W piątek późnym wieczorem Unia Europejska i Wielka Brytania porozumiały się w sprawie warunków członkostwa tego kraju w UE. Kompromis przewiduje m.in. możliwości zwalczania nadużyć przy korzystaniu z systemu socjalnego, a także możliwość wprowadzania ograniczeń w dostępie do tego systemu. Po osiągnięciu porozumienia z Wielką Brytanią w nocy z piątku na sobotę premier Szydło mówiła w Brukseli, że wynegocjowane warunki zabezpieczają interesy polskich obywateli mieszkających i pracujących na Wyspach. Szefowa rządu tłumaczyła, że Polacy pracujący na Wyspach, których dzieci zostały w kraju, będą otrzymywać do 2020 r. takie same świadczenia, jak w tej chwili. Po tym okresie mają być one "mniej więcej porównywalne" do tych, które wynikają z rządowego programu 500 plus. Z kolei nowo przybyli na Wyspy od razu będą mieli dopasowywane świadczenia do standardów kraju, w którym mieszkają dzieci. Rzecznik PO Jan Grabiec zwrócił uwagę, że premier Szydło "obwieściła wielki sukces" po zakończeniu posiedzenia Rady Europejskiej, tymczasem - według niego - "uważna lektura" jego ustaleń sprawia, że "trudno doszukać się w tych ustaleniach jakichkolwiek pozytywnych informacji dla Polaków". "Z ustaleń szczytu wynika, że polskie dzieci będą gorzej traktowane niż dzieci brytyjskie. Z ustaleń szczytu wynika, że polscy pracownicy wyjeżdżający do Wielkiej Brytanii, ale również do innych krajów UE, mogą być traktowani jako pracownicy drugiej kategorii, którzy będą gorzej traktowani, jeśli chodzi o partycypację w systemie zabezpieczeń socjalnych, mimo że są to osoby, które płacą podatki w krajach, w których pracują, na takich samych zasadach jak obywatele tych krajów" - mówił poseł PO. Pytał, na czym polega więc sukces, o którym mówiła w piątek w nocy Beata Szydło. Polacy zapłacą za liderowanie Camerona Andrzej Halicki (PO) uważa, że rząd powinien poinformować Polaków, "jak ma wyglądać uzgodnione na szczycie ograniczenie świadczeń, które do tej pory otrzymywali w Wielkiej Brytanii pracownicy pochodzący z innych krajów". "Jest to rozmontowywanie solidaryzmu europejskiego, pierwszy krok w tym kierunku i to krok niepokojący. 800 tys. osób, Polaków pracujących na Wyspach, to są ci, którzy zapłacą za to, by David Cameron przedłużył swoje nadzieje na liderowanie w Wielkiej Brytanii" - ocenił Halicki. Jego zdaniem, podczas ubiegłotygodniowego szczytu Beata Szydło nie prowadziła w Brukseli negocjacji, a "przejęła oczekiwania brytyjskie". "Sugerowano nam, Polakom, że oto rodzi się nowy lider Europy. Jak to wyglądało w praktyce? Milcząca zgoda, dużo pokory i powiedziałbym - dosyć bierny udział w tych negocjacjach" - zaznaczył Halicki. Polityk Platformy skrytykował też ogólną koncepcję polityki zagranicznej obecnie rządzących - zarówno ogłoszone niedawno przez szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego strategiczne partnerstwo z Wielką Brytanią, jak i bliską współpracę z Węgrami. "Relacje, które buduje rząd Szydło, nie są zgodne z interesem kraju" "Jeżeli minister Waszczykowski planuje wizytę w Mińsku, to przypominamy, że Mińsk nie ma demokratycznie wybranego parlamentu; Białoruś nie jest członkiem Rady Europy i nawet jeżeli (...) wypuszczono niektórych więźniów politycznych, to nowi, niedawno dwóch kolejnych, trafili do więzienia. To nie jest kraj demokratyczny, z którym można budować relacje, nawet gospodarcze" - podkreślił polityk Platformy. Pytał, czy "nowa strategia Polski w kontrze do Brukseli nie rodzi zupełnie nowego projektu - RWPG bis". W jego ocenie, relacje, które buduje rząd Beaty Szydło, nie są zgodne z interesem kraju. Podczas szczytu uzgodniono również tzw. hamulec bezpieczeństwa, który umożliwi wprowadzanie ograniczeń w dostępie do nieskładkowych świadczeń pracowniczych dla nowo przybyłych imigrantów z innego państwa UE w sytuacji, gdy wyjątkowo duży ich napływ powoduje poważne trudności na rynku pracy drugiego państwa bądź "nadmierną presję na właściwe funkcjonowanie służb publicznych". Rozwiązanie to skrojono tak, by mogła z niego skorzystać tylko Wielka Brytania. Ograniczenia dotkną jedynie nowo przybyłych, a nie tych, którzy już są i pracują. Referendum w sprawie ewentualnego wyjście Wielskiej Brytanii z Unii ma odbyć się 23 czerwca.