W ubiegły piątek Tomczyk oraz inny poseł PO-KO Paweł Suski zostali wezwani przed Podkomisję do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego, czyli tzw. podkomisję smoleńską, "w celu udzielenia informacji koniecznych do wyjaśnienia zdarzenia lotniczego z dnia 10 kwietnia 2010 r." Przesłuchanie tylko z udziałem Macierewicza Tomczyk powiedział w poniedziałek na konferencji prasowej, że piątkowe przesłuchanie odbyło się tylko z udziałem Antoniego Macierewicza, przy - jak mówił - "przy pustym budynku, przy jednej pani sekretarce, z jednym żołnierzem na wartowni". Poseł poinformował, że w poniedziałek zostanie złożone w prokuraturze "zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Antoniego Macierewicza i przez podkomisję smoleńską w związku z art. 231 Kodeksu karnego, czyli z przekroczeniem uprawnień i niedopełnieniem obowiązków przez byłego ministra obrony Antoniego Macierewicza". Tomczyk wyjaśnił, że chodzi o sytuację, kiedy w piątek poseł Suski podczas przesłuchania poprosił Macierewicza o dokument uprawniający go do prowadzenia czynności w ramach prac podkomisji, a Macierewicz - jak napisano w zawiadomieniu do prokuratury - miał wyjąć z szafy niewypełnione blankiety legitymacji, uzupełnić jeden z nich i przekazać Suskiemu. "Kpina z państwa, to jest kpina z podkomisji, to jest kpina z ofiar katastrofy smoleńskiej" Innym powodem zawiadomienia prokuratury, jest to, że - według posła PO-KO - Macierewicz nie potrafił podać decyzji, na podstawie której działa podkomisja. Tomczyk stwierdził, że "to jest kpina z państwa, to jest kpina z podkomisji, to jest kpina z ofiar katastrofy smoleńskiej". "Po czterech latach zmarnowanych szans, po czterech latach wydatkowania milionów złotych na działalność tej podkomisji przez podatników, wreszcie po dziesiątkach ekshumacji, również naszych przyjaciół i kolegów, z którymi tutaj pracowaliśmy w Sejmie, ta komisja nie doszła do żadnych wniosków, nie podważyła żadnych ustaleń komisji Jerzego Millera" - stwierdził poseł PO-KO oceniając, że podkomisja smoleńska powinna być jak najszybciej zlikwidowana. Wniosek do Najwyższej Izby Kontroli Obecny na konferencji poseł PO-KO Marcin Kierwiński dodał, że równolegle do wniosku do prokuratury, PO-KO zwróci się też do Najwyższej Izby Kontroli z prośbą o pilne skontrolowanie prac podkomisji, "gospodarności wydatkowania pieniędzy na tę komisję i przez tę komisję". "Od ponad trzech lat raczeni jesteśmy jakimś strasznym seansem nienawiści, który służy promocji tylko jednego polityka. Ta podkomisja dowieść miała tez Macierewicza wygłaszanych tutaj, w Sejmie w trakcie prac jego zespołu. Po trzech latach okazuje się, że wszystkie te tezy to było jedno, wielkie kłamstwo, że przez trzy lata jedyne, co Polacy otrzymali z tej podkomisji, to gigantyczny rachunek" - mówił Kierwiński. Według niego, "w tej podkomisji nie ma badań, nie ma wyników prac, nie ma raportu, ale nie ma już nawet ekspertów". "Nawet ci ludzie, którzy zaczynali pracę z panem Macierewiczem w tej podkomisji, już z dawno tej podkomisji uciekli" - stwierdził Kierwiński. Zaznaczył, że na internetowej stronie podkomisji brak jest informacji o jej składzie, a ostatnie informacje pochodzą sprzed roku. Wyjaśnianie katastrofy smoleńskiej Po raz pierwszy katastrofę smoleńską - niezależnie od śledztwa polskiej prokuratury i od wyjaśniania przez stronę rosyjską - badała Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego pod przewodnictwem Jerzego Millera. W lipcu 2011 r. przedstawiła ona raport, w którym jako przyczyny katastrofy wskazała zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią oraz spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Doprowadziło to do zderzenia z drzewem, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu. Polska komisja wskazała też na nieprawidłową pracę rosyjskich kontrolerów. Podkreślała, że rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu. Ponadto w poprzedniej kadencji parlamentarnej, od lipca 2010 r., funkcjonował w Sejmie zespół parlamentarny, którym kierował Macierewicz, zajmujący się badaniem katastrofy smoleńskiej. Według kolejnych materiałów przedstawianych przez zespół: przyczyną wypadku samolotu były dwa silne wstrząsy na pokładzie, a nie zderzenie z brzozą; o katastrofie miała przesądzić eksplozja niszcząca samolot w momencie jego odejścia na drugi krąg; podczas lotu do Smoleńska doszło do wybuchu w salonce. W obecnej kadencji parlamentarnej, w lutym 2016 r. przy MON została powołana podkomisja do ponownego zbadania katastrofy. Macierewicz, który w styczniu 2016 r. został odwołany ze stanowiska szefa MON, został przez swego następcę w resorcie, Mariusza Błaszczaka powołany na stanowisko przewodniczącego podkomisji. Politycy PO podczas poniedziałkowej konferencji prasowej odnieśli się również do informacji, że Macierewicz został "jedynką" na liście PiS w wyborach do Sejmu z okręgu piotrkowskiego. W ocenie Kierwińskiego jest to dowód, że PiS "autoryzuje wyciąganie publicznych pieniędzy". Z kolei zdaniem Tomczyka "jedynka" dla szefa podkomisji smoleńskiej to "policzek dla wszystkich rodzin ofiar katastrofy pod Smoleńskiem".