Pod koniec kampanii wyborczej na konto sztabu Krzaklewskiego zaczęły masowo wpływać pieniądze przekazywane przez prywatnych darczyńców. Łącznie ponad 3000 osób wpłaciło około 7 mln zł. Okazało się jednak, że prawie wszyscy, których nazwiska figurowały na przekazach, zaprzeczają, by wpłacali jakiekolwiek pieniądze na konto Krzaklewskiego. Tarnowska prokuratura ustaliła jedną z osób, która wypełniła kilka takich przekazów. Chodzi o Małgorzatę B., byłą dyrektor biura parlamentarnego Andrzeja Szkaradka, do niedawna posła i lidera AWS. Według informacji reportera RMF, prokuratura trafiła na ślad kilku przekazów, które wypełniła Małgorzata B. Kobieta twierdzi dziś, że działała w imieniu kilku osób, które były w biurze i przyniosły pieniądze, deklarując, że są to wpłaty na rzecz kampanii Krzaklewskiego. - To się zdarzało, ponieważ były takie osoby, które przynosiły pieniążki, prosiły, żeby to zostało wpłacone na odpowiednie konto kampanii i nie chciały mieć już z tym żadnych praktycznych problemów. Kilka razy ja wypełniałam przekazy pocztowe - twierdzi B. Te osoby zaprzeczają, że dały pieniędze na kampanię Krzaklewskiego. Według informacji RMF, sama Małgorzata B. wpłaciła na kampanię 10 000 zł. Dodajmy, że tarnowska prokuratura bada również wątek związany ze szkoleniem Mariana Krzaklewskiego na koszt telewizji Familijnej oraz finsnsowaniem kampanii przez koncern PKN Orlen.