Swoje pismo posłowie przekazali krakowskim dziennikarzom na konferencji prasowej. "Według informacji prasowych, wspomniane podsłuchy założono w związku z prowadzonym przez prokuraturę śledztwem dotyczącym korupcji w krakowskim samorządzie, do której miało dojść w 1999 r. Z medialnych doniesień wynika jednak, że podsłuchami objęto także polityków, którzy nie mieli z tą sprawą żadnego związku" - napisali Gowin i Raś w piśmie do Zbigniewa Ćwiąkalskiego. "To budzi poważne wątpliwości o legalność wszystkich działań prowadzonych w tym zakresie przez prokuraturę, a także podejrzenia czy państwowy aparat nie został wykorzystany do celów politycznych" - uważają posłowie. O tym, że kilkunastu działaczy krakowskiej PO było podsłuchiwanych przed zeszłorocznymi wyborami parlamentarnymi, poinformowało niedawno radio RMF FM. Inwigilacja miała mieć związek ze śledztwem w sprawie rzekomej korupcji byłego posła PO i b. wiceprezydenta Krakowa Tomasza Szczypińskiego. Według rozgłośni, podsłuchiwano m.in. ówczesnego senatora PO Andrzeja Gołasia oraz radnych miasta z PO: Bogusława Kośmidera i Kajetana d'Obyrna. - Wiele wskazuje, że to, o czym do tej pory informowały media, to jest tylko wierzchołek góry lodowej. My występujemy nie w obronie własnego dobrego imienia, ponieważ nasze nazwiska jeszcze w tym kontekście nie zostały wymienione, aczkolwiek (...) obydwaj musimy się liczyć z tym, że również padliśmy ofiarą działań, których zgodność z prawem musi być wyjaśniona - powiedział Gowin. Polityk PO wyjaśnił, że wielokrotnie kontaktował się z osobami, które - według mediów - były podsłuchiwane, a więc choćby podczas takich rozmów i on mógł być podsłuchiwany. Z kolei Raś wskazał na jeszcze inną możliwość podsłuchiwania z ominięciem procedur sądowych. Wskazał procedurę zakładania na okres tygodnia podsłuchów politykom, którzy kontaktowali się w zupełnie niewinnych sprawach z osobami rozpracowywanymi i podsłuchiwanymi przez służby. - Mechanizm ten został ujawniony przy innych sprawach, które bulwersowały w kampanii politycznej 2007 r. - powiedział Raś. Raś i Gowin zawarli w interpelacji pięć pytań. Interesuje ich, czy zastosowanie podsłuchu wobec wszystkich objętych nim osób było uzasadnione; kto wydał decyzje o zastosowaniu podsłuchów; jaka służba realizowała czynności operacyjne; jaki materiał zgromadzono i czy został on zniszczony czy też zarchiwizowany. - Zapewne na część tych zapytań będzie brakowało odpowiedzi, gdyż będą tajne albo objęte śledztwem - przewiduje poseł Raś. - Zrobimy wszystko, żeby sprawa tych podsłuchów i inne podobne sprawy zostały wyjaśnione do końca bez żadnych podtekstów i półcieni przez komisję specjalną oraz Ministerstwo Sprawiedliwości - powiedział Gowin. Odżegnywał się przy tym od jakichkolwiek prób hamowania prokuratorskiego śledztwa w sprawie korupcji w krakowskim samorządzie. - Chodzi o to, żeby raz na zawsze skończyć w polityce z uprawianiem walki metodą szukania albo preparowania haków; żeby skończono z nadużywaniem prawa i wykorzystywaniem służb specjalnych (...) do walk partyjnych, a niekiedy wewnątrzpartyjnych- dodał. Obydwaj politycy zasugerowali na konferencji, że ofiarą podsłuchów mogli paść nie tylko politycy PO, ale i niektórzy działacze PiS. Raś dodał, że krakowski klub radnych PO złoży zawiadomienie do prokuratury w sprawie podsłuchów. Prokurator apelacyjny w Krakowie podjął już decyzję o kontroli śledztwa ws. domniemanej korupcji w krakowskim samorządzie. - Podczas kontroli badana będzie m.in. legalność i prawidłowość podsłuchów oraz to, czy stosowano je wobec osób, które nie miały związku ze sprawą - powiedział rzecznik prokuratury apelacyjnej, Józef Radzięta.