Parlamentarzyści PO z mieszanymi uczuciami przyjęli ubiegłotygodniową wypowiedź premiera Donalda Tuska, że będzie oczekiwał od nich pozbycia się posiadanych udziałów i akcji. W nieoficjalnych rozmowach można usłyszeć, że "premier, który tak lubi grać w piłkę, powinien wiedzieć, że nie zmienia się reguł w trakcie gry". Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski w ubiegłym tygodniu informował, że w klubie Platformy są 53 osoby (27 senatorów, 26 posłów), które mają akcje, udziały, pracują lub prowadzą działalność gospodarczą. Z tej grupy - mówił Chlebowski - 13 parlamentarzystów zasiada w radach nadzorczych bądź zarządach spółek prywatnych. - Weryfikujemy teraz oświadczenia majątkowe, bo przecież były składane zgodnie ze stanem posiadania na 1 stycznia 2008 roku - informuje źródło zbliżone do kierownictwa partii. Już wiadomo, że będzie korekta w dół - część posłów w międzyczasie sprzedała akcje, nie są już członkami rad nadzorczych. - Hipotetyczny konflikt interesów mógłby wystąpić w przypadku co najwyżej kilkunastu naszych parlamentarzystów - dodało źródło. Na chwilę obecną wszystko wskazuje na to, że lista "zawiśnie" na stronie internetowej Platformy. - Nie ma jeszcze ostatecznej decyzji, ale tak byłoby chyba najlepiej. Wyglądałoby dziwnie, gdyby przewodniczący Chlebowski przedstawił taki spis na konferencji prasowej. Chodzi o informację, nie chcemy, żeby powstało jakieś mylne wrażenie, że kogokolwiek piętnujemy - tłumaczył przedstawiciel władz PO. Wiceszefowa mazowieckiej PO Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała , że swoje udziały w spółce Gambit Production (produkcja filmów, m.in. "Skazanego na bluesa") przekaże synowi. - To spółka rodzinna, jest to jedyne, co mogę zrobić. Na szczęście syn jest już pełnoletni, więc mogę mu te udziały przekazać - mówi Kidawa- Błońska. - Premier wysoko postawił poprzeczkę - przyznaje posłanka. Ale podkreśla, że zgadza się z linią rozumowania Tuska. - Jeśli chcemy, żeby ludzie chodzili do wyborów, nie może być tak, żeby polityk był jedną z najmniej szanowanych profesji - ocenia. Siedlecki poseł PO Andrzej Kania wykazał w oświadczeniu majątkowym akcje m.in. PKN Orlen, Banku Handlowego, PKO BP i PGNiG. Sprzedam je - mówi poseł - ale nie teraz, tylko w "najbliższym dogodnym terminie". - Na pewno nie dziś i nie jutro. Wszyscy wiemy, że giełda jest w dołku. Kupiłem te akcje jeszcze zanim zostałem posłem. Sprzedam je, ale nie "na hurra" - podkreśla Kania, który jest w Sejmie pierwszą kadencję, zasiada w komisji infrastruktury. Poseł Andrzej Czerwiński zapowiada, że swoje akcje PKN Orlen sprzeda najprawdopodobniej jeszcze w tym tygodniu. - Mamy tych akcji raptem piętnaście. Kupiła je żona, nie mamy rozdzielności majątkowej. Są warte raptem jakieś 300 złotych, ale sprzedam je, nie będzie plotek - mówi. Czerwiński uważa, że było by dobrze, gdyby "dla czystości sytuacji" parlamentarzyści nie mieli udziałów ani akcji. - Chodzi o to, żeby nie było tak, jak z Misiakiem (wykluczonym senatorem Platformy ). Wykazał w oświadczeniu majątkowym akcje jakie posiada, a i tak powstał problem - zwrócił Czerwiński. Według niego, trudno oczekiwać od każdego, żeby natychmiast zbywał swoje udziały i dobrym rozwiązaniem byłby zarządzający nimi fundusz powierniczy. Niektórzy parlamentarzyści PO nie chcą o tej sprawie rozmawiać oficjalnie. - Premier lubi grać w piłkę, więc wie, że to zmiana reguł w trakcie gry. Tak się nie robi - powiedział jeden z "akcjonariuszy" Platformy. - Mnie to nie dotyczy, ale patrzę na kolegów i myślę sobie, że to - w państwie przecież demokratycznym - mało demokratyczne posunięcie. Przecież kiedy obejmowaliśmy mandat nie było mowy o zakazie posiadania akcji. To dobry pomysł, ale nie można przeprowadzać go tak nagle, szczególnie w kryzysie - mówi zastrzegająca anonimowość posłanka Platformy. Wrocławski poseł PO Michał Jaros w oświadczeniu majątkowym wykazał udziały w spółce JoyGroup. Ale pytany o nie odpowiada, że sprzedał je pod koniec ubiegłego roku. - Pomyślałem, że jak będę tak na styku polityki z biznesem, to zawsze mogą pojawić się jakieś insynuacje. To już lepiej było udziały sprzedać. Zdecydowałem się być posłem, a jeśli kiedyś odejdę z polityki, to zobaczymy - powiedział Jaros. Premier mówił w ubiegłym tygodniu, że będzie oczekiwał od parlamentarzystów PO, aby zbyli lub przekazali akcje i udziały w spółkach prawa handlowego jeszcze przed wejściem w życie zmiany w ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora, która dotyczyć będzie m.in. utworzenia funduszu powierniczego.