- Spodziewam się, że w najbliższych dniach padną wnioski o odwołanie kolejnych ministrów. Boję się, że będzie to zabawa, która będzie zajmowała prace Sejmu przez najbliższe tygodnie. Gdy nie ma się pomysłów na kampanię merytoryczną, stara się zwracać uwagę takimi pozornymi działaniami - powiedziała konferencji prasowej posłanka PO Małgorzata Kidawa-Błońska. SLD uważa m.in., że finanse państwa znajdują się w "niekompetentnych rękach", a Polska zadłuża się w "sprinterskim tempie". PO podkreśla z kolei, że o długu publicznym należy mówić nie w wartościach bezwzględnych, ale w relacji do PKB. - Nasze PKB ma trend wzrostowy, a jeśli chodzi o dług publiczny jesteśmy w środku Europy. Rok 2011 to trzymanie tego długu na bezpiecznym poziomie, a 2012 - jego obniżka - przekonywała wiceszefowa sejmowej komisji finansów Krystyna Skowrońska (PO). Oceniła ponadto, że zwołanie przez SLD konferencji - na której politycy Sojuszu poinformowali o swym wniosku ws. wotum nieufności dla Rostowskiego - na stacji paliwowej "wpisuje się w retorykę Prawa i Sprawiedliwości". - Można to porównać do słynnych zakupów prezesa Kaczyńskiego - oceniła posłanka PO. Sławomir Neumann (PO) przekonywał, że to właśnie ministrowi finansów Polska zawdzięcza swoją pozycję "zielonej wyspy" na mapie Europy. Przypomniał też, że Rostowskiego - właśnie w kontekście walki z kryzysem - wyróżniły znaczące czasopisma ekonomiczne, m.in. "Financial Times". - Jak widać po wniosku SLD, trudno być prorokiem we własnym kraju - dodał Neumann. SLD krytykuje też Rostowskiego za to, że nie decyduje się na obniżenie akcyzy paliwowej, aby spowodować spadek ceny benzyny. Z kolei zdaniem PO, wzrost cen paliw jest pochodną sytuacji na rynku światowym. - Wiara w to, że minister finansów ma wpływ na ceny benzyny na stacji benzynowej chyba została tylko w kręgach SLD. Akcyza jest oczywiście częścią składową ceny benzyny, ale cena wzrasta ze względu na to, co dzieje się na giełdach paliw i na rynkach walutowych. To ma znaczące przełożenie na ceny benzyny, a nie działalność ministra finansów - argumentował Neumann. Do odwołania ministra potrzebna jest większość głosów ustawowej liczby posłów - czyli 231. PO i PSL mają razem 234 z 460 głosów. Ludowcy zapowiedzieli już, że będą bronić Rostowskiego.