednak zanim opozycja, i mówię tu o dwóch partiach PO i PSL, zacznie rozliczać kogokolwiek, dobrze by było, żeby sama z okresu ośmiu lat, gdy to ona miała spełniać swoje obietnice i była odpowiedzialna za sprawy państwa i obywateli, rozliczyła się" - podkreśliła. "Niestety, dzisiaj ci, którzy mówią: nie realizujecie, za wolno, za szybko, dlaczego tak mało, dlaczego tak dużo - bo bez przerwy takie głosy z waszej strony płyną - sami uciekli od odpowiedzialności, nie pokazali, co zostawili po swoich rządach" - powiedziała szefowa rządu, zwracając się do polityków obecnej opozycji. Jak podkreśliła, obywatele dokonali rozliczenia poprzednich rządów w wyborach parlamentarnych. "Ale jednak my zobowiązaliśmy się przed wyborcami także do tego, że polityka w końcu po ośmiu latach stanie się poważna i odpowiedzialna, że ludzie, którzy sprawowali i sprawują funkcję publiczną będą odpowiadać za swoje czyny, ale i zaniechania" - mówiła. "Za nic nie brali odpowiedzialności" "Osiem ostatnich lat to czas, kiedy politycy partii rządzącej za nic nie brali odpowiedzialności, także tej politycznej" - zaznaczyła premier. Według niej dwa wydarzenia z tego okresu to obrazują: katastrofa smoleńska i tzw. afera podsłuchowa. W związku z katastrofą smoleńską - jak podkreśliła premier - "uznano, że nikt nie jest winny, nikt za nic nie odpowiada". "Zamiast odpowiedzialności była kpina z Polaków, najlepiej wyrażająca się w geście przyznania szlifów generalskich szefowi BOR, który za bezpieczeństwo poległych w katastrofie smoleńskiej miał odpowiadać" - mówiła Szydło. W przypadku sprawy tzw. afery podsłuchowej "próbowano nam wtedy powiedzieć, że nieważne jest to, co politycy mówią, ważne i naganne jest to, że ktoś to podsłuchał" - zaznaczyła premier. "To tak jakby nie złodziej był winny, ale ten, który złapał go za rękę" - powiedziała. Według niej ten sam mechanizm zastosowano także w przypadku tzw. afery hazardowej - ukarani zostali ci, którzy ujawnili proceder. "Ryba psuje się od głowy. Gdy ci, co rządzą, nie przestrzegają reguł, standardów, dopuszczają się nadużyć, powodują, że państwo staje się słabe, bezradne wobec patologii i nadużyć. Bo po co ścigać i piętnować złe zachowania, skoro i tak grupa trzymająca władzę tym się nie interesuje? Co więcej, samemu można być ukaranym za to, że się te brudne sprawy ujawni" - podkreśliła premier. "Czerpanie z władzy profitów" "Platforma i PSL nie rządziły państwem; to było trwanie i czerpanie z władzy profitów. Od czasu do czasu, żeby przykryć tę flautę, na którą sprowadziliście Polskę, wymyślaliście świecidełka, jak walka z dopalaczami, zielona wyspa, czy Polskie Inwestycje Rozwojowe - błyskotki medialne, które nic za sobą nie niosły oprócz pudrowania rzeczywistości" - mówiła Szydło. Jak podkreślała, dopalacze "ciągle zbierają śmiertelne żniwo, a zielona wyspa gdzieś się rozpłynęła, a właściwie, co ostatnio potwierdził Główny Urząd Statystyczny, nigdy jej nie było". "Polskie Inwestycje Rozwojowe, no cóż - sam jeden z ministrów waszego wystawił diagnozę nas temat tego przedsięwzięcia, określając to jako kamieni kupa. Zresztą potwierdził to związany z państwem szef Najwyższej Izby Kontroli" - dodała premier, zwracając się do posłów opozycji. Szefowa rządu pytała również "jak państwo ma oczekiwać, że obywatele będą płacić podatki, skoro samo pozwala, by pieniądze publiczne były marnotrawione, czy wyłudzane". "Jak obywatele mają czuć, że są sprawiedliwie traktowani, kiedy widzą, że władza z sędzią może ustalić wyrok na telefon?" - dodała. "Jeżeli rządy nie są prowadzone dla dobra wspólnego, ale do prywatnego dobra rządzącego