Schetyna podkreślił na konferencji prasowej w Sejmie, że wniosek o wotum nieufności jest zawsze "bronią najcięższego kalibru", której - jak mówił - używa się wtedy, kiedy są "naprawdę powody do tego". Pytany, czy on będzie zgłoszonym we wniosku kandydatem na premiera, Schetyna odpowiedział, że "tutaj się nic nie zmienia". - Wchodzimy w obchody 100. rocznicy odzyskania niepodległości z bagażem kompromitacji i wstydu. Ministrowie tego rządu chwalili i pozwolili na antysemickie i rasistowskie napisy oraz hasła. Nie może być tak, by za sztandary nie odpowiadali organizatorzy. Bo to oni zgadzali się na treść tych haseł. To kwestia zaniechań także policji, która pilnowała porządku, ale nie reagowała. Na okrzyki, napisy, ksenofobię - mówił Schetyna. - To także kwestia wielu innych rzeczy, które miały miejsce po marszu. Refleksja przyszła zbyt późno, ale nie możemy o tym zapomnieć. O hańbiących obrazach dla polskiej polityki, które widział cały świat - dodał.Politycy PiS dopiero po jakimś czasie przyznali, że niektóre hasła pojawiły się na marszu. Zdecydowanie zareagował prezydent Andrzej Duda.- Nie jest uzasadnieniem, że większość zachowywała się przyzwoicie. Rząd musi reagować na wszystkie przypadki. Rząd na to przyzwala. Mówimy o tym w naszym uzasadnieniu i pokazujemy te przypadki - podkreśla.- Nie będzie na to przyzwolenia w polskim parlamencie. Musi pójść jasny sygnał na cały świat, że Polska nie jest krajem rasistów i ksenofobów - dodał.Druga część uzasadnienia to wszystko, co dzieje się wokół bieżącej polityki - kwestia wyprowadzania Polski z UE, kwestia Puszczy Białowieskiej, kwestia też tego, co robi Antoni Macierewicz.