Dziś odbyło się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy o uprawnieniach do bezpłatnych i ulgowych przejazdów środkami publicznego transportu zbiorowego. Zgodnie z projektem, uczniowie i studenci będą mieli prawo do 49-proc. ulgi na bilety jednorazowe i miesięczne przy przejazdach PKP (pociągi osobowe, pospieszne i ekspresowe) i PKS (w komunikacji zwykłej i przyspieszonej). Według pomysłodawców projektu, wprowadzenie projektowanej 49-proc. ulgi obciąży budżet państwa w wysokości 350 mln zł. Proponowana ustawa ma wejść w życie z dniem 1 września 2009 r. - W poczuciu odpowiedzialności za budżet państwa, trudnej sytuacji światowego kryzysu gospodarczego, solidarności z innymi grupami społecznymi i zawodowymi musimy wnioskować o odrzucenie przedkładanego projektu - powiedziała posłanka PO Bożena Szydłowska, która przedstawiała stanowisko klubu PO. W podobny sposób do proponowanej ustawy odniósł się sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury Tadeusz Jarmuziewicz, który powiedział, że "stanowisko rządu w sprawie wprowadzenia 49-proc. ulgi jest negatywne". - To jest niedopuszczalne, aby jedną z grup społecznych potraktować inaczej jak pozostałe - powiedział wiceminister i dodał, że w chwili obecnej ministerstwo infrastruktury zajmuje się porządkowaniem przepisów dotyczących "grup uprzywilejowanych do korzystania ze zniżek". - To jest niezwykle skomplikowany, przeregulowany system - powiedział i zaznaczył, że przyjęcie proponowanej zmiany tylko spotęguje bałagan. Tłumaczył także, że 350 mln zł stanowi zbyt duże obciążenie dla budżetu. - To jest taka kwota, za którą można zrobić parę obwodnic lub wyremontować kilka mostów - mówił Jarmuziewicz. Projekt obywatelski poparli posłowie PiS, którzy przygotowali tożsamy projekt, również zakładający wprowadzenie 49-proc. ulgi dla uczniów i studentów. Jednak w trakcie posiedzenia prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra zarządził przerwę z powodu braku posła wnioskodawcy. W trakcie przerwy w posiedzeniu na konferencji prasowej marszałek Bronisław Komorowski zwrócił uwagę, że "po raz pierwszy w Sejmie zdarzyło się, iż w ostatniej chwili okazało się, że nie ma posła wnioskodawcy". Komorowski przypomniał, że pod projektem ustawy autorstwa klubu PiS widniało upoważnienie dla posła Jacka Tomczaka, który jeszcze w maju opuścił Prawo i Sprawiedliwość i klub parlamentarny tej partii. - Ten poseł wypisał się z PiS-u, ale dalej figurował jako przedstawiciele wnioskodawców, odmawiając występowania w imieniu klubu PiS - podkreślił marszałek. Jak dodał, w trakcie debaty klub PiS zgłosił inną kandydaturę, posła Mariusza Kamińskiego. - Konwent Seniorów ustalił, że przymykamy oko na wszystkie nieformalności, błędy i kompletną fuszerkę klubu PiS, ze względu na to, że dotyczy to studentów - powiedział Komorowski. Jak tłumaczył Kamiński, "problem polegał na tym, że poseł sprawozdawca, który był do tego projektu przypisany nie jest już członkiem naszego klubu, ale był w nim w momencie, gdy zgłaszaliśmy ustawę, stąd to małe zamieszanie, ale to rzecz naturalna w Sejmie". Jednocześnie zwrócił uwagę, że zorganizowanie konferencji prasowej przez Marszałka w trakcie posiedzenia Sejmu służyło "odwróceniu uwagi opinii publicznej od ważnego dla społeczeństwa tematu zniżek". Poparcie dla projektu wyrazili także posłowie Lewicy, PSL oraz kół poselskich Polska XXI i SDPL-NL, którzy opowiedzieli się za skierowaniem go do prac w sejmowych komisjach. Ulgę na przejazdy PKP i PKS dla uczniów i studentów zmniejszono w 2001 r. z 50 do 37 proc. za rządów koalicji SLD-PSL. Teraz z 49 proc. zniżki na przejazdy PKS i PKP (bez ekspresów) mogą korzystać tylko te osoby, które kupią imienne bilety miesięczne. Pozostali mają prawo tylko do 37 proc. ulgi. - 130 tys. młodych obywateli, którzy podpisali się pod projektem obywatelskim nie chce żadnych nowych przywilejów, nie pragnie niczego więcej tylko przywrócenia stanu prawnego sprzed 2001 r., kiedy rząd Leszka Millera i Jarosława Kalinowskiego zmniejszył ulgi dla studentów - uzasadniał projekt pełnomocnik komitetu Marcin Mastalerek. Jak przekonywał, pierwsze czytanie projektu nowelizacji ustawy bedzie "sprawdzianem intencji polityków" m.in. premiera Donalda Tuska i szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, którzy wcześniej deklarowali poparcie dla tej inicjatywy. - Nie domagamy się cudów, bo przecież zwiększenie ulgi o 12 proc. z 37 na 49 nie jest cudem - podkreślił. W jego opinii, Polska powinna iść w ślady takich krajów jak np. Francja, Dania i Czechy, gdzie obowiązują wysokie ok. 50 procentowe zniżki na przejazdy koleją dla uczniów i studentów. - Nie chcemy chyba iść w kierunku rozwiązań, które są na Białorusi, gdzie w 2007 r. Łukaszenko w ogólne zniósł tę ulgę - dodał. Jego zdaniem, obecny kryzys gospodarczy nie może być argumentem dla braku poparcia projektu. - Kryzys gospodarczy nie omija ani studentów, ani uczniów, ani ich rodzin. Polskie rodziny mają coraz mniej pieniędzy, a przecież koszty studiowania w miastach akademickich nie maleją, a w dodatku PKP wciąż podnoci ceny biletów - mówił i zaznaczył, że drogie ceny biletów są pierwszą barierą na drodze do edukacji. Projekt u Marszałka Sejmu złożył pod koniec marca br. Komitet "Przywracamy ulgi dla studentów"; podpisało się pod nim 130 tys. osób.