Jeszcze zanim szef resortu rolnictwa i rozwoju wsi zrezygnował ze stanowiska, w Interii opisaliśmy jego pismo ze stycznia 2023 r. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/tylko-w-interii/news-henryk-kowalczyk-prosil-rzad-o-pomoc-w-sprawie-zboza-zostal-,nId,6687383">W drugiej połowie miesiąca Henryk Kowalczyk apelował do Waldemara Budy o wszczęcie tzw. klauzuli ochrony oraz przywrócenie unijnego cła na zboże z Ukrainy.</a> Polityk PiS chciał, żeby minister rozwoju zwrócił się do unijnego komisarza ds. rolnictwa - Janusza Wojciechowskiego oraz Valdisa Dombrovskisa, który trzyma pieczę nad unijnym handlem. Od 19 stycznia nie było żadnej decyzji w tej sprawie, zaś Henryk Kowalczyk nie otrzymał oficjalnej odpowiedzi. Kiedy kilka dni temu pytaliśmy ministra rozwoju, który zajmuje się cłami, o pismo wysłane przez resort rolnictwa, nie uzyskaliśmy żadnej odpowiedzi. Jak się okazuje, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-waldemar-buda,gsbi,1523" title="Waldemar Buda" target="_blank">Waldemar Buda</a> spełnił jednak prośbę Henryka Kowalczyka. Żeby to zrobić, potrzebował prawie trzech miesięcy. Z informacji Interii wynika, że pismo adresowane do Valdisa Dombrovskisa wysłano w środę, a więc w dniu dymisji szefa resortu rolnictwa. - Jest kilkanaście firm, które doprowadziły do tego, że mamy (w Polsce - red.) bardzo dużo zboża sprowadzonego z Ukrainy. Chciałbym poznać te firmy, żeby każdy z nas je znał i mógł ocenić, czy było to etyczne działanie, polegające na tym, że nie kupowano zboża od polskich rolników, tylko ściągano je taniej z Ukrainy i doprowadzono do nadpodaży w Polsce - kilka dni temu w Łodzi powiedział Waldemar Buda. Do tej pory ani oficjalnie, ani nieoficjalnie nie ujawniono listy przedsiębiorców, którzy zarobili na ukraińskim zbożu. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-nieoficjalnie-dymisja-henryka-kowalczyka-jeszcze-przed-swiet,nId,6697825">Henryk Kowalczyk podał się do dymisji w środę</a>. O wymianie polityka, jak również osłabianiu jego pozycji w rządzie w związku z nadwyżką ukraińskiego zboża jako pierwsza informowała Interia. PiS chce większego cła O konieczności interwencji w Unii Europejskiej mówili już nasi rozmówcy, którzy z ramienia PiS i koalicji zajmują się rolnictwem. Chodzi m.in. o byłego ministra rolnictwa <a class="db-object" title="Jan Krzysztof Ardanowski" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jan-krzysztof-ardanowski,gsbi,1511" data-id="1511" data-type="theme">Jana Krzysztofa Ardanowskiego</a> czy Jarosława Sachajkę z Kukiz’15. - Żadna zmiana kadrowa nie da nic, dopóki nie będzie zmian systemowych i programu wspierającego polskich rolników. Problem z ukraińskim zbożem to sprawa, której od początku nie rozwiązano. Nie wiem, czy ktokolwiek ma obecnie receptę na załatwienie kłopotu - w rozmowie z nami przekonywała Teresa Hałas, posłanka i była szefowa NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność". - Tylko racjonalne podejście do rolnictwa, które za chwile może zniknąć, mogłoby coś zmienić. Zmiany kadrowe niewiele dadzą, potrzeba interwencji na poziomie unijnym i konkretnych decyzji - powiedziała. Zgodnie z przewidywaniami dziennikarzy, następcą Henryka Kowalczyka ma zostać <a class="db-object" title="Robert Telus" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-robert-telus,gsbi,2632" data-id="2632" data-type="theme">Robert Telus</a>. Dotychczas polityk PiS był szefem sejmowej komisji rolnictwa. Jeszcze w ubiegłym tygodniu nie palił się do objęcia stanowiska Kowalczyka. Jakub Szczepański