Skargę na całą ustawę o CBA złożyli posłowie Lewicy. Jednocześnie stawiali zarzuty sprzeczności z konstytucją i konwencjami europejskimi poszczególnym jej przepisom. Trybunał uznał, że SLD nie przedstawiło argumentów za niekonstytucyjnością całej ustawy i zakwestionował kilka przepisów, stwierdzając, że będzie potrzebna "kompleksowa nowelizacja" ustawy, na którą rząd i parlament mają 12 miesięcy. Rzecznik rządu Paweł Graś oświadczył, że rząd i Kolegium ds. Służb Specjalnych przygotują nowelizację ustawy wykonującą wyrok i że uda się to zrealizować w 12 miesięcy. "Dobrze by było, gdyby CBA już teraz - mimo że wyrok jeszcze formalnie nie obowiązuje - uwzględniło postanowienia Trybunału i nie realizowało tego, co zostało uznane za niekonstytucyjne" - mówił po wyroku wiceprezes TK Janusz Niemcewicz. Sędzia Grzybowski wyjaśniał w ustnym uzasadnieniu wyroku, że w definicji korupcji sporządzonej przez ustawodawcę są "istotne niedostatki" - choć Trybunał docenia starania zdefiniowania tego zjawiska. "O ile w zadaniach CBA akcentuje się zwalczanie korupcji w sektorze państwowym, publicznym oraz na styku sektora publicznego i prywatnego, definicja korupcji mówi już o sektorze prywatnym. (...) Zatarła się granica między postrzeganiem korupcji a swobodą gospodarczą" - mówił TK, zauważając, że definicja nie spełnia też konstytucyjnego wymogu określoności, a użyte w niej niejasne pojęcie "korzyści majątkowej, osobistej lub innej" prowadzi do błędu logicznego. Zdaniem reprezentującego Sejm Andrzeja Dery (PiS) pisanie od nowa definicji korupcji "to próba granicząca z niemożliwością". "Nikomu się jeszcze nie udało tak sformułować tej definicji, by nie była ona zakwestionowana" - uważa. Być może jednak nie ma takiej konieczności. Według wiceprezesa TK Janusza Niemcewicza możliwe jest istnienie ustawy o CBA bez definicji korupcji, bo w ustawie wskazano przestępstwa z Kodeksu karnego, ściganiem których CBA ma się zajmować - tego przepisu TK nie zakwestionował. TK uchylił też część art. 22 ustawy, dotyczący zasad gromadzenia i przetwarzania przez CBA danych osobowych. Musi się to wiązać bezpośrednio z prowadzonymi postępowaniami, nie można gromadzić tzw. danych wrażliwych jedynie jako "potencjalnie przydatnych" - podkreślił Trybunał, uznając ten przepis za niezgodny z konstytucyjną zasadą ochrony prywatności i z Europejską Konwencją o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności oraz Konwencją nr 108 Rady Europy o Ochronie osób w związku z automatycznym przetwarzaniem danych osobowych. Sędzia Grzybowski podkreślił, że CBA ma prawo gromadzić dane osobowe - także tzw. dane wrażliwe (np. o zdrowiu, poglądach politycznych czy orientacji seksualnej), lecz tylko takie, które ściśle wiążą się z prowadzonymi postępowaniami. Ale trudno sobie wyobrazić, by np. poglądy religijne czy filozoficzne mogły być uznane za takie dane, więc - zgodnie z przepisami - muszą być komisyjnie niszczone. Zarazem TK uznał za sprzeczne z konstytucyjną ochroną prywatności i nienaruszalności miru domowego przepis pozwalający CBA dokonywać oględzin nieruchomości wskazanych w oświadczeniach majątkowych osób publicznych. Według Trybunału ten przepis nie chroni w żaden sposób prywatności osób współzamieszkujących nieruchomości z osobą publiczną, składającą oświadczenie majątkowe, które z mocy prawa kontroluje CBA. "Co chcieliśmy, dostaliśmy" - mówił PAP po wyroku Ryszard Kalisz (SLD), przedstawiciel skarżących. Chcieli oni uznania za niekonstytucyjną całej ustawy o CBA, ale - jak podkreślił Kalisz - Trybunał zakwestionował najważniejsze punkty ustawy. "Jestem adwokatem, musiałem wniosek sformułować tak, żeby Trybunał mógł się wypowiedzieć o całej ustawie" - dodał. "Wyrok Trybunału w żaden sposób nie zmienia sposobu działania i funkcjonowania CBA" - oświadczył szef Biura Mariusz Kamiński. Jego zdaniem, wyrok potwierdził, iż "kluczowe przepisy stanowiące podstawę działalności Centralnego Biura Antykorupcyjnego są zgodne z ustawą zasadniczą i regulacjami międzynarodowymi". "Bezsprzeczne jest to, że sama definicja korupcji zawarta w ustawie o CBA nigdy nie wpływała, i nadal nie będzie wpływać, na prowadzone przez Biuro postępowania" - oświadczył. "Wyrok tworzy dobrą okazję do reformy CBA" - tak orzeczenie skomentował Konstanty Miodowicz (PO), wiceszef sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Według niego nowa definicja korupcji "nie może być definicją etymologiczną, która wywodzi zainteresowania policyjne z etymologii słowa +korupcja+, a więc sugeruje, że (...) CBA może zajmować się wszystkim, co wiąże się z psuciem państwa". "Trybunał nie zdyskwalifikował działalności CBA, tylko zwrócił uwagę na konieczność doprecyzowania niektórych przepisów ustawy o CBA; teraz trzeba zająć się zmianami w niej" - tak wyrok TK komentuje Zbigniew Wassermann (PiS). Orzeczenie miało na celu "polepszenie techniki legislacyjnej" - uważa poseł, b. koordynator ds. służb specjalnych w rządzie PiS. "Trzeba znowelizować ustawę o CBA, ale szerzej, niż wskazał Trybunał" - uważa poseł PSL i szef sejmowej komisji ds. służb specjalnych Stanisław Rakoczy. Jego zdaniem CBA powinno mieć status służby policyjnej, a nie jak obecnie służby specjalnej. Jeszcze dalej idzie szef SLD Grzegorz Napieralski, który uważa, że najlepiej byłoby, gdyby PO zdecydowała się na likwidację CBA. "Było ono przez SLD krytykowane od samego początku. Idea powołania tej instytucji nie była ideą walki z korupcją, była chęcią powołania policji politycznej, podporządkowanej jednej partii" - mówił lider SLD. Konstytucjonalista dr Ryszard Piotrowski uważa, że stosowanie zakwestionowanych przez TK przepisów mogło przyczynić się do uszczuplenia praw i wolności obywatelskich. Piotrowski powiedział PAP, że wyrok TK dotyczy standardów pozyskiwania i przetwarzania informacji oraz ochrony prywatności. W jego ocenie to właśnie te zasady powinny być granicą działania organów władzy publicznej. "Trzeba zastanowić się nad reformą CBA przy okazji prac nad nowelizacją ustawy o Biurze, niezbędną po wtorkowym wyroku" - uważa dr Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Podkreśla on, że w kampanii wyborczej w 2007 r. PO bardzo podkreślała konieczność reformy CBA, a nawet były głosy, że należy je zlikwidować. Podkreślił, że obywatele nie mają nawet prawa poznać statystyk podsłuchów i innych form tzw. kontroli operacyjnej, prowadzonych przez CBA. Przypomniał, że Biuro, jak i inne służby specjalne, odmówiło Fundacji przekazania takich danych, co Fundacja skarży do sądu administracyjnego.