We wtorek marsz podsumować ma zarząd PO. Po jego zakończeniu liderzy PO planują m.in. poinformować o kosztach przedsięwzięcia oraz ilu ludzi za ich pośrednictwem dotarło w sobotę do Warszawy. Marsz pod hasłem "Jesteśmy i będziemy w Europie" współorganizowały PO, Komitet Obrony Demokracji oraz inne partie opozycyjne: Nowoczesna, PSL; udział wzięli w nim także przedstawiciele kierowanego przez Barbarę Nowacką Stowarzyszenia Inicjatywa Polska, Związku Nauczycielstwa Polskiego, mniejszości seksualnych. Według szacunków stołecznego ratusza, wzięło w nim udział 240 tys. osób. Policja podała z kolei w sobotę, że w kulminacyjnym momencie manifestacji na Placu Piłsudskiego uczestniczyło ok. 45 tys. osób. "Chcieliśmy dzisiaj podziękować wszystkim, którzy byli na tym największym, wspaniałym, optymistycznym, błękitnym marszu. Ten marsz pokazał, że ludzie chcą być razem, chcą pokazywać, że przestrzegają tych samych wartości" - powiedziała na poniedziałkowej konferencji prasowej wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska. Jak podkreślała, ważne że na marsz przyjechali ludzie z całej Polski. "Właściwie nie było miejscowości w Polsce, z której nie byliby ludzie optymistycznie nastawieni do świata, ludzie, którzy chcą razem działać. To był wielki wysiłek wszystkich, że poświęcili ten czas, że dali tę bardzo pozytywną energię" - mówiła Kidawa-Błońska. Szef klubu PO Sławomir Neumann podziękował z kolei za współorganizację marszu Komitetowi Obrony Demokracji i pozostałym partiom opozycyjnym. "To było wielkie, wielkie przedsięwzięcie, największy marsz z wolnej Polsce, chociaż różnie niektórzy liczą, ale mam apel do tych, którzy liczą, szczególnie ze strony obozu rządowego: przestańcie liczyć maszerujących, a liczcie się z ich zdaniem" - podkreślał Neumann. "To naprawdę wszystkim wyjdzie na zdrowie i będziemy mogli spokojnie w Polsce żyć bez potrzeby wychodzenia na ulicę" - dodał. Według niego, że "w sobotę, 7 maja, na Placu Piłsudskiego i w trakcie przemarszu do Jarosława Kaczyńskiego i do PiS przemówił suweren". "Suweren, na którego tak wielokrotnie powołuje się PiS. Ten suweren mówi do nich prosto: publikujcie wyrok, przestrzegajcie prawa, szanujcie konstytucję" - mówił polityk. "To jest przesłanie suwerena dla Jarosława Kaczyńskiego, to jest przesłanie także PO, licząc na to, że ten marsz i być może kolejne, które będą w przyszłości, zmuszą do zmiany zdania Jarosława Kaczyńskiego i do przestrzegania konstytucji przez pana prezes, panią premier i pana prezydenta" - zaznaczył Neumann. Szef klubu PO zapowiedział, że we wtorek sobotni marsz podsumuje zarząd Platformy. Po jego zakończeniu liderzy PO planują m.in. poinformować o kosztach przedsięwzięcia oraz ilu ludzi za ich pośrednictwem dotarło w sobotę do Warszawy. Z rozmów PAP z politykami Platformy wynika, że partia opłaciła ponad 200 autokarów, co oznacza, że w ten sposób przyjechało na manifestację ok. 10 tys. osób. Będzie wielka koalicja? Politycy Platformy byli też pytani o sobotnie słowa szefa Nowoczesnej Ryszarda Petru, który w wystąpieniu na Placu Piłsudskiego nawoływał do współpracy partii opozycyjnych. "Jesteśmy w stanie się zjednoczyć, jak przyjdzie do wyborów, żeby wygrać ze złą zmianą. Jesteśmy w stanie stworzyć wspólną koalicję z KOD-em, z Platformą, z lewicą, z PSL-em, żeby wygrać z tą podłą zmianą" - mówił Petru. Według Neumanna, rozmowy na temat wspólnego startu odbędą się przed wyborami samorządowymi w 2018 r. i parlamentarnymi w 2019 r. "Jestem przekonany, że za 3,5 roku, kiedy będą wybory parlamentarne, albo może wcześniej, za 2,5 roku, kiedy będą wybory samorządowe, bo one będą pierwsze, kilka miesięcy, czy pół roku wcześniej będziemy poważnie rozmawiali o wspólnych blokach wyborczych" - powiedział szef klubu PO. Zadeklarował, że ze strony Platformy "nie ma absolutnie negacji tego pomysłu". "Dzisiaj wiemy, że aby wygrać z PiS trzeba budować silne bloki" - zaznaczył Neumann. W sobotę tworzenia takich list nie wykluczył również lider PO Grzegorz Schetyna. "Nie ma kłótni, nie ma wojny po stronie opozycyjnej, nie może być. Musi być zawsze przygotowany wariant rozmowy i budowania czegoś wspólnego, bo z państwem PiS, z rządem PiS, z listą PiS w czasie kampanii wyborczej, zwyciężyć może tylko zintegrowana, zunifikowana, wspólnie idąca opozycja" - mówił Schetyna w "Faktach po faktach" w TVN24. Dopytywany, czy oznacza to wspólne listy, odparł: "nie wykluczam tego, nie można tego wykluczyć, i rozmawiamy o tym w bardzo otwarty sposób mimo tych różnic, które nas dzielą". Podczas wtorkowego posiedzenia zarządu PO omówiona ma zostać ponadto propozycja, by PO przyłączyła się do zawiązanej w zeszłym tygodniu koalicji "Wolność, Równość, Demokracja". Do tej pory przystąpili do niej: KOD, Nowoczesna, PSL, Stowarzyszenie Inicjatywa Polska, SLD, Dom Wszystkich Polska Ryszarda Kalisza, Partia Zieloni, Partia Demokratyczna, Stronnictwo oraz Demokratyczne. Schetyna póki co podchodzi do tej inicjatywy sceptycznie. "To jest pewnego rodzaju koalicja. Platforma jest dużą partią opozycyjną, nie chciałbym zdominować porozumienia tych mniejszych partii" - powiedział w sobotę w TVN24.