Policjanci przypuszczają, że most został zaminowany podczas II wojny światowej. Przez te wszystkie lata jeździły po nim pociągi. O unieszkodliwieniu niebezpiecznych ładunków poinformował zespół prasowy śląskiej policji. W poniedziałek po południu robotnicy remontujący wiadukt przy ul. Zabrzydowickiej znaleźli pociski z czasów II wojny światowej. Po zabezpieczeniu miejsca przez policję na miejsce wezwano pirotechników z Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji w Katowicach. - Policjanci podczas sprawdzenia miejsca zauważyli ładunki wybuchowe ułożone przy filarze wiaduktu. Sposób ułożenia wskazuje, że chodziło o wysadzenie mostu w powietrze - powiedział Marek Wręczycki ze śląskiej policji. Dodał, że policjanci unieszkodliwili 14 pocisków moździerzowych kalibru 120 mm oraz około 30 kg trotylu. Po rozminowaniu na plac budowy wrócili robotnicy i przywrócono ruch pociągów. Pirotechnicy sądzą, że podczas wojny żołnierze zaminowali wiadukt, by w każdej chwili móc go wysadzić i utrudnić przemieszczanie się wojsk wroga. Teraz materiałami wybuchowymi zajmie się jednostka saperów z Gliwic, którzy je zdetonują na poligonie. Jak mówi dyrektor rybnickiego muzeum Bogdan Kloch, wiadukt powstał prawdopodobnie tuż przed I wojną światową. Przypuszcza, że zaminowano go w 1939 lub 1945 r. Muzeum zamierza zwrócić się o dokumentację fotograficzną znalezionych materiałów wybuchowych. - Może rodzaj użytych ładunków pozwoli nam uzyskać szersze informacje na ten temat - kto i kiedy zaminował wiadukt - zastanawia się. Dyrektor jest zdziwiony, że po wojnie nikt dokładnie nie sprawdził wiaduktu. - Ktoś widocznie sfuszerował robotę - mówi.