Zawiadomienie dotyczy wpisu Kołakowskiej, która na jednym z portali społecznościowych skomentowała zdjęcie posłanki Pomaski, drącej kartkę z treścią projektu uchwały ws. obrony suwerenności Rzeczypospolitej i praw jej obywateli. Podczas piątkowej debaty sejmowej Pomaska oceniła, że tekst ten jest kompromitujący i Sejm nie może go przyjąć. "Mam nadzieję, że ta uchwała skończy w ten sposób" - powiedziała, drąc kartkę. Posłanka PO Urszula Augustyn powiedziała na wtorkowej konferencji prasowej, że wpis radnej PiS, to zachowanie, którego nie wolno tolerować. "Jeśli pani radna nie wie, co oznacza golenie głowy kobietom, to bardzo źle o niej świadczy, a jeśli wie co to oznacza, to jeszcze gorzej o niej świadczy" - oceniła. "Stop hejtowi, stop mowie nienawiści, bez względu na to, po której stronie takie sytuacje mają miejsce. Dzisiaj mówimy Prawu i Sprawiedliwości: wstydzimy się za to, naprawdę to wstyd, że takie słowa padały i że nikt ich nie potępił" - dodała Augustyn. Zaapelowała to ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, by śledztwo w sprawie słów Kołakowskiej, jeśli zostanie wszczęte, objął "swoim autorytetem". Posłanka PO przekonywała, że nie może być zgody na eskalację mowy nienawiści, zwłaszcza - jak podkreśliła - "podsycaną przez bardzo ważnych polityków". "Jeśli pani premier Szydło występuje w tak agresywny sposób w piątek z trybuny sejmowej, to jest to szalenie niepokojące. Co się dzieje dalej? Radni PiS posuwają się do równie okropnych stwierdzeń. To są skandaliczne stwierdzenia, one naprawdę nigdy nie powinny mieć miejsca" - powiedziała Augustyn. W poniedziałek radni PO w Gdańsku wezwali lokalnych liderów PiS do reakcji ws. wpisu radnej Kołakowskiej. Poseł i szef pomorskiego PiS Janusz Śniadek przyznał, że jest zgorszony tymi słowami. Jak stwierdził w rozmowie z PAP, jest to "przejaw coraz liczniej obecnych w przestrzeni publicznej bardzo gorszących wystąpień". "Jestem zgorszony słowami pani radnej niemniej jak wieloma wypowiedziami polityków Platformy Obywatelskiej, z panem Niesiołowskim na czele" - dodał Śniadek. Z kolei wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (PO) przypomniała na wtorkowej konferencji prasowej niedawny transparent wywieszony na stadionie Legii Warszawa przez kibiców stołecznej drużyny podczas meczu ligowego z Piastem Gliwice. Widniał tam napis: "KOD, Nowoczesna, GW, Lis, Olejnik i inne ladacznice - dla was nie będzie gwizdów, będą szubienice". "Nie zostało to potępione przez partię rządzącą, PiS nie odniosło się do tego. Nie zanegowano też tego, że jeden z polityków klubu Kukiz'15 popierał to na Facebooku" - powiedziała wicemarszałek Sejmu. Podkreśliła, że po incydencie z transparentem na stołecznym stadionie opozycja proponowała przyjęcie w Sejmie uchwały ws. przeciwdziałania mowie nienawiści. "Nie zyskało to akceptacji PiS" - dodała. Radna Anna Kołakowska była też współorganizatorką sobotniej manifestacji w Gdańsku w obronie rodziny z udziałem działaczy Stowarzyszenia Obóz Radykalno-Narodowy, Krucjaty Różańcowej, Ruchu Kontroli Władzy, Związku Strzeleckiego Katowice, Narodowej Rumii oraz kibiców Motoru Lublin "Motorowcy". Demonstrację zwołano jako odpowiedź na Marsz Równości, który tego dnia przeszedł ulicami Gdańska. W trakcie zgromadzeń doszło do kilku strać między policją a grupami działaczy środowisk narodowych. Zatrzymano pięć osób, w tym 19-letnią Marię Kołakowską, córkę radnej Anny Kołakowskiej. Szef MSWiA Mariusz Błaszczak ocenił w poniedziałek, że interwencja policji była nieakceptowalna, policja pokazała, że jest silna wobec słabych. KGP zapowiada zbadanie sprawy.