Według polityków PO, ze sprawy powinien wytłumaczyć się też publicznie prezes PiS Jarosław Kaczyński. "Gazeta Wyborcza" podała w czwartek, że w 2016 roku CBA miało materiał do postawienia zarzutów korupcyjnych dwóm posłom PiS z Radomia. Według "GW" - po zmianie władzy sprawę wobec nich wyciszono, a funkcjonariusz, który ją prowadził, odszedł ze służby. W "GW" napisano także, że układ korupcyjny w Radomiu miał działać od 2007 roku. Według gazety, mieli w nim brać udział przedstawiciele władz miasta i firm; w zamian za ustawianie przetargów korzyści majątkowe mieli przyjmować były prezydent miasta, obecnie poseł PiS Andrzej Kosztowniak, jego doradca Krzysztof Sońta, jego krewny i radny Karol Sońta oraz wiceprezydent miasta i zarazem szwagier Karola Sońty, Igor M. Jak pisze "GW", z całej sprawy przed Jarosławem Kaczyńskim mieli się tłumaczyć Kosztowniak i obecny szef gabinetu premiera Marek Suski, określany przez "GW" jako "radomski baron". PO: Kolejne skandale wokół polityków PiS Do sprawy odnieśli się na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie posłowie PO: Andrzej Halicki, Marcin Kierwiński i Mariusz Witczak. "Mamy dziś kolejne informacje o skandalach, które dotyczą funkcjonowania w PiS, polityków PiS i ich bezkarności. Tym razem jest to sprawa umorzenia afery radomskiej przy ewidentnych materiałach dowodowych zebranych przez odpowiednie służby. Nie jest to pierwsza sprawa tego typu, dlatego dziś podczas Konwentu Seniorów, dotyczącego porządku najbliższego wrześniowego posiedzenia Sejmu, złożymy wniosek o rozszerzenie go o punkt dot. wyjaśnienia przez premiera wszystkich umorzeń przez prokuraturę spraw, które dotyczą polityków PiS" - powiedział Halicki. Zaznaczył, że chodzi mu o "niejasności, w takich kwestiach jak afera PCK we Wrocławiu, afera radomska dzisiaj opisywana szczegółowo, kwestia Polic, kwestia Warszawy i wszystkich innych miejsc, w których politycy PiS-u mogli liczyć na bezkarność, z uwagi na polityczną działalność i interwencję prokuratury". "Te afery nie mogą pozostać bez wyjaśnienia. Żądamy od premiera szczegółowych wyjaśnień. To pismo na dzisiejszym Konwencie Seniorów poprą, mam nadzieję, wszystkie kluby opozycyjne" - zaznaczył Halicki. Witczak: Oczekujemy, że Kaczyński zabierze głos w tej sprawie Witczak zauważył, że "swego czasu Radom był najważniejszym miejscem na mapie samorządowej PiS". Wskazał też na obecna rolę wymienionego w artykule Marka Suskiego. Według posła prezes PiS Jarosław Kaczyński powinien wytłumaczyć się publicznie, jaką wiedzę trzymał w związku z aferą w Radomiu i w jakim zakresie był informowany. Polityk PO pytał też prezesa PiS, co zrobił z wiedzą, jaką miał. Podkreślił, że jeśli Kaczyński wiedział, że są podejrzenia wobec polityków PiS, powinien był zgodnie z prawem zawiadomić organy ścigania. "Interesujące jest to, czy Jarosław Kaczyński był w tej sprawie przesłuchany jako świadek. To samo dotyczy Marka Suskiego, przypomnę, jednego z najważniejszych polityków w rządzie Morawieckiego. Marek Suski, szef struktur i osoba, która wystawiała certyfikat uczciwości czy braku uczciwości dla niektórych polityków PiS-u. To jest sytuacja kuriozalna i skandaliczna. Dzisiaj Jarosław Kaczyński i żądamy tego od niego, musi publicznie zabrać głos w tej kwestii, ponieważ bardzo poważny cień padł na jego osobę, w kontekście afery radomskiej. Wyobrażamy sobie również, że bardzo szybko zostanie wznowione śledztwo w tej sprawie" - mówił Mariusz Witczak. Podkreślił, że zarówno Suski jak i Kaczyński nie są osobami uprawnionymi do tego, by "wystawiać certyfikat uczciwości czy braku uczciwości". Kierwiński ocenił, że "tylko w bananowych republikach dzieje się tak, że dyktator decyduje jednoosobowo, kto jest winny a kto nie". Zapowiedział, że Po będzie chciała, by sprawą zajęła się też sejmowa komisja ds. służb specjalnych i by na jej posiedzeniu wyjaśniono "dlaczego pracę tracą agenci służb po tym, jak udokumentowane materiały trafiają na biurka ich przełożonych". Ocenił, że obecnie CBA jest "policja polityczną, służącą tuszowaniu spraw, a nie walką z korupcją". Odpowiedź Suskiego Zarzuty "Gazety Wyborczej" skomentował w rozmowie z PAP szef gabinetu premiera Marek Suski. Według niego są one "stekiem bzdur, ukazują jednak skalę inwigilacji opozycji przez rządzącą od 2007 do 2015 r. Platformę Obywatelską". Pytany, czy po artykule "GW" premier Mateusz Morawiecki powinien przedstawić informację w Sejmie, Suski odparł: "Myślę, że ci, którzy są tam pomawiani, po prostu pójdą do sądu z kłamcami, którzy rzucają bezpodstawne oskarżenia". Jak podaje GW, łapówki w Radomiu miały być wręczane w formie gotówki i nieruchomości. W jednym przypadku Igor M. miał otrzymać mercedesa CLA o wartości 200 tys. zł, a także mieszkanie. Andrzej Kosztowniak miał natomiast dostać dom, którego budowę sfinansowała firma Romana S. oraz mieszkanie "do dyspozycji" w zamian za ustawienie przetargu na szkołę muzyczną. Krzysztof Sońta miał przyjmować "zróżnicowane kwoty majątkowe" a także dwa mieszkania i pięć działek budowlanych. Według ustaleń dziennikarzy ze sprawy osobiście prezesowi PiS musiał się tłumaczyć dwukrotnie lokalny baron PiS i obecny szef gabinetu premiera Marek Suski: pierwszy raz w 2011, a drugi w 2014 przed wyborami samorządowymi. Jak podaje GW, prezes PiS miał wezwać też na Nowogrodzką Suskiego i Kosztowniaka, na której ten ostatni miał się dowiedzieć, że nie jest już kandydatem PiS na prezydenta miasta, a Suski - że jego pozycja w PiS jest zagrożona. Kaczyński miał im dać dwie godziny na znalezienie notariusza i złożenie oświadczenia, że z korupcją nie mają nic wspólnego.