Rzeczniczka dyscypliny klubowej Mirosława Nykiel wyliczyła w ilu głosowaniach budżetowych w grudniu ubiegłego roku nie brali udziału - lub głosowali niezgodnie ze wskazaniem - poszczególni posłowie Platformy. "Wydarzenia" Polsatu podały w piątek, że "rekordziści" z najwyższą absencją to: Mirosław Koźlakiewicz, któremu naliczono karę 98 tys. złotych, Kazimierz Kutz - 30 tys. złotych i Janusz Palikot - 20 tys. złotych. Nykiel o kwotach mówić nie chce, tłumaczy natomiast, że zgodnie z regulaminem klubu kara za nieobecność przy głosowaniu nie może przekraczać tysiąca złotych. O wysokości kar dwukrotnie dyskutowało prezydium klubu Platformy, w tym tygodniu zatwierdzono ich wysokość. O naliczonych karach posłowie zostaną teraz poinformowani na piśmie. Rzeczniczka nie uważa, że kary są zbyt wysokie; ocenia, że zostały one dostosowane do realnych możliwości finansowych posłów. - Na biednych nie trafiło - mówi z kolei nieoficjalnie o "rekordzistach" jeden z parlamentarzystów Platformy. Z analizy oświadczeń majątkowych wynika, że Koźlakiewicz to najbogatszy wśród posłów obecnej kadencji. Naliczenie kar nie oznacza, że posłowie faktycznie zapłacą za nieobecność przy głosowaniach budżetowych. "Winowajcy" będą się mogli odwołać do szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego i próbować usprawiedliwić nieobecność. Niewykluczone, że władze klubu tym razem jeszcze od kar odstąpią, a przynajmniej zastosują taryfę ulgową wobec "nowych" posłów, którzy są w Sejmie dopiero pierwszą kadencję.