Wassermann i Kempa - powiedział Urbaniak - mogą zostać świadkami komisji śledczej, w której obecnie zasiadają, bo w 2007 r., wówczas jako przedstawiciele władz, zgłaszali w ramach konsultacji międzyresortowych uwagi do projektu nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Kempa była wiceministrem w resorcie sprawiedliwości, Wassermann pełnił natomiast funkcję koordynatora ds. służb specjalnych. O tym, że zgłaszali uwagi do projektu noweli jest mowa w przygotowanym w Kancelarii Premiera kalendarium prac nad projektami zmian w prawie hazardowym, które - mimo że trwały nad nimi prace w rządzie - nie doczekały się uchwalenia w Sejmie. Portal Wprost24.pl informując o możliwości wykluczenia z komisji śledczej Kempy i Wassermanna, podał, że do sekretariatu komisji wpłynęły dziś dodatkowo dokumenty zawierające uwagi Kempy i Wassermanna. Mają tam być ich pisemne stanowiska w sprawie projektów ustawy. Będzie ekspertyza Szef komisji śledczej Mirosław Sekuła (PO) powiedział, że w przyszłym tygodniu zamówi ekspertyzę dotyczącą dwójki posłów PiS. - Chcę zapytać, czy taki fakt, że brali udział w pracach legislacyjnych nad projektem ustawy hazardowej w okresie, który jest objęty badaniem komisji wypełnia znamiona artykułu 4 ustawy o komisji śledczej - podkreślił. Artykuł ten mówi m.in., że poseł nie może wchodzić w skład komisji śledczej, jeżeli sprawa dotyczy go bezpośrednio lub istnieje inna okoliczność, która mogłaby wywołać uzasadnioną wątpliwość co do jego bezstronności w danej sprawie. Sekuła podkreślił, że w materiałach źródłowych, jakie ma komisja, znalazł jedno pismo podpisane przez Kempę i dwa przez Wassermanna, w których zgłaszają oni uwagi do projektu nowelizacji ustawy hazardowej. Pisma są z maja 2007 roku. Szef komisji nie chciał powiedzieć, co się stanie, jeśli ekspertyza wskaże, że posłowie PiS nie powinni pracować w komisji. - Poczekam spokojnie na tę ekspertyzę i ich reakcje - powiedział Sekuła. Zdaniem Urbaniaka nie ulega jednak wątpliwości, że bycie świadkiem i jednocześnie członkiem tej samej komisji nie wchodzi w rachubę. Wyraził przy tym nadzieję, że Kempa i Wassermann "mają na tyle poczucia rygorów prawnych", że sami zrezygnują. Jednak - jak dodał - jeśli się tak nie stanie, PO złoży wniosek o usunięcie ich z komisji. Urbaniak przyznał, że posłowie PiS zgłaszali uwagi w związku z funkcjami, jakie wówczas sprawowali, ale - jak podkreślił - nie zmienia to faktu, że jeśli takie uwagi zgłaszali, to przed komisją powinni stanąć. - Musi być pewien rygoryzm, to nie jest tak, że ktoś sobie uznaniowo określi, że te uwagi są mało istotne, a tamte są bardzo istotne - stwierdził polityk Platformy. - Badamy proces legislacyjny, a oni w tym procesie brali udział. Koniec kropka, nie ma znaczenia czy w sposób istotny, czy nieistotny - dodał. "Chyba wiedzieli, czym się zajmowali" Według niego cała sprawa jest problemem PiS, bo to ten klub zgłosił do komisji hazardowej osoby, które nie powinny w niej zasiadać. Jak zaznaczył, władze PO zanim zaproponowały mu wejście do komisji zapytały go, czy istnieją okoliczności potencjalnego konfliktu interesów, czy pracował lub zgłaszał uwagi do jakiejkolwiek ustawy hazardowej. - To jest już kolejny problem zarówno z panią Kempą jak i panem Wassermannem, który powoduje, że będą opóźnienia w pracy komisji - powiedział polityk Platformy. Inny ze śledczych z PO Sławomir Neumann podkreślił, że w materiałach posiadanych przez komisję nazwiska Wassermanna i Kempy przewijają się kilkakrotnie w związku z pracami nad projektem noweli, który w 2006 r. dostał ówczesny szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Przemysław Gosiewski. Zaznaczył jednak, że nie zapoznał się