Bartłomiej Misiewicz, jak podaje "Fakt", otrzymał w ubiegłym roku dostęp do informacji niejawnych - nie wiadomo, na jakim poziomie tajności. Opozycja uważa, że Misiewicz powinien być trzymany z dala od tajemnic państwowych. "Komuś, kto zachowuje się jak Misiewicz w klubie nocnym w Białymstoku, nie można powierzyć tajemnic nawet kiosku z gazetami, a co dopiero państwa" - powiedział gazecie były szef MON, Tomasz Siemoniak (PO). Według doniesień "Faktu", Bartłomiej Misiewicz pojawił się w nocnym klubie podczas delegacji służbowej; na imprezę miał dojechać służbową limuzyną, towarzyszyć miał mu "ochroniarz" z Żandarmerii Wojskowej, ponadto rzecznik MON miał podrywać studentki i proponować pracę w resorcie. "Proszę nie wierzyć w wierutne bzdury tworzone na mój temat. Jest to zwyczajna nagonka. Jak widać papier wszystko przyjmie" - komentował sam zainteresowany na Twitterze.