Portal w.Polityce.pl napisał w czwartek, że "zapadła decyzja o zaniechaniu publikacji jakiegokolwiek raportu" z prac rządowej podkomisji, która ponownie bada przyczyny katastrofy smoleńskiej. Zamiast tego - jak podał portal - podczas planowanej na 10 kwietnia konferencji wyświetlona ma zostać prezentacja multimedialna podsumowująca dotychczasowe badania i płynące z nich wnioski. Doniesieniom tym zaprzeczył szef podkomisji smoleńskiej, b. minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. Zapewnił, że informacja, że podkomisja nie opublikuje raportu w ósmą rocznicę katastrofy, nie ma nic wspólnego z prawdą. Wicepremier Jarosław Gowin wyraził w piątek pogląd, że ostateczny raport w spawie katastrofy smoleńskiej może powstać, kiedy w Polsce znajdą się szczątki samolotu Tu-154M. Marcin Kierwiński (PO) ocenił, że w sprawie prac rządowej podkomisji ds. ponownego wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej "panuje skrajny bałagan i skrajny brak profesjonalizmu". "Co jest jednak najważniejsze w tej sprawie, to to, że tak naprawdę 10 kwietnia znowu nic się nie dowiemy, znowu Polacy nie dowiedzą się na co poszły gigantyczne pieniądze, nie dowiedzą też jakie są dowody, albo jaki jest brak dowodów na temat różnych kłamstw Antoniego Macierewicza i jego "pseudoekspertów"" - powiedział poseł PO na piątkowej konferencji prasowej. "Boją się kompromitacji" Jego zdaniem b. szef MON i członkowie podkomisji smoleńskiej "bardzo boją się przedstawić dokonania prac podkomisji". "Boją się kompromitacji, bo wiedzą, że nie da się przygotować raportu, jeżeli nie ma żadnych dowodów na tezy, które były stawiane. Boją się takiej kompromitacji naukowej, boją się, że dzień, w którym opublikują jakikolwiek pisany dokument, to będzie dzień ostatecznej kompromitacji Macierewicza i ludzi z nim związanych i dzień końca kłamstwa smoleńskiego, jakim Polacy są raczeni od ośmiu lat" - podkreślił Kierwiński. Zaapelował, by podkomisja smoleńska przedstawiła jednak 10 kwietnia rezultaty dwóch lat swego funkcjonowania. "Po raz kolejny wzywamy, aby te dokumenty zostały pilnie przedstawione. Dość kłamstw w tej sprawie" - zaznaczył polityk Platformy. Wskazywał, że konieczna jest prezentacja na piśmie, tak by mogło się do niego odnieść środowisko naukowe. Cezary Tomczyk (PO) ocenił, że podkomisja smoleńska traktowana jest jako "dojna krowa, jako źródło finansowania" jej członków. "Ten bilans dwóch lat (prac podkomisji) to zero konkretów, miliony złotych wydanych na podkomisję smoleńską i mur, który został zbudowany pomiędzy Polakami" - powiedział poseł PO. Dodał, że prokuratura dysponuje obecnie opinią, która "jednoznacznie wskazuje na przyczyny katastrofy smoleńskiej", jednak nie chce jej ujawnić, także "w obawie o kompromitację ekipy rządzącej". "Uważamy, że w imię jawności życia publicznego te fakty muszą być podane do wiadomości publicznej. Dlatego dzisiaj zgłaszamy wniosek o pilne posiedzenie komisji obrony narodowej" - poinformował Tomczyk. Apel do Ziobry "Wzywamy też pana Zbigniewa Ziobro, by stawił się przed komisją obrony narodowej i wyjaśnił - jako prokurator generalny - wszystkie fakty dotyczące śledztwa smoleńskiego. Już czas, żeby kłamstwo zostało rozliczone, nie możemy puścić tych rzeczy płazem" - przekonywał. Kierwiński zapowiedział na przyszły tydzień prezentację filmu, który odpowie na ubiegłoroczną prezentację filmową podkomisji smoleńskiej. Powołana w lutym 2016 r. przez ówczesnego ministra obrony Antoniego Macierewicza podkomisja do ponownego zbadania katastrofy przedstawiła swoje wnioski 10 kwietnia ub.r. Według podkomisji samolot został rozerwany eksplozjami w kadłubie, centropłacie i skrzydłach, a destrukcja lewego skrzydła rozpoczęła się jeszcze przed przelotem nad brzozą. Zdaniem Macierewicza instytucje państwowe, które wcześniej badały katastrofę smoleńską, nie dopełniły podstawowych obowiązków, a decyzje w tej sprawie miały charakter polityczny. 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku w katastrofie samolotu Tu-154 wiozącego delegację na obchody katyńskie zginęło 96 osób, wśród nich prezydent Lech Kaczyński i najwyżsi dowódcy.