Chłopczyk był wyziębiony i przestraszony, ale przytomny. Trafił do szpitala w Wysokiem Mazowieckiem. Dyrektor szpitala Stanisław Bielski poinformował, że malec jest w dobrym stanie, zważywszy na warunki, w których przebywał przez blisko dobę. Pod opiekę lekarzy trafił wyziębiony, ale czuje się dobrze i zaczął jeść. Według wstępnych informacji policji, dziecko znaleziono ok. 3-4 km od domu, między wsiami Wojtkowice Stare i Wojtkowice Glinna. - Chłopiec był w rowie niedaleko żwirowni, za lasem. Prawdopodobnie tam spędził noc - powiedział rzecznik prasowy podlaskiej policji Jacek Dobrzyński. Dwulatek wyszedł z posesji z psem około południa we wtorek. Nikt tego nie zauważył. Dom rodzinny Szymona znajduje się za wsią, niedaleko lasu. Poszukiwania prowadziła najpierw rodzina na własną rękę, a od godz. 16 kilkaset osób, m.in. policjanci, strażacy i Straż Graniczna. W sumie przeszukano teren w promieniu 6 km od domu dziecka. W nocy akcję w tak dużej skali zawieszono i wznowiono wcześnie rano od ponownego przeszukania okolicy. Po trzech godzinach, przed godz. 10, dziecko odnaleziono. Policja będzie wyjaśniała, jak sprawowany jest nadzór nad dwulatkiem, skoro może on wyjść bez opieki poza rodzinną posesję. Według jej nieoficjalnych informacji, nie był to bowiem pierwszy taki "spacer" chłopca.