jeszcze z materiałem źródłowym w tej sprawie. Poseł nie chce przesądzać o dalszych losach posłów PiS w komisji hazardowej. Przyznał jednak, że gdyby się okazało, że Kempa i Wassermann byli głęboko zaangażowani w prace nad tą ustawą i trzeba by było ich przesłuchać, to trudno, żeby sami to robili. - Najpierw był problem, że Wassermann i Kempa zasiadali w innych komisjach śledczych i musieli z nich rezygnować. Teraz się okazuje, że być może pracowali przy projekcie ustawy hazardowej. Co ja mam powiedzieć? Jestem tym trochę zaskoczony. Chyba oni wiedzieli, czym się zajmowali - powiedział Neumann. "PO się czegoś boi" Kempa oceniła, że zapowiedź odwołania jej i Wassermanna z komisji świadczy o tym, że "ani poseł Neumann, ani poseł Urbaniak a już tym bardziej poseł Sekuła nie znają zupełnie procesu legislacyjnego, którego prawidłowość mają badać". Zwróciła uwagę, że zarówno ona sama jak i Wassermann byli członkami rządu Jarosława Kaczyńskiego. - Jako urzędnicy mogliśmy oczywiście - czego ja nie pamiętam - jakieś pismo w sprawie oficjalnych uzgodnień w sprawie tej ustawy podpisać, ale to absolutnie nie powoduje, żebyśmy byli stronniczy w tej sprawie - podkreśliła. - W ramach zwykłych uzgodnień międzyresortowych podpisuje się uwagi do ustaw, ale nie jest to moje prywatne stanowisko do danej sprawy, tylko stanowisko resortu - dodała Kempa. Jej zdaniem zapowiedź złożenia wniosku o odwołanie jej i Wassermanna "jest to rzecz kuriozalna i niedopuszczalna i oznacza, że panowie z PO po prostu czegoś się boją". "Niech uważają koledzy z PO" Z kolei Wassermann uważa, że zapowiedź złożenia wniosków o odwołanie jego oraz Kempy jest działaniem politycznym, które stawia pod znakiem zapytania obiektywność posłów Platformy. Zwrócił uwagę, że ustawa o komisji śledczej mówi, że to brak obiektywności i zaangażowanie polityczne członków komisji, to powód do ich wyłączenia ze składu komisji. - To jest rykoszet, niech uważają koledzy z PO, bo pojawią się eksperci na posiedzeniach komisji i to nie będzie już taki taniec kabaretowy, jak obecnie, tylko będziemy mogli weryfikować w oparciu o ekspertyzy biegłych, to co oni robią - powiedział Wassermann dziennikarzom w Sejmie. Jego zdaniem, posłowie PO korzystają z tego, że są bezkarni, bo stanowią większość. Zwrócił też uwagę, że w toku procesu legislacyjnego wszystkie projekty ustaw są rozsyłane do poszczególnych ministrów, a oni w ramach swoich kompetencji składają swoje uwagi. - Gdy do mnie (jako koordynatora ds. służb specjalnych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego - red.) przychodził projekt ustawy dotyczący rolnictwa, infrastruktury, Bóg wie czego, to ja tylko sprawdzałem, czy ten projekt nie zagrażał bezpieczeństwu państwa i to była okoliczność, kiedy pisałem "bez uwag" - powiedział. Wassermann podkreślił, że jego udział w procesie legislacyjnym nad ustawą hazardową "był żaden". - Nikt poważny w ten sposób (jak posłowie PO), by nie zareagował; a człowiek rozsądny zaglądnąłby ponadto do dokumentów, poznałby mechanizmy procesu legislacyjnego - ocenił Wassermann. Szef klubu PO Grzegorz Schetyna uważa, że cała sprawa to "poważny problem", który musi jednak rozstrzygnąć sama komisja. - Dziwię się, że Prawo i Sprawiedliwość zgłosiło te dwie osoby mimo zaangażowania w proces legislacyjny ustawy hazardowej. Rozstrzygać będzie komisja, ale jest duży znak zapytania przy obu nazwiskach - powiedział dziennikarzom Schetyna. Jak dodał, trzeba teraz wyjaśnić, w jaki sposób Kempa i Wassermann byli zaangażowani w prace nad ustawą hazardową. - Chodzi o to, żebyśmy ustalili, czy mogą uczestniczyć w pracach komisji. Jakie to były opinie, czy tylko techniczne, czy inne" - oświadczył.