- PO padła w jakimś sensie ofiarą tej sytuacji, którą nazwałbym zbyt dużym rozziewem między tworzeniem wizerunku partii aspirującej do objęcia rządów, a rzeczywistym skutecznym ich wykonywaniem - powiedział prof. Konarski politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zdaniem, PO gdy była w opozycji stworzyła wokół siebie "ducha partii", zgodnie z którym jest doskonale przygotowana do ewentualnego objęcia rządów. - Stworzenie zbyt rozbuchanych ambicji i wrażenia, że jest się świetnie przygotowanym, szczególnie po objęciu rządów, podlega w jeszcze większym stopniu weryfikacji i zdrowej ocenie ze strony opinii publicznej - zauważył Konarski. Jak podkreślił, Platforma w dalszym ciągu nawiązuje do swojego opozycyjnego wizerunku poprzez wskazywanie np. aspektu "miłości". - Jest to dobrym chwytem socjotechnicznym w sytuacji, kiedy rząd z impetem wchodzi do rządzenia i odnosi sukcesy. Tak się nie stało i dlatego te zapewnienia o patrzeniu na innych z uśmiechem i miłością wyglądają dzisiaj trochę kabaretowo i kuriozalnie - ocenił ekspert. - Sprawowanie rządów jest zawsze najtrudniejszą modyfikacją intencji wcześniejszych, a jeżeli o tych intencjach mówi się w ujęciu trochę za bardzo misjonarskim, co prezentowała cześć polityków na czele z premierem, z oczywistych powodów musi to wzbudzać dziś niekiedy uśmiech, niekiedy irytację - podkreślił. Według Konarskiego, największe kontrowersje w rządzie wzbudza minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski. Choć, jak zaznaczył, "nie za intencje jego pracy, ale przez to jak jest odbierany przez opinię publiczną". Zaznaczył, że Ćwiąkalski jest autorem "dziwacznych decyzji" zwłaszcza jeśli chodzi o nominowanie prokuratorów na "różnych szczeblach". - Generalnie minister Ćwiąkalski jest bardzo źle przygotowany do konfrontacji medialnej, jest mało przekonywujący w tym co mówi i mówi nieciekawie - ocenił. W ocenie politologa, osobą która "nie może sobie poradzić" w sprawowaniu swojej funkcji w rządzie jest także minister obrony narodowej Bogdan Klich. - Jest również mało przekonywujący i nie wiadomo jakie są jego intencje, jako szefa tak ważnego resortu - zauważył. Jak dodał, dotyczy to kwestii Iraku, Afganistanu i sprawy tarczy antyrakietowej. - Minister Klich w sprawach bieżących, czyli dotyczących naszego zaangażowania jest czasami zbyt tajemniczy i do końca nie wiadomo jaki ma w tej kwestii pogląd - dodał Konarski. - Jest to człowiek, który nie prezentuje przez swoje wypowiedzi jasnego stanowiska - podkreślił. Zdaniem politologa, osobą "bezbarwną" w rządzie Tuska jest minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak. - Ona się broni, że zbyt krótko jest ministrem. Mogłaby jednak bardziej zadbać o swój wizerunek medialny - ocenił profesor. Za osobę kontrowersyjną, ale "jednak barwną" uznał minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbarę Kudrycką, choć, jak przyznał, jest krytykowana przez duża część uczelni publicznych za swoje decyzje, zwłaszcza finansowe. - Na tle minister Fedak jest jednak o wiele bardzie wyrazista i ciekawa medialnie - podkreślił ekspert. Według niego, w "pewnym sensie" wizerunek rządu psuje także koalicyjny wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak. Jak ocenił, "wpadką" Pawlaka była rezygnacja z rozmów z żonami protestujących górników. - Mógł to jak najbardziej zrobić, byłby to doby gest medialny i jego jako gospodarza pewnej branży, resortu, na którego czele stoi - zaznaczył Konarski. Jak uznał, "złe światło" na rząd Tuska rzucają także działania Pawlaka wobec firmy J&S i jego opóźnione wyjaśnienia w tej sprawie. W opinii politologa, obietnice przedwyborcze PO "mają się w małym stopniu" do ich realizacji w pierwszych 100 dniach rządów. Przypomniał, że Platforma w czasie kampanii wyborczej obiecywała m.in. uporządkowanie systemu podatkowego, "wzięcie się" za opiekę zdrowotną, reformę szkolnictwa oraz zmianę systemu wyborczego. Konarski podkreśla, iż trudno jednak winić rząd, że nie był w stanie "jeszcze dzisiaj" przedstawić tych propozycji "w pełnej rozciągłości". - To jest kilka tak trudnych dziedzin, że każda z osobna może być miną, która rozbije każdy rząd - uważa. - Bardzo ważne czy do okresu wakacji PO będzie w stanie przedstawić pakiet ustaw w takich sferach jak opieka zdrowotna, szkolnictwo, szeroko pojęta kwestia edukacji włącznie z edukacją wyższą i w kwestiach dotyczących górnictwa - podkreślił profesor. - To już jest ostatni dzwonek - dodał. Zdaniem politologa, rząd "nie za bardzo" radzi sobie z polityką krajową. - Rząd musi zaproponować coś co będzie chwytliwe społecznie i co być może spowoduje kontrowersyjną dyskusję - uważa Konarski. Jego zdaniem, lepiej żeby taka oferta została przedstawiona niż miałby trwać stan "swoistego zawieszenia". - Im dłużej będzie on trwał i nie będziemy znać konkretów w tych sprawach (edukacji, służby zdrowia, górnictwa - przyp), tym gorzej dla rządu - podkreślił Konarski. Konarski ocenił, że polityka zagraniczna rządu jest "obiecująca". Jednak - jak podkreślił - "do końca nie wiadomo co z tego wyjdzie, ponieważ rząd ma bardzo surowego recenzenta w postaci PiS-u i LiD- u". Ale, jak dodał, początek w tej sferze, nie jest jak na razie zły. Odnosząc się do konfliktu na linii prezydent - premier Konarski stwierdził, że na dziś "więcej stracił Lech Kaczyński niż Donald Tusk". - Natomiast to wszystko będzie miało zupełnie inny obraz, jeżeli Tusk nie będzie w stanie w ciągu najbliższych kilku miesięcy przedstawić konkretów dotyczących polityki wewnętrznej szczególnie - uważa. W ocenie Konarskiego, gabinet Tuska podobnie, jak poprzednie rządy, "chociaż w innym sztafażu propagandowym" obsadza wszystkie ważne funkcje w państwie swoimi ludźmi. - Jest to niestety również w pewnym sensie rząd "trybalistyczny", podobnie jak rząd PiS. Tylko, że PiS robił to w sposób mało elegancki i dostawało mu się od mediów - zauważył. - PO robi w istocie to samo, tworząc wrażenie, że robi coś innego - dodał. Konarski uważa, że perspektywy rządu zależą od tego czy przejdzie on od retoryki życzliwości, miłości i dobrej woli do konkretów, które będą musiały być dla dużej części polskiej opinii publicznej przekonywujące. - Jeżeli nie, przewiduje wtedy bardzo szybki odpływ dużego poparcia, którym dzisiaj dysponuje sam premier i jego rząd - ocenił. Jego zdaniem, najbliższe "parę miesięcy mogą być newralgiczne dla utrzymania tego wizerunku rządu, który będzie się mógł wylegitymować przejściem od zapowiedzi do konkretów, albo będzie początkiem jego erozji" Politolog ocenił pierwsze 100 dni rządu w skali akademickiej pomiędzy trzy plus, a cztery minus.