W związku z wtorkowym strajkiem generalnym na Śląsku PiS zarzuciło PO, że próbuje "spychać słuszne postulaty związkowe na grunt walki politycznej". PO odpowiada, że "politycznie" działają sami związkowcy. - Pytanie jest takie: czy mamy być na miejscu Grecji czy też Cypru, czy też mamy jako Polska bezpiecznie przejść przez szalejący wokół nas kryzys? Działania związkowców nie wychodzą naprzeciw potrzebom pracowniczym. Jest to działanie polityczne związków, bo miejsce na rozmowę jest w Komisji Trójstronnej, na komisjach sejmowych. Gdyby postulaty związków były racjonalne, nie byłoby problemu, aby się nad nimi pochylić. Ale one nie są racjonalne - powiedziała we wtorek Marzena Okła-Drewnowicz (PO). PiS uważa ponadto, że związkowcy nie mogą się zgodzić na "wolną amerykankę" w kwestiach rozliczania czasu pracy. Okła-Drewnowicz przekonuje, że elastyczny czas pracy przekłada się na stabilizację zatrudnienia. - Oznacza, że zatrudnienie będzie w miarę stabilne, a pracownik ma szansę na systematyczne wynagrodzenie. Jeśli nie wprowadzimy elastycznego czasu pracy, to pracownik zarobi, ale być może tylko przez okres kilku miesięcy, czyli wtedy, kiedy będą zamówienia. A to oznacza, że kolejne miesiące będą dla niego czasem przebywania na bezrobociu. Czy rzeczywiście tego chcą związkowcy? My musimy gospodarować racjonalnie, starać się dzielić pracą ze wszystkimi, a przez to ograniczać bezrobocie - powiedziała Okła-Drewnowicz. Strajk generalny na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim trwał we wtorek do godz. 10. Strajk najbardziej widoczny był na kolei. Strajk był protestem przeciwko polityce społeczno-gospodarczej rządu. Związkowcy sprzeciwiają się zmianom w Kodeksie pracy. Chcą ograniczenia patologii związanych ze stosowaniem tzw. umów śmieciowych, wsparcia dla przemysłu energochłonnego, rozwiązań antykryzysowych dla dotkniętych spowolnieniem gospodarczym firm, a także uzdrowienia systemu ochrony zdrowia i zmian w szkolnictwie.