Jak wynika z informacji przekazanych przez insp. Mariusza Sokołowskiego, zaginięcie dziecka zostało zgłoszone wczoraj około godz. 20 przez ojca 10-latki. - Na miejsce zostało skierowanych od razu 30 funkcjonariuszy - mówił. Policja przekazała następnie komunikat Policyjnemu Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych. Ślad się urwał Wiadomo było, że dziewczynka po godz. 16 wyszła ze szkoły na Bezrzeczu i wracała do domu autobusem linii 105. Do domu jednak nie dotarła. Udało się wtedy ustalić, że weszła w ulicę, przy której mieszka i na tym odcinku ślad się urwał. Na monitoringu z ulicy Jutrzenki można było zobaczyć, jak za Mają w uliczkę wjeżdża samochód - srebrny Opel Vectra o numerach ZSW 132 34. Porywacz był już notowany za uprowadzenie dziecka Udało się ustalić właścicielkę samochodu. Kobieta powiedziała, że auto pożyczyła innej osobie. Okazało się, że samochód może się przemieszczać w kierunku Niemiec. Udało się również ustalić dane mężczyzny, który miał jechać autem. - Rano na terenie kilkunastu kilometrów od granicy znaleziono bucik dziewczynki. Rozpoznał go wujek dziecka - mówił Sokołowski. Z danych udostępnionych przez KGP wynika, że porywacz był notowany za uprowadzenie 9-letniego dziecka na terenie Wielkiej Brytanii. Policja nie dysponuje na razie żadnymi informacjami związanymi z tamtą sprawą. Jak ujawnił rzecznik, około godz. 11 do niemieckiej policji dotarła informacja, że poszukiwany samochód znajduje się przy autostradzie w miejscowosci Friedland. W samochodzie był mężczyzna i poszukiwane dziecko. "Każda godzina zwłoki to większe ryzyko" - Podchodzimy do takich spraw, jakby one dotyczyły naszych dzieci. Każda godzina zwłoki to większe ryzyko - tłumaczył insp. Sokołowski. Zapewnił, że dziewczynka jest cała i zdrowa. - Rodzice wiedzą, że żyje. Być może nawet już jadą po nią do miejscowości, w której została uwolniona. Mężczyzna został zatrzymany przez niemiecką policję - poinformował.Doniesienia na temat zaginięcia dziecka były zbierane przez całą noc. Po godz. 7 podjęto decyzję o włączeniu społeczeństwa w poszukiwania. Po godz. 8 rozesłano komunikat do współpracujących mediów. Równolegle z Child Alert uruchomiono również specjalną infolinię. Z informacjami zadzwoniło ponad 200 osób. Pytany o los zatrzymanego porywacza Sokołowski zaznaczył, że polska prokuratura już się zwróciła do prokuratury niemieckiej o możliwość przejęcia tego człowieka. Podkreślił, że strona niemiecka chętnie współpracuje ze stroną polską. Policyjne Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych podziękowało podczas konferencji mediom zaangażowanym w nagłośnienie tej sprawy. Jak działa Child Alert? System polega na szybkim rozprowadzeniu informacji. Udaje się to dzięki sprawnej współpracy mediów z policją.Jakie warunki muszą być spełnione, by Child Alert został uruchomiony? Dziecko nie może przekroczyć 18. roku życia i musi istnieć realne zagrożenie zdrowia lub życia. Konieczna jest również pisemna zgoda rodziców lub prawnych opiekunów, by wszczęto taką procedurę. Tak było w tym przypadku. Zaczęło się od AMBER Pierwszy tego typu system uruchomiono w 1996 roku w USA w związku ze sprawą 9-letniej Amber Hagerman. Dziewczynka została porwana i zamordowana. Dzięki inicjatywie mieszkańców Arlington - miasta, z którego pochodziła 9-latka - utworzono AMBER (America's Missing Broadcast Emergency Response - red.). Był to system szybkiej informacji o zaginionych dzieciach, wykorzystujący telewizję, internet, radio, tablice reklamowe, elektroniczne znaki drogowe, telefonię komórkową do przekazywania komunikatu. Stało się to inspiracją do zainicjowania podobnych systemów, które obecnie funkcjonują pod różnymi nazwami w każdym stanie w USA, w kilkunastu krajach Unii Europejskiej oraz na terenie Kanady i Meksyku. W listopadzie 2013 r. uzyskanie gotowości operacyjnej systemu pod nazwą Child Alert ogłosiła także Polska.