Marzena Okła-Drewnowicz podczas konferencji prasowej w Sejmie podkreśliła, że rząd PO-PSL w lipcu 2013 r. wprowadził program refundacji in vitro. "Byliśmy pierwszą partią, która potrafiła uczynić z in vitro metodę powszechną, dostępną nie tylko dla ludzi, których na to stać, ale również dla tych, których na to nie stać. Dlatego w lipcu 2013 r. wprowadziliśmy dofinansowanie tej metody. Niestety, trzy lata później w lipcu 2016 r. to dofinansowanie zostało zlikwidowane" - powiedziała posłanka PO-KO. Dodała, że na program przeznaczono wówczas 244 mln zł. "Z programu in vitro urodziło się ponad 21 tys. dzieci. To nigdy w historii się nie zdarzyło. Dzisiaj wiele par nie ma już takiej możliwości" - zaznaczyła. Okła-Drewnowicz podziękowała samorządom, które "wzięły na swoje barki dofinansowanie tej metody". "Ale tu nie chodzi o to, żeby samorządy realizowały tego typu zadania. Niepłodność jest chorobą cywilizacyjną, społeczną. (...) To problem powszechny i powinniśmy go razem, solidarnie rozwiązywać" - podkreśliła. Zaapelowała o dofinansowanie programu in vitro, tak by metoda była powszechnie dostępna. "Za tydzień rozpoczną się wakacje, długo oczekiwany i chyba najwspanialszy czas dla dzieci, ale także dla ich rodziców, którzy mogą z nimi spędzać dłuższe w chwile niż w ciągu oku szkolnego. Niestety nie dotyczy to ludzi, którzy nie mają dzieci, a chcieliby je mieć. Nie dotyczy, bo tych dzieci mieć nie mogą, a państwo od jakiegoś czasu nie wspiera już metody in vitro" - mówił z kolei Piotr Misiło (PO-KO). "Chciałbym zaapelować do Jarosława Kaczyńskiego, do Episkopatu Polski, aby nie dzielić dzieci, aby nie stygmatyzować dzieci, aby wspierać metodę in vitro, bo ona nie powinna mieć podziałów politycznych" - podkreślił Misiło. Rozenek: Przestańmy stygmatyzować Autorka książki "In vitro. Rozmowy intymne" Małgorzata Rozenek-Majdan zwróciła uwagę, że WHO wpisało niepłodność na listę chorób społecznych, dlatego - jak podkreśliła - o leczeniu niepłodności powinniśmy mówić jak o leczeniu choroby. "Bardzo mi zależy, jako mamie dwóch synów urodzonych dzięki tej metodzie, na tym, żebyśmy przestali stygmatyzować dzieci, które dzięki tej metodzie zostały urodzone. Bardzo mi zależy, żebyśmy przestali stygmatyzować pary, które muszą skorzystać w swojej drodze do rodzicielstwa z tej ważnej metody" - przekonywała. Zaapelowała do polityków wszystkich frakcji o "merytoryczną rozmowę z lekarzami i specjalistami" oraz o stworzenie narodowego programu leczenia niepłodności, który "będzie obejmował pełny dostęp do wszystkich zdobyczy medycyny i który będzie obejmował pełną refundację". Program in vitro Wprowadzony przez rząd PO-PSL program refundacji in vitro był realizowany od lipca 2013 r. Dzięki niemu pary, które miały udokumentowane nieskuteczne leczenie niepłodności przez co najmniej rok, mogły bezpłatnie skorzystać z trzech prób procedury wspomaganego rozrodu. Program obowiązywał do końca czerwca 2016 r. W ostatnich dniach urzędowania minister zdrowia Marian Zembala przedłużył program na kolejne lata. Po wygranych przez PiS wyborach parlamentarnych w 2015 r., minister Konstanty Radziwiłł zadecydował jednak o unieważnieniu kolejnej edycji programu. Pary, które nie zdążyły skorzystać z rządowego programu in vitro, mogą mieć nadzieję na dofinansowanie tej metody leczenia przez niektóre samorządy. Pierwszy taki program ruszył w Częstochowie. Program in vitro uruchomiły też m.in. Łódź, Sosnowiec, Poznań i Warszawa. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) kłopoty z płodnością ma 10-12 proc. populacji w krajach najbardziej uprzemysłowionych. W Polsce jest około 1,5 mln par z tym problemem, czyli około 20 proc. społeczeństwa w wieku reprodukcyjnym - szacuje Polskie Towarzystwo Medycyny Rozrodu i Embriologii. Według PTMRiE u co trzeciej pary nieznane są przyczyny niepłodności (jest to tzw. niepłodność idiopatyczna). W pozostałych przypadkach w podobnym stopniu występują one po stronie partnerki, jak i partnera.