RMF przejrzał z "Super Expressem" listę zakupów, jakich w ubiegłym roku dokonali posłowie. Do czego może im służyć zestaw do odbioru telewizji satelitarnej za 1300 złotych? Być może do śledzenia wydarzeń na świecie, ale całkiem też możliwe, że do śledzenia wydarzeń w życiu doktora House'a lub Dextera - na pewno można się nad celowością takiego poselskiego wydatku zastanawiać. Posłowie nagminnie kupują też cyfrowe aparaty fotograficzne. Zapewne z zamiarem dokumentowania swojej pracy, choć lepszą dokumentacją byłoby pewnie zajęcie się przygotowaniem rozsądnych regulacji prawnych. Aparaty kupują różne: czasem za kilkaset złotych, a czasem - jak poseł Adam Szejnfeld - za 1990 zł. Piotr Van Der Coghen (też z PO) idzie jeszcze dalej i kupuje aparat za 3007 złotych i jeszcze jeden - za 649. Żeby się zaś fotografie nie marnowały upięte w foldery w komputerze (swoją drogą kupił też dwa notebooki) - jurajski poseł uzupełnił zakupy o projektor - za 3293 złote. Na potęgę kupowane są też zestawy nawigacji satelitarnej. O ile u posła Gosiewskiego taki zakup za 679 złotych można wiązać z docieraniem do zagubionej w polach stacji Włoszczowa, o tyle zakup droższego o blisko 1000 złotych GPS-u (znów Van Der Coghen z Platformy) - wydaje się dość podejrzany. Posłanka Nelly Rokita nabyła zaś ni mniej ni więcej, tylko "młot udarowy". Jak wyjaśnia w "SE", dlatego, że powiedziano jej, że można nim robić dziury w ścianach i przebijać beton. Nieco inaczej wyobrażamy sobie pewnie pracę posła... W poselskich zakupach zwraca też uwagę rosnąca popularność kamer cyfrowych. Jan Kuriata, kupiwszy taką za 1300 złotych, orzekł, że to jednak nie był dobry pomysł. Czy ze swojej (za 899 złotych) kamery zadowolony jest śledczy poseł PO Sławomir Neumann - nie wiadomo, z pewnością jednak jego obycie z obiektywem, tak często widoczne w TV, nie wzięło się znikąd... Na utrzymanie biura każdy z posłów co roku otrzymuje ryczałtem 133 800 złotych. Warto to chyba przemyśleć.