zostanie dzisiaj wyrzucona z klubu, a być może i z partii - powiedział dziennikarzom w Sejmie. Jak poinformował, decyzję w tej sprawie podejmie prezydium klubu PO, które zbiera się po południu w Sejmie. Wieczorem spotyka się z kolei zarząd Platformy, który być może zdecyduje o przyszłości Staroń w partii. "Rzeczpospolita" napisała dziś, że Staroń zarobiła kilkaset tysięcy złotych, bo ustawa nad którą pracowała pozwoliła jej uwłaszczyć się na lokalu usługowym. Posłanka zaprzecza. "Rz" przypomina, że w poprzedniej kadencji Sejmu posłanka Staroń reprezentowała klub PO w pracach nad nowelizacją prawa spółdzielczego. Rekomendację cofnięto jej, w związku z niepotwierdzonymi informacjami, że może być stroną w pracach nad tą ustawą. Staroń została już raz - w kwietniu - zawieszona w prawach członka klubu PO. Wówczas chodziło o wypowiedzi posłanki o tym, że pracuje nad ustawą, która umożliwi przyznanie działkowcom prawa wieczystego użytkowania ogródków. Wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak tłumaczył wtedy, że Staroń złamała "zasady regulaminowe związane z trybem zgłaszania inicjatyw poselskich". Lidia Staroń uważa natomiast, że artykuł w "Rzeczpospolitej" jest pomówieniem. Zapowiedziała, że wobec olsztyńskiego korespondenta "Rz" i gazety wystąpi na drogę sądową o naruszenie dóbr osobistych. W specjalnym oświadczeniu przekazanym mediom Staroń podkreśliła, że "od dawna jest uważana w PO za osobę niepokorną i dlatego jest szykanowana". Podkreśliła, że do lokalu posiadała, własnościowe prawo i mogła skorzystać z uwłaszczenia, tak jak wszyscy spółdzielcy w kraju już od 2001 roku i nowelizacja w jej sytuacji nic nie zmieniła. Wyjaśniła, że "nowelizacja spowodowała odzyskanie praw przez 12 mln mieszkańców spółdzielni upodmiatawiając ich i kończąc bezkarność zarządów".