W sobotę odbyła się konwencje: PO w Warszawie, na której premier Ewa Kopacz przejęła od Donalda Tuska kierownictwo partii, oraz konwencja PiS w Szczecinie, podczas której szef partii Jarosław Kaczyński dużą część wystąpienia poświęcił krytyce obecnie rządzących. Zdaniem eksperta ds. marketingu politycznego sobotnia konwencja PO miała na celu mobilizowanie nie tylko elektoratu Platformy, ale także niezdecydowanych, na kogo głosować. PO próbuje wytworzyć nastrój, że "jest na fali", by przyciągnąć osoby nieprzekonane. Maliszewski uważa, że Platforma stawia na "efekt Tuska" - wybranego na szefa Rady Europejskiej oraz "efekt Kopacz", która kreuje się na premier "niepolityczną i rozumiejącą potrzeby przeciętnych Kowalskich". PO stosuje też narrację mającą pokazać, że mamy do czynienia z "odnową" partii. Jak mówił, przekazanie w sobotę przez Tuska władzy Kopacz ma pokazać zmianę o charakterze politycznym, ale też wizerunkowym. "Ta przemiana ma polegać na tym, że (...) nowa premier będzie inaczej uprawiać politykę, będzie bliższa potrzebom przeciętnego Kowalskiego i to jest główna linia tej kampanii samorządowej" - powiedział ekspert. Podkreślił w tym kontekście, że hasłem PiS jest "słuchać Polaków", a hasłem PO - "bliżej ludzi". "Czyli zarówno PiS, jak i PO starają się przekonać, kto realizuje te potrzeby przeciętnego Kowalskiego" - powiedział. Zdaniem Maliszewskiego, Kopacz - mówiąca o rozumieniu potrzeb ludzi - może się jednak wydać wielu wyborcom niezdecydowanym bardziej wiarygodna i przekonująca niż szef PiS, który "ma mniejszy kontakt ze społeczną rzeczywistością". "PiS w defensywie" Ekspert - odnosząc się do konwencji PiS - ocenił, że "PiS był dziś w defensywie". "W sytuacji kryzysu wizerunkowego Kaczyński (...) przyjął strategię: już nie zyskam w centrum, nie zyskam nowych wyborców, natomiast to, co mogę zrobić, to zmobilizować ten twardy elektorat" - powiedział. Podkreślił, że w związku ze sprawą trzech zawieszonych w prawach członków partii posłów PiS, Kaczyński musi przede wszystkim "gasić pożar". Zawieszenie w prawach członków PiS Adama Hofmana, Mariusza A. Kamińskiego oraz Adama Rogackiego to konsekwencja sprawy służbowej delegacji tych polityków do Madrytu i podejrzewanych nieprawidłowości przy jej rozliczaniu. Jarosław Kaczyński zapowiedział w sobotę rano, że będzie się domagał usunięcia ich z partii. "PiS przechodzi do defensywy, traci możliwość zdobywania nowych wyborców i realizuje najprostszą strategię. Jeśli kampania została storpedowana takim kryzysem, to nie pozostaje nic innego jak to, że Jarosław Kaczyński zachowuje się jak dobry car i każe złych bojarów, doprowadza do zawieszenia tych posłów i prawdopodobnie ich usunięcia z partii" - powiedział Maliszewski. Jego zdaniem, szef PiS skupia się na mobilizacji swojego elektoratu retoryką "pasującą do twardego elektoratu". "Mowa jest np. o niekorzystnych skutkach transformacji. Kolejna rzecz - wcześniej Jarosław Kaczyński unikał bezpośredniego sporu z Ewą Kopacz. (...) Teraz jednak wszedł w taki bezpośredni spór" - wskazywał. Chodzi o to, by pokazać wyborcom partii, że najważniejsze jest pójście na wybory i odsunięcie PO od władzy - mówił. Kaczyński podkreśla też, że narracja PO, to nie "lepsze rozumienie Kowalskiego", tylko "skręt Platformy w lewo". "To prawicowy elektorat może zmobilizować" - ocenił. Na sprawie zawieszonych posłów PiS zyskać może - zdaniem eksperta - PO. "Na takiej zasadzie, że wygrywa tę kampanią - a kampania ma znaczenie po pierwsze - mobilizacji wyborców, (...) po drugie chodzi o przekonywanie wyborców niezdecydowanych" - powiedział Maliszewski.