Dotychczas ewakuowano trzy tysięce sześciuset ludzi z gmin Czermin, Radomyśl nad Sanem, Baranów Sandomierski i Gorzyce. Do Mielca i Tarnobrzega dostarczono już osiemdziesiąt tysięcy worków. W Toruniu zamówiono kolejnych sto tysięcy - dotrą na Podkarpacie za dziesięć godzin. Worki i piasek są teraz najbardziej potrzebne w przykopie i Wrzawach. Ekipy ratunkowe zmagają się również z przeciekami w wałach w Glinach Małych, trwa walka o uratowanie mostu w Sadkowej Górze. Na Podkarpaciu jest już odwód z komendy głównej straży pożarnej. Przyjechali tu strażacy z Poznania, Torunia i Bydgoszczy. Jutro na wałach pojawią się strażacy z ochotniczych jednostek z powiatów ropczycko- sędziszowskiego, łańcuckiego i kolbuszowskiego. Po gwałtownych opadach, które nawiedziły w nocy najbardziej zagrożone miejscowości, rozmakają wały. W trzech miejscach do wałów nie można dojechać sprzętem ciężkim. Worki i piasek donoszą na plecach ratownicy. Z rozległymi rozlewiskami mogłyby poradzić sobie jedynie spycharki. Rozmoknięte są także korony wałów. Nie mogą po nich jeździć nawet traktory dowożące piasek i worki. Pozostałe główne rzeki Podkarpacia: San, Wisłok i Wisłoka nie stanowią teraz zagrożenia. Jednak przy przechodzeniu przez Podkarpacie długiej, ale płaskiej fali na Wiśle, nie można wykluczyć żadnego, nawet najbardziej czarnego scenariusza- mówią w podkarpackim sztabie kryzysowym. Dyżurny z Wojewódzkiej Straży Pożarnej w Rzeszowie poinformował, że nadwiślańskie wały wytrzymały napór wody i nie pękły. Natomiast pojawiające się przecieki są systematycznie i na bieżąco zatykane przez służby ratownicze. Tendencję spadkową zaobserwowano na Sanie, który w Stalowej Woli obniżył się o 13 cm i płynie około metra poniżej alarmu. Natomiast w Radomyślu nad Sanem (pow. stalowowolski) rzece do alarmu brakuje 37 cm. W Nisku San płynie 5 cm poniżej stanu ostrzegawczego. W dalszym ciągu utrzymywane są alarmy w powiecie mieleckim - w samym Mielcu i 8 gminach tego powiatu: Gawłuszowice, Czermin, Borowa, Tuszów Narodowy, Padew Narodowa, Wadowice Górne, Przecław i Mielec; w powiecie tarnobrzeskim - w Tarnobrzegu oraz w gminach Baranów Sandomierski, Gorzyce oraz w powiecie stalowowolskim w gminie Radomyśl nad Sanem. Tymczasem ulewne deszcze nawiedzające Podkarpacie od wczoraj wieczorem oraz wezbrana Wisła i jej przecieki utrudniają dostęp do wałów, a w niektórych miejscowościach prawie go uniemożliwiają - poinformowała straż. Komendant Podkarpackiej Straży Pożarnej Witold Skomra poinformował dzisiaj, że ciężki sprzęt dowożący worki z piaskiem nie może już dojechać do wałów w miejscowości Przykop w gminie Padew Narodowa (pow. mielecki) oraz we Wrzawach i Dąbrówce Pniowskiej w gminie Gorzyce (pow. tarnobrzeski). - Wały nasiąkają wodą zarówno z Wisły, jak i z deszczu. Są tak rozmoknięte, że żaden ciężki sprzęt z transportem nie jest w stanie przejechać przez utworzone bajora. Samochody po prostu toną. Cały transport worków odbywa się dzięki ludzkim rękom i nogom. Przez te rozlewiska przejechałyby tylko pojazdy gąsienicowe - powiedział Skomra. W Mielcu i Tarnobrzegu zgromadzono obecnie 80 tys. worków potrzebnych do uszczelniania wałów. O dodatkowe 100 tys. worków do producenta w Toruniu i Bydgoszczy zwrócił się wojewoda podkarpacki. Transport nadejdzie prawdopodobnie przed północą. W związku z intensywnymi opadami deszczu w wielu miejscowościach zamknięto lub ograniczono ruch drogowy. Obecnie zamknięty jest odcinek drogi wojewódzkiej nr 982 Jaślany-Sadkowa Góra (pow. mielecki), 854 Antoniów-Gorzyce. Nieczynny jest także prom w Czekaju na Sanie. Ponadto na odcinku drogi z Przemyśla do Domaradza oberwała się skarpa i obowiązuje tam ograniczenie prędkości. Jak poinformował dyżurny ze służby dyżurnej wojewody, pozostałe rzeki regionu Wisłok i Wisłoka nie stanowią zagrożenia. Nurt Wisłoki mieści się w korycie i płynie poniżej stanów ostrzegawczych. Natomiast Wisłok przekracza stan ostrzegawczy w Krośnie o ponad 40 cm, a w Rzeszowie o 6 cm.