"Akt oskarżenia wobec Mateusza J. zawiera zarzut rozproszenia zgromadzenia w warunkach występku chuligańskiego" - powiedział w poniedziałek prokurator rejonowy w Płocku Norbert Pęcherzewski. W trakcie prowadzonego w sprawie dochodzenia Mateusz J. nie przyznał się do popełnienia czynu i odmówił składania wyjaśnień. Spotkanie z naczelnym "Gazety Wyborczej", które po odpaleniu świecy dymnej zostało przerwane na kilkanaście minut, odbywało się 14 marca w Spółdzielczym Domu Kultury w Płocku. Tuż po incydencie policja zatrzymała osiem osób, w tym Mateusza J., jako podejrzanego o odpalenie świecy dymnej. Brak znamion przestępstwa W ramach wszczętego wówczas dochodzenia mężczyzna usłyszał początkowo zarzut z art. 160 par. 1 Kodeksu karnego, dotyczący narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, za co grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Postępowanie to płocka Prokuratura Rejonowa umorzyła w maju z powodu braku wyczerpania znamion przestępstwa. Powodem tej decyzji były okoliczności zdarzenia, które - jak argumentowała prokuratura - nie wskazywały, aby odpalenie świecy dymnej spowodowało bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia: nikt z uczestników spotkania nie uskarżał się na pogorszenie stanu zdrowia, nie wzywano pogotowia ratunkowego, nie było paniki, a salę przewietrzono, po czym spotkanie kontynuowano. Na decyzję o umorzeniu dochodzenia złożyły zażalenia dwie osoby, mające formalnie status pokrzywdzonych w tym postępowaniu - jako uczestnicy spotkania, znajdujący się najbliżej miejsca odpalenia świecy dymnej. Osoby te nie odniosły jednak żadnych obrażeń. W ramach dochodzenia zostały przesłuchane w charakterze świadków. Postawiono zarzuty Rozpoznając zażalenia, płocka Prokuratura Rejonowa uznała podnoszoną w nich ocenę prawną czynu, tym dotyczącą art. 260 Kodeksu karnego, który mówi, że kto przemocą lub groźbą bezprawną udaremnia przeprowadzenie odbywanego zebrania lub takie zebranie rozprasza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Na tej właśnie podstawie zdecydowano jeszcze w maju o kontynuowaniu postępowania, a następnie, z początkiem czerwca, o przedstawieniu Mateuszowi J. zarzutu. Zgodnie z art. 57a par. 1. Kodeksu karnego, "skazując za występek o charakterze chuligańskim, sąd wymierza karę przewidzianą za przypisane sprawcy przestępstwo w wysokości nie niższej od dolnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę". W marcowym spotkaniu z Michnikiem, które w Płocku zorganizował tamtejszy KOD, uczestniczyło ok. 100 osób. Jeszcze przed jego rozpoczęciem grupa, licząca - według różnych relacji świadków - od kilku do kilkunastu osób, wznosiła okrzyki "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę". Później, już w trakcie spotkania, na sali, którą opuszczały właśnie dwie młode osoby, pojawił się wśród zgromadzonych gęsty dym. Spotkanie przerwano, wezwano policję, a pomieszczenie przewietrzono. W przypadku siedmiu osób, które - poza Mateuszem J. - wówczas zatrzymano, wszczęto postępowanie w związku z art. 51 Kodeksu wykroczeń, czyli dotyczącym zakłócenia porządku publicznego. Ostatecznie pięć osób ukarano mandatami karnymi, a wobec dwóch pozostałych podjęto decyzję o odstąpieniu od ich ukarania z uwagi na brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu. Michał Budkiewicz(PAP)