Minister obrony poinformował dziś, że wypowiedzenie Zawadki przyjął i zdecydował o wyznaczeniu Guta na szefa GROM. Powiedział też, że żadne inne wypowiedzenia z jednostki do niego nie dotarły. Przewodniczący sejmowej komisji obrony Stanisław Wziątek (Lewica) wyraził zadowolenie, że sprawa została rozstrzygnięta. - Na stanowisko dowódcy jednostki GROM powołałem pana pułkownika Guta, dobrego żołnierza, dobrego dowódcę, sprawdzonego w różnych miejscach, byłego zastępcę dowódcy GROM - powiedział minister obrony Bogdan Klich posłom komisji obrony. Przypomniał, że w 2008 r. Gut pełnił już obowiązki dowódcy GROM, gdy dowodzący nią wówczas płk Piotr Patalong został oddelegowany do dowodzenia 18. Batalionem Desantowo-Szturmowym. - Decyzje kadrowe w sprawie GROM uważam za ostateczne - powiedział Klich, dodając, że "płynność dowodzenia w jednostce jest zapewniona". - Nowy dowódca zna bardzo dobrze jednostkę, był zastępcą jej dowódcy, przez jakiś czas nawet nią kierował, aktualnie jest w Dowództwie Wojsk Specjalnych, ma więc szerszą perspektywę, może popatrzeć na funkcjonowanie tej jednostki trochę z lotu ptaka - ocenił Klich. Zaznaczył, że nie rozważa żadnego innego umocowania jednostki GROM niż jej podległość DWS, "ponieważ GROM jest umocowany właściwie". Przypomniał, że w 2014 r. DWS ma się stać jednym z tych dowództw NATO, które odpowiadałyby za sojusznicze operacje, gdyby takie były prowadzone na terytorium państw członkowskich. Klich podkreślił też międzynarodowe przygotowanie Guta, który w ostatnim czasie ukończył w Narodowym Uniwersytecie Obrony (NDU) w Waszyngtonie podyplomowe studia strategiczno-obronne. - Uważam pana pułkownika Guta za osobę, która dobrze będzie prowadziła tę jednostkę i utrzyma jej poziom oraz dotychczasowe osiągnięcia - dodał Klich. Klich dodał, że przekazał nowemu dowódcy także odpowiednie dyrektywy, jak ma funkcjonować w przyszłości. Zapewnił, że przywiązuje dużą wagę do wyposażenia jednostki i utrzymania - jak zaznaczył - bardzo dobrych finansowo warunków służby żołnierzy GROM. Minister zadeklarował, że GROM pozostanie najlepiej wyposażoną jednostką specjalną, będzie dobrze szkolona i "w dalszym ciągu będzie naszym towarem eksportowym". Zastrzegł, by pamiętać, że polskie siły specjalne to nie tylko GROM, ale także pułk specjalny z Lublińca i morska jednostka specjalna Formoza. Szef MON nie ujawnił powodów złożenia przez płk. Zawadkę wypowiedzenia. Powiedział, że nie otrzymał żadnych innych wypowiedzeń z jednostki (według nieoficjalnych informacji zamiar odejścia wraz z Zawadką miało złożyć jeszcze kilku oficerów, w tym dowódcy grup bojowych). Wyraził przekonanie, że żadne inne wypowiedzenia do niego nie dotrą. - Cieszę się, że jest jednoznaczne rozstrzygnięcie - powiedział szef komisji obrony Stanisław Wziątek. - Nie chcę oceniać tego z punktu widzenia pana pułkownika Zawadki i funkcjonowania GROM-u w przyszłości, relacji jednostki z Dowództwem Wojsk Specjalnych, ale ważne jest to, że jest nowy dowódca, nie ma innych dymisji. To pozwala wierzyć, że uda się stworzyć atmosferę, w której wszyscy żołnierze GROM będą wierzyć swojemu nowemu dowódcy - dodał. Komisja ma się zająć sytuacją w GROM na specjalnym posiedzeniu jesienią. Informacja o rezygnacji płk. Zawadki ukazała się w ubiegły piątek. Wczoraj Klich poinformował, że otrzymał wypowiedzenie Zawadki wraz z rekomendacjami jego przyjęcia od p.o. dowódcy Wojsk Specjalnych gen. bryg. Marka Olbrychta i od szefa Sztabu Generalnego gen. broni Mieczysława Cieniucha. Według pojawiających się w mediach nieoficjalnych informacji powodem odejścia Zawadki miały być planowane zmiany kadrowe i zapowiedź powołania przez prezydenta elekta Bronisława Komorowskiego na stanowisko dowódcy Wojsk Specjalnych płk. Patalonga. Sam Zawadka temu zaprzeczał. W rozmowie z tygodnikiem "Polityka" tłumaczył, że udało mu się "wyciągnąć jednostkę z zapaści" i powstrzymać falę odejść żołnierzy, ale nie udało mu się przekonać ministra obrony do jego wizji przyszłości jednostki. Uznał więc, że nieuczciwe byłoby pozostawanie na stanowisku do końca kadencji. - Nie można brać pieniędzy za wykonywanie zadań, których się nie akceptuje - powiedział. GROM (Grupa Reagowania Operacyjno-Mobilnego) powstał w 1990 r. Liczba żołnierzy jednostki nie jest ujawniana. Jej komandosi brali udział w misjach na Haiti, w Slawonii, Kosowie, Afganistanie, Zatoce Perskiej i w Iraku. Za jeden z ich większych sukcesów uznaje się pojmanie w Slawonii zbrodniarza wojennego Slavko Dokmanovica. Za twórców jednostki uznawani są gen. Sławomir Petelicki - pierwszy dowódca, a także ówczesny minister spraw wewnętrznych Krzysztof Kozłowski. W 1995 r. jednostka przyjęła za patrona Cichociemnych - legendarnych komandosów - spadochroniarzy Armii Krajowej. Do września 1999 GROM podlegał MSWiA, potem został podporządkowany MON. Wtedy też ówczesny koordynator służb specjalnych Janusz Pałubicki odwołał Petelickiego ze stanowiska dowódcy. W maju 2000 r. dowódcą został płk Roman Polko, który dowodził nią do stycznia 2004, kiedy to odszedł ze służby. Zastąpił go płk Tadeusz Sapierzyński. Polko wrócił na stanowisko na początku 2006 r. i dowodził jednostką do listopada tego roku, kiedy - odchodząc na stanowisko wiceszefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego - przekazał dowodzenie płk. Patalongowi. Z początkiem 2007 r. powstało Dowództwo Wojsk Specjalnych, któremu podporządkowano GROM, Sekcję Działań Specjalnych Marynarki Wojennej Formoza i 1. Pułk Specjalny Komandosów. W marcu 2008 r. płk Patalong został przeniesiony na stanowisko dowódcy 18. Batalionu Desantowo-Szturmowego w Bielsku Białej, którego kilkunastu żołnierzy miało "konflikt z prawem". Jak mówił wtedy minister Klich, Patalong miał tam uzdrowić sytuację. Tymczasowym dowódcą jednostki został właśnie ppłk Gut - wówczas zastępca Patalonga. Gut kierował wtedy jednostką przez cztery miesiące, do lipca. Wtedy to dowódcą został płk Zawadka - b. żołnierz GROM, powołany z rezerwy.