Kult zmarłych był jednym z dominujących motywów wszystkich wierzeń i zwyczajów Słowian - powiedział PAP etnograf Artur Gaweł, kierownik Białostockiego Muzeum Wsi, autor książki "Rok obrzędowy na Podlasiu". Dodał, że większość dawnych tradycji związanych z czczeniem zmarłych zanikła w regionie, do dzisiaj zachowało się odwiedzanie grobów bliskich, zapalanie tam zniczy czy stawianie kwiatów. Zapalanie świec na grobach wywodzi się z przedchrześcijańskich tradycji. Wtedy to w Dzień Zaduszny rozpalano ogniska na mogiłach, rozdrożach dróg czy na terenie zagród, co "miało ułatwić pojawiającym się wtedy duszom poruszanie się po świecie żywych, a nawet, jak wierzono, ich ogrzanie się przy nich". Najbardziej znanym zwyczajem u katolików, który utrzymał się w Podlaskiem jeszcze w okresie międzywojennym, było rozdawanie żebrakom placków gryczanych w Dzień Zaduszny. W książce opisuje, że był to słodki chleb wypiekany z mąki gryczanej, zwany gryczanem. Na cmentarzu dzielono chleb na mniejsze części i rozdawano żebrakom, w zamian za modlitwę w intencji zmarłych. Natomiast u prawosławnych przodków obchodzono uroczyście zwyczaj "dziadów", których celem było nawiązanie kontaktu z duszami zmarłych. Na Podlasiu zwyczaj ten obchodzono w Dymitryjewską Sobotę. To zawsze ostatnia sobota przed dniem św. Dymitra, które przypada 8 listopada. W tym roku ten dzień, zwany obecnie także sobotą rodzicielską, wypada 2 listopada, czyli w katolicki Dzień Zaduszny. Jak przypomina Gaweł, zgodnie z tradycją w tym czasie najpierw wierni udawali się do cerkwi, gdzie odbywała się panichida (modlitwy za zmarłych), a następnie odwiedzano groby bliskich, pozostawiając tam dla zmarłych żywność. Później w domach miała miejsce uroczysta wieczerza, złożona z nieparzystej liczby potraw. Podczas niej - jak pisze Gaweł - starano się ugościć zmarłych "jak najbogaciej, aby uzyskać tym samym ich przychylność". Pisze też, że np. w okolicach Hajnówki zwyczajem było pozostawianie przy stole jednego miejsca wolnego, aby dusza mogła spożyć wieczerzę z domownikami. Po kolacji jedzenie zostawiano na stołach, by mogły "pożywić się nimi dusze". Autor książki "Rok obrzędowy na Podlasiu" uważa, że dzisiaj dochodzi do pewnej unifikacji obrzędowości u katolików i prawosławnych. Jego zdaniem, wynika to przede wszystkim z tego, że Święto Zmarłych jest dniem wolnym od pracy, a to sprzyja odwiedzaniu cmentarzy w tym właśnie czasie. Zgodnie z dawnym zwyczajem, ani w Dzień Wszystkich Świętych ani w Dzień Zaduszny nie wolno było posługiwać się żadnym ostrym narzędziem - nie można było m.in. rąbać drewna czy tkać. Gaweł pytany, czy dzisiaj można wykonywać te prace bez obaw, powiedział, że tak i "nic złego nie powinno się stać".