We wtorek rano lider PO Grzegorz Schetyna przedstawił projekt ustawy "Czyste ręce", zakładający obowiązek składania oświadczeń majątkowych przez małżonków najważniejszych osób w państwie.Schetyna zaapelował do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, by jeszcze w tym tygodniu zwołać Sejm i uchwalić tę ustawę. Kaczyński: Jesteśmy gotowi uchwalić ustawę Jesteśmy gotowi w krótkim czasie uchwalić ustawę, na podstawie której ujawnione byłyby majątki współmałżonków polityków, osób pozostających we wspólnym pożyciu oraz dorosłych dzieci - zapowiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński. Kaczyński mówił w Słupsku, że ustawa dotyczyłaby sytuacji majątkowej ludzi, którzy rządzą Polską. "My jesteśmy gotowi w bardzo krótkim czasie uchwalić ustawę, na podstawie której będzie trzeba ujawniać majątki także małżonek, osób pozostających we wspólnym pożyciu oraz dorosłych dzieci" - mówił prezes PiS. "Trzeba będzie także ujawnić źródła, które doprowadziły do tego, że się posiada i ma na własność jakieś drogie przedmioty, np. nieruchomości, bo to też jest bardzo ważne" - dodał. "Krótko mówiąc będzie trzeba wyjaśnić, skąd się ma majątek, bo to nie w każdym wypadku jest zupełnie jasne" - podkreślił Kaczyński. Według prezesa PiS nowe prawo powinno dotyczyć posłów, członków rządu, wojewodów, wicewojewodów, marszałków, wicemarszałków. Później, jak dodał, trzeba będzie powołać komisję państwową, która "zbada to wszystko w sposób dokładny, bo być może obecne metody badania są zbyt słabe". "My to zaproponujemy, wierzymy, że pan Schetyna to chętnie poprze" - powiedział. Pokłosie publikacji "GW" Poniedziałkowa "GW" napisała, że szef rządu wraz z żoną w 2002 roku kupili 15 ha gruntów za 700 tys. zł od Kościoła we Wrocławiu. Później rzeczoznawca ocenił, że nieruchomość już w 1999 r. warta była prawie 4 mln zł. Czytamy, że władze Wrocławia zaplanowały bowiem na tych terenach inwestycje, a przez środek działki dzisiejszego premiera przebiegać ma trasa szybkiego ruchu. Gazeta napisała, że "dokumenty tej transakcji zniknęły, a obecny proboszcz nie wie skąd ta niska cena". Dziennik podał też, że w śledztwie ABW, jakie w tej sprawie było prowadzone w 2006 roku, Morawiecki miał zeznać, że o gruntach tych dowiedział się od metropolity wrocławskiego kard. Henryka Gulbinowicza. Dziennik cytuje też odpowiedź Kancelarii Premiera w tej sprawie, w której napisano, że z powodu rozdzielności majątkowej małżeństwa Morawieckich grunty te są obecnie własnością Iwony Morawieckiej, a "wiedzę o możliwości zakupu działki Pani Iwona Morawiecka pozyskała m.in. od znajomego, który zajmował się pośrednictwem w sprzedaży nieruchomości". Morawiecki: Nie mam z żoną nic do ukrycia Zapytany we wtorek na konferencji prasowej, dlaczego przepisał działkę na żonę i o to, czy majątek szefa rządu - także sprzed zawarcia przez niego umowy o rozdzielności majątkowej - nie powinien być jawny, Mateusz Morawiecki zapewnił, że nie ma nic do ukrycia. "Bardzo chętnie przywitałbym też takie zmiany, takie regulacje, żeby cały majątek, również współmałżonków, był prezentowany" - zaznaczył. Premier wyjaśnił jednocześnie, że przyczyną zawarcia umowy o rozdzielności majątkowej była działalność biznesowa prowadzona przez jego żonę. Taka działalność - jak tłumaczył - "wiąże się z kontaktami z kontrahentami, wiąże się z wystawianiem faktur, z negocjacjami, z rozmowami, z inwestowaniem, z remontami", w które on nie chciał się włączać. Jak podkreślił Morawiecki, kryterium rozdzielności majątkowej było bardzo proste. "Wszystkie te działki, nieruchomości, mieszkania, które są wynajmowane, które podlegają działalności gospodarczej, wszystkie te, które mogą też podlegać procesom inwestycyjnym, przejęła moja małżonka, a pozostałe, które nie mają takich elementów gospodarczych, biznesowych - przypadły mi w udziale. (...) Przyczyna była jedna: prowadzenie działalności gospodarczej - ja nie chciałem, a teraz oczywiście w ramach pełnienia funkcji publicznych tym bardziej jakiekolwiek łączenie z działalnością gospodarczą nie byłoby właściwe" - mówił. "Dziennikarze 'GW' popadają w agitacje" Pytany, kiedy można spodziewać się ujawnienia oświadczenia majątkowego jego żony odpowiedział, że to pytanie nie powinno być do niego skierowane. "Ja nie mam prawa ujawniania majątku żony, ale jeżeli będzie taka regulacja, to zrobimy to z przyjemnością natychmiast, bo tutaj absolutnie nie mamy nic do ukrycia" - zadeklarował. "Coraz bardziej dziennikarze z 'Gazety Wyborczej' popadają w różnego rodzaju agitacje raczej niż uczciwe dziennikarstwo i dlatego ta sprawa znajdzie się w sądzie" - dodał.Szef rządu odnosząc się do sprawy gruntów zapewnił, że zostały one nabyte po ówczesnych cenach rynkowych. Morawiecki: Atak ze względów czysto wyborczych Morawiecki krytykował również artykuł "Gazety Wyborczej". "Jak mogę skomentować tego typu artykuł? Myślę, że można skomentować to bardzo prosto (...) Zbliżają się za kilka dni wybory i przed wyborami, jakoś tak się stało dziwnie, że 'Gazeta Wyborcza' (opisała) inwestycje mojej żony, która 17 lat temu została poczyniona, dzisiaj się dalej z nią nic nie dzieje" - mówił premier we wtorek na konferencji prasowej pytany o komentarz do tekstu "GW". "Jak określić tego typu atak, jeśli nie atak personalny, atak na moją małżonkę. Atak ze względów czysto wyborczych, bo taka jest jedyna intencja tych manipulacji, tych kłamstw i insynuacji, które tam się zawarły" - ocenił Morawiecki.Dlatego - jak przypomniał - razem z małżonką kieruje sprawę do sądu.