Serwis TVN24.pl napisał w ubiegły piątek, że Karczewski jako senator, a potem wicemarszałek Senatu, w latach 2009-2015 zarobił ponad 400 tys. zł, odbywając płatne dyżury w szpitalu, w którym był na bezpłatnym urlopie na czas wykonywania mandatu senatora. Z dokumentów, do których dotarł TVN24.pl, wynika, że Ministerstwo Zdrowia uznało wtedy taką sytuację za niedopuszczalną. Podobną opinię wyrazili eksperci oraz Główny Inspektor Pracy. Pytany we wtorek o tę kwestię w internetowej części porannej rozmowy RMF FM, emitowanej w rmf24.pl i w Interii, Dworczyk powiedział, że jest przekonany, że Karczewski "działał w ramach obowiązujących przepisów, w ramach prawa". "Jestem przekonany, że żadne przepisy nie zostały złamane" - podkreślił, dodając, że zna Karczewskiego i wie, że "jest to osoba, która przestrzega prawa i dba o to, żeby nie łamać przepisów". Wyraził też opinię, że gdyby zostały one złamane, "szereg osób spośród oponentów politycznych pana marszałka i PiS" złożyłoby już w tej sprawie skargę lub doniesienie. Posłowie Koalicji Obywatelskiej uważają, że Karczewski złamał prawo, w związku z czym zapowiedzieli skierowanie pism do Kancelarii Senatu, Ministerstwa Zdrowia, MRPiPS, Generalnego Inspektoratu Pracy oraz Naczelnej Izby Lekarskiej. Z kolei sam Karczewski podkreślał, że "był i jest przekonany", że wszystko robił zgodnie z prawem. "Miałem pełne przeświadczenie, że robię wszystko zgodnie z prawem, dlatego że miałem opinię prawników Kancelarii Senatu, iż jest to zgodnie z prawem" - oświadczył Karczewski. "Robiłem to przez wiele lat, będąc przekonany o tym, że jest to korzystne i z punktu widzenia społecznego, i dozwolone z punktu widzenia prawa" - dodał.