lub partii stojącej u władzy, to są to rządy niesprawiedliwe i przewrotne" - mówiła. "Państwo ma służyć poprawie jakości bytu życia obywateli. Państwo ma służyć obywatelom. Państwo rządzone przez was służyło tylko wam i waszym interesom politycznym" - podkreśliła. "Podpisy wyrzucane do kosza" Zdaniem premier Polacy od rządzących oczekują m.in. powagi rządzenia, uczciwości, sprawiedliwości i liczenia się z ich głosem. "Oczekują tego wszystkiego, bo przez ostatnie osiem lat rządzący albo ich oszukiwali, albo ich lekceważyli. Podnosili wiek emerytalny, chociaż wcześniej o tym nie mówili; albo wyrzucali do kosza miliony podpisów Polaków, które zbierali pod inicjatywami obywatelskimi" - wskazywała. "Przez osiem lat budowaliście państwo teoretyczne, które było silne wobec słabych, ale słabe wobec silnych. Państwo sytych kręgów władzy, gdzie elita rządząca ma się dobrze, ale obywatele i ich potrzeby się nie liczą" - mówiła Szydło. "Ważna była wasza wygoda, wasze sprawy, interesy, przyjemności" - dodała. "Prawo i Sprawiedliwość zawsze będzie stało po stronie Polaków, zawsze będzie stało po stronie polskiego państwa. Będziemy przede wszystkim stali po stronie tych, którzy są słabsi i potrzebują pomocy, bo państwo i instytucje państwa są właśnie po to, by wtedy, kiedy obywatel jest krzywdzony, bronić go, by wtedy, kiedy obywatel potrzebuje pomocy, pomagać mu, by wtedy, kiedy rządzący nadużywają władzy, wyciągać z tego konsekwencje" - powiedziała Szydło. Komisja śledcza ws. afery Amber Gold Jak poinformowała, zwróci się do Sejmu o powołanie komisji śledczej ds. wyjaśnienia afery Amber Gold. Według niej ta afera jest przykładem populizmu i demagogii. "Tysiące ludzi pozbawionych środków do życia. Ludzkie dramaty, wszystko to w atmosferze skandalu na szczytach waszej władzy i za waszym przyzwoleniem. Państwo za waszych rządów bezradnie patrzyło jak obywatele są okradani. Dlaczego patrzyliście na to? Dlaczego rząd PO i PSL nic w tej sprawie nie zrobił?" - pytała. Dodała, że sprawy Amber Gold nie można pozostawić. "To jest krzywda obywateli, za którymi państwo za waszych czasów nie stanęło. Nie ujęliście się za zwykłymi ludźmi, którzy zostali skrzywdzeni, bo dla was nie był ważny interes obywateli, nie był ważny interes waszej ojczyzny. Koncentrowaliście się tylko i wyłącznie na własnych, politycznych interesach" - powiedziała. Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 r., a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia 2012 r. firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. "Egoizm, marnotrawstwo i pogarda" O raporcie premier mówiła, że jest to "bilans potrzebny po to, żeby móc powiedzieć, jakie mamy dziś możliwości działania". "Ten raport powinni przedstawić politycy odchodzącej koalicji rządzącej. Nie mieli odwagi tego zrobić, dlatego my dzisiaj za nich składamy ten raport Polakom" - powiedziała. "Taśmy prawdy pozwoliły nam usłyszeć, co poprzednicy mówili o sprawach państwa i obywateli. Dziś zobaczycie państwo, co robili. Robili dokładnie to, co mówili na taśmach, to był egoizm, marnotrawstwo, pogarda dla państwa i obywateli. Działania i zaniechania poprzedniej ekipy wynikały z zupełnie innych pobudek niż interes państwa. Motywy tych działań pozostawiamy ocenie wyborców, choć w niektórych przypadkach oddamy je do oceny tych instytucji, które powinny się tym zająć" - powiedziała Szydło. Premier przekonywała, że nie ma próby rewanżu czy rozliczenia. "To nie my was rozliczamy, was już rozliczyli wyborcy. Czujemy się w obowiązku powiedzenia i pokazania tego, w jaki sposób przez osiem lat była rządzona Polska" - mówiła.