Poinformowała o tym w środę PAP prok. Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie, do której - decyzją Prokuratury Krajowej - śledztwo zostało przekazane z Prokuratury Rejonowej w Brzozowie. Krzysztof S., ojciec dziesięciorga dzieci, został oskarżony o doprowadzenie trzech swoich małoletnich córek, poniżej 15. roku życia, do tzw. innych czynności seksualnych. Według aktu oskarżenia czynów tych dopuścił się w okresie od kwietnia do listopada 2018 r. Prok. Kępka dodała, że nie były to pojedyncze przypadki, ale każdą z dziewczynek molestował co najmniej kilkakrotne. W trakcie śledztwa oskarżony nie przyznał się do żadnego z zarzucanych mu czynów, składał jedynie krótkie wyjaśnienia. Zdaniem biegłych psychiatrów i seksuologa Krzysztof S. miał zdolność rozpoznania znaczenia swoich czynów i pokierowania swoim postępowaniem. Jego stan psychiczny pozwala na udział w procesie. Krzysztof S. jest w areszcie. Za zarzucane mu czyny grozi kara do 12 lat więzienia. Prok. Kępka dodała, że z tego śledztwa został wyłączony do odrębnego postępowania wątek dotyczący niedopełnienia obowiązków przez pracowników Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej oraz narażenia przez to małoletnich dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i uszczerbku na zdrowiu. Pracownicy GOPS mieli także nie zobowiązać rodziców do opieki i przez to również narazić dzieci. Sprawa wyszła na jaw po tym, jak jesienią 2018 r. zaginął najstarszy syn rodziny S. - 12 letni Daniel. Chłopiec zniknął sprzed domu babci i dwie noce spędził w lesie. Po jego odnalezieniu policjantki z miejscowej komendy nabrały podejrzeń, że 6-letnia siostra chłopca mogła być krzywdzona przez ojca. Krzysztof S. został zatrzymany i postawiono mu zarzut dopuszczenia się innej czynności seksualnej wobec dziecka. Daniel wraz z rodzeństwem trafili najpierw do placówki opiekuńczej w Sanoku, a następnie do rodzin zastępczych. W międzyczasie śledztwo przeniesiono do Lublina. W jego trakcie pojawiły się nowe okoliczności, świadczące o tym, że również dwie inne córki Krzysztofa S. mogły być przez niego wykorzystywane seksualnie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że dziewczynki miały wtedy po kilka lat. Wówczas prokuratura uzupełniła 38-latkowi zarzuty.