Jak się dowiedzieliśmy, stało się tak, bo Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów zbyt lakonicznie uzasadnił zastosowanie tymczasowego aresztu. Za kratami nadal pozostaje podejrzany w tej samej sprawie były minister sportu Tomasz Lipiec. 5 listopada mury aresztu opuścili Sylwester Z., właściciel agencji ochrony "Zubrzycki", który według oficerów CBA miał wręczać łapówki w zamian za kontrakty, Kazimierz Sz., kierownik pływalni "Polonez", podejrzany o przyjęcie w sumie 50 tys. zł. łapówek i Paweł S., dyrektor jednego z warszawskich OSiR-ów. W trakcie prowadzonego przez CBA postępowania ustalono, że Paweł S. przez cztery lata ustawiał przetargi dla jednego z przedsiębiorców. Wziął za to 60 tys. zł łapówek. Ostatnim zwolnionym z aresztu jest Bogusław W., kanclerz warszawskiego AWF. Prokuratorzy zarzucili mu przyjęcie w sumie 189 tys. zł łapówek. Według zebranych w śledztwie informacji, część pieniędzy z korupcyjnego procederu miała trafić do Tomasza Lipca. Informację o uchyleniu aresztu wobec podejrzanych potwierdziła nam Katarzyna Szeska, rzeczniczka prokuratury okręgowej i sędzia Wojciech Małek, rzecznik warszawskiego sądu okręgowego. - Sąd okręgowy rozpatrujący zażalenia czterech aresztowanych uchylił areszt i zwrócił sprawę do ponownego rozpatrzenia sądowi rejonowemu. Według sędziów sądu okręgowego, uzasadnienie do tymczasowego aresztu nie spełnia kryteriów kodeksu postępowania karnego i jest na tyle ogólnikowe, że nie można go poddać kontroli -- powiedział "Wprost" sędzia Małek. Oburzenia nie kryją warszawscy prokuratorzy i funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego. -- Najpierw zrobiliśmy dobrą robotę, chcieliśmy aresztu, żeby podejrzani nie mataczyli, a sąd wszystko zepsuł -- mówi jeden z prokuratorów. W piątek sąd rejonowy Warszawa Mokotów będzie ponownie rozpatrywał sprawę. Wtedy okaże się czy czterej podejrzani wrócą do aresztu.