W sobotę minie pierwszy rok prezydentury Dudy. 6 sierpnia 2015 r. złożył on przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym i tym samym rozpoczął pięcioletnią kadencję prezydencką. O ocenę roku działalności prezydenta Dudy pytany był na piątkowej konferencji prasowej wiceszef PO, b. minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak. Polityk PO pozytywnie mówił o "kontynuacji polityki na rzecz bezpieczeństwa Polski i naszej obecności w NATO", natomiast - jak dodał - "wielkim minusem, który kładzie się na tej prezydenturze cieniem, jest brak niezależności od własnego zaplecza politycznego". Siemoniak stwierdził, że poprzedni prezydenci, mimo że podchodzili z różnych środowisk politycznych, "potrafili wybić się na taką niezależność, potrafili mówić <nie> swoim partiom, jeśli uważali, że interes Polski, państwa, czy jego obywateli, stoi tu w sprzeczności z różnymi pomysłami". "Tego dzisiaj brakuje" - stwierdził. Wiceszef PO ocenił, że obecnie prezydent "podejmuje działania związane z łamaniem konstytucji" na życzenie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i nie wznosi się - choć to zapowiadał - ponad podziały polityczne. Halicki: Stronnik jednej formacji Podobną ocenę sformułował na swej konferencji prasowej poseł PO, b. minister administracji i cyfryzacji Andrzej Halicki. "Andrzej Duda w rezultacie właściwie zrealizował tylko to, czego nie zapowiadał, bo nie zapowiadał, że jako prawnik będzie lekceważył prawo, nie zapowiadał, że największym wrogiem stanie się konstytucja i Trybunał Konstytucyjny i nie zapowiadał też, że będzie jeździł na konsultacje do prezesa jednej partii" - powiedział Halicki. Duda - mówił polityk PO - miał być prezydentem wszystkich Polaków, a jest "stronnikiem jednej formacji". "Jest pierwszym prezydentem, można powiedzieć, zależnym od swojego środowiska politycznego, pierwszym, który nie wykorzystał szansy na uniezależnienie" - powiedział Halicki. Zdaniem polityków PO, prezydentowi Dudzie nie udało się zrealizować zapowiedzi z kampanii wyborczej. W tym kontekście wymienione zostały m.in. podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł, przywrócenie wieku emerytalnego sprzed reformy przeprowadzonej przez rząd PO-PSL, przewalutowanie kredytów we frankach, wprowadzenie bezpłatnych przedszkoli, wprowadzenie gabinetów stomatologicznych i lekarskich w każdej szkole, likwidację umów śmieciowych, powrót do 22 proc. stawki VAT, likwidację NFZ, podniesienie pensji pielęgniarkom, czy wyrównanie dopłat bezpośrednich dla rolników. Posłanka PO Monika Wielichowska stwierdziła na piątkowej, wspólnej z Halickim konferencji prasowej, że "trzy kwestie, czyli pomoc dla frankowiczów, przywrócenie poprzedniego wieku emerytalnego i podniesienie kwoty wolnej od podatku miały być zrealizowane w pierwszym roku pracy pana prezydenta". Odnosząc się do kwestii podniesienia kwoty wolnej od podatku zaznaczyła, że projekt "leży w sejmowej zamrażarce". Prezydencki projekt podnoszący kwotę wolną od podatku z 3 tys. zł do 8 tys. zł trafił pod koniec listopada ub.r. do Sejmu - odbyło się jego pierwsze czytanie, a obecnie projekt znajduje się w sejmowej komisji finansów publicznych. Pod koniec czerwca wicepremier Mateusz Morawiecki mówił, że w ciągu 3-4 miesięcy przedstawiona zostanie propozycja integracji PIT ze składkami na ZUS i ochronę zdrowia i w jej ramach pojawić ma się także kwestia kwoty wolnej od podatku, "tak, żeby wykonać intencję" prezydenta Dudy. W połowie czerwca również szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk zapowiedział, że kwota wolna od podatku zostanie "skonsumowana" w projekcie jednolitego podatku. W kwestii projektu dot. wieku emerytalnego - który zakłada obniżenia wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn - Wielichowska stwierdziła, że przeszedł on pierwsze czytanie w Sejmie i od grudnia ub.r. "kotłuje się" w komisjach sejmowych. Rząd w lipcu pozytywnie ocenił prezydencki projekt i zarekomendował, by nowe przepisy obowiązywały od 1 października 2017. Rzeczniczka klubu PiS Beata Mazurek poinformowała wówczas, że Sejm zajmie się projektem we wrześniu. Wielichowska odwołała się również do prezydenckiego projektu tzw. ustawy frankowej, którego założenia 2 sierpnia przedstawili m.in. sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Maciej Łopiński oraz prezes NBP Adam Glapiński. Posłanka PO stwierdziła, że prezydent nie zrealizował pomysłu z kampanii wyborczej przewalutowania kredytów po kursie z dnia ich zaciągnięcia. "Jest to chyba sukces i nie ma zagrożenia zadłużenia państwa, uniknęliśmy poważnego kryzysu" - dodała Wielichowska. Zgodnie z prezydencką propozycja banki będą musiały zwrócić swoim klientom różnicę między dopuszczalnym spreadem (należnością naliczaną za różnice kursu waluty), a tym, który w rzeczywistości pobrały, natomiast przewalutowanie kredytów walutowych ma być procesem dobrowolnym, rozłożonym w czasie, zależnym od zastosowanych w przyszłości działań regulacyjnych. Siemoniak wskazuje na "plus" Dudy Plusem prezydentury Dudy nazwał Siemoniak natomiast "podejście do takich spraw jak rocznice historyczne". "W porównaniu do innych osób wywodzących się ze środowiska PiS, które raczą nas albo dziwnymi rewelacjami albo bardzo kontrowersyjnymi słowami jak minister (edukacji) Anna Zalewska, to oddaję szacunek panu prezydentowi, bo w tych trudnych kwestiach potrafi używać właściwego języka" - powiedział wiceszef PO. Siemoniak podkreślał, że przed Dudą jeszcze cztery lata na stanowisku prezydenta; wyraził nadzieję, że "będzie to prezydentura, która oprze się tej ogromnej presji partyjnej, chyba największej jaką mieliśmy w historii". Z kolei Halicki stwierdził, że nie skreśla Dudy, jako prezydenta, bo może się on "jeszcze pozytywnie odznaczyć", ponieważ pierwszy rok prezydentury to dopiero "wstęp". "To słaba rozbiegówka, to nie ulega wątpliwości, ale ma jeszcze szansę i tę szansę ja osobiście jeszcze Andrzejowi Dudzie jako prezydentowi daję" - powiedział Halicki. Petru: Kłamał, że na wszystko nas stać Był to "bardzo uległy rok"; prezydent Andrzej Duda "nie pokazał ani razu niezłomności", pokazał, że tak naprawdę jest osobą zupełnie uzależnioną od prezesa PiS - tak szef Nowoczesnej Ryszard Petru ocenił rok urzędowania prezydenta. Petru, pytany przez dziennikarzy w piątek o ocenę pierwszego roku prezydentury Dudy stwierdził, że był to "bardzo uległy rok"; dodał, że prezydent "nie pokazał ani razu niezłomności". "To był rok, kiedy pokazał, że tak na prawdę jest osobą uzależnioną od prezesa PiS. To, co przeraża, to nie jest kwestia nawet tego, że on reprezentuje PiS, on po prostu nie ma własnego zdania i robi wszystko, do czego zmuszają go koledzy partyjni" - podkreślił. "Jest takim prezydentem, jakby go nie było. Dużo chodzi na imprezy, robi zdjęcia, w tym akurat jest dobry, ale nie wiem, czy taka funkcja powinna nazywać się prezydencką" - powiedział Petru. Jego zdaniem pomiędzy prezydentem, a PiS nie ma cienia sporu, co - jak podkreślił - świadczy o "totalnej uległości" Dudy. Petru ocenił, że Duda "kłamał w kampanii, że na wszystko nas stać". "Dzisiaj nam zgłasza ustawę dla frankowiczów, która jest taka, jak mówiłem: nie będzie pieniędzy na przewalutowanie, jedyne, co można zrobić, to spready" - zaznaczył. "Przyznałby się po męsku i powiedział: tak, okłamałem, albo nie policzyłem, nie wiedziałem, nie byłem przygotowany do tego urzędu i przepraszam, to się więcej nie powtórzy" - podsumował Petru Według założeń projektu nowej tzw. ustawy frankowej banki będą musiały zwrócić swoim klientom różnicę między dopuszczalnym spreadem, a tym który w rzeczywistości pobrały, natomiast przewalutowanie kredytów walutowych ma być procesem dobrowolnym, rozłożonym w czasie, zależnym od zastosowanych w przyszłości działań regulacyjnych. W projekcie, który trafił już do Sejmu, ocenia się, że koszty zwrotu spreadów dla banków wyniosą 3,6-4,0 mld zł. Zobacz